O tym, że woda kolońska nie musi pachnieć wyłącznie cytrusami i ziołami, wiemy już od dawna. Mimo – zdawałoby się – przerobienia tematu wzdłuż i wszerz, kolejne marki wciąż zlecają perfumiarzom trudne zadanie tworzenia zapachów kolońskich o indywidualnym charakterze. Takim przykładem jest La Collection Cologne Fine francuskiej marki Institut Tres Bien. W skład tej nowej kolekcji wchodzą trzy kolońskie z kolejno: różaną (Rose de Mai), fiołkową (Violette de Parme) i tuberozową (Tubereuse Absolue) dominantą. Poza tym Institut Tres Bien oferuje trzy klasyczne kolońskie, każda w nieco innym stylu: Cologne a la Francaise, Cologne a l’Italienne oraz Cologne a la Russe. Prawdziwy raj dla miłośników subtelnych woni kolońskich.
Kajal Perfumes Paris było pierwszym stoiskiem, do którego – nim się spostrzegłem – zostałem zaproszony przez – akurat tutaj – sympatyczną obsługę zaraz na początku targowego dnia. Ta nowa marka perfumeryjna zarejestrowana jest w Paryżu, jej dział rozwoju i marketingu znajduje się w Kanadzie, zaś sprzedaż i logistyka (obecnie tylko w krajach arabskich) dokonywane są z Dubaju. Zapachy – męski Homme i damski Classic Eau de Parfum oraz najnowszy Dahab – mają orientalny charakter i sprawiają wrażenie mocno złożonych. Przyznam wszak, że spryskane nimi kartoniki (kwadratowe, duże, z grubego papieru, idealne do testów) pachniały jeszcze bardzo długo i to pachniały naprawdę ślicznie! Byłoby miło, gdyby zapachy te weszły do sprzedaży w Europie. Zresztą na pewno o to chodziło marce, skoro zdecydowała się pokazać na Esxence.
Malbrum okazało się być jedynym istniejącym niszowym perfumowym przedsięwzięciem w Norwegii, o czym poinformował nas obecny na stoisku młody właściciel marki o aparycji kalifornijskiego surfera. Zapachy w liczbie sześciu, zamknięte w malutkie flakoniki z pompkami, pachniały bardzo niszowo, niebanalnie i intrygująco. Trzy z nich: Psychotrope, Tigre du Bengale i Shameless Seducer, stanowiące część pierwszą (Vol. I) skomponowała Delphine Thierry. Najlepiej zapamiętałem z nich Shameless Seducer, zawierający dużą dawkę… cywetu. Autorów kolejnych trzech: Safariyah, Bagheera i Wildfire, będących zarazem nową częścią kolekcji (Vol. II), nie znam. Ale z pewnością wszystkie warte są bliższego poznania.
Znane nam doskonale Olfactive Studio prezentowało swą fotograficzno-olfaktoryczną kolekcję w pełnej krasie, akcentując oczywiście najnowsze, bardzo moim zdaniem udane dzieło Still Life in Rio, o którym pisałem już szerzej tu.
Serce zabiło mi mocniej, gdy zbliżyłem się do stoiska Parfums de Nicolai (niedawno przechrzczonego na Nicolai), tym bardziej, że obok stała zajęta rozmową z organizatorem targów Patricia de Nicolai (z domu Guerlain) we własnej osobie! Miły Pan przy stoisku zaprezentował mi najnowsze dzieło Ambre Cashmere (śliczne i bardzo w jej stylu, troszkę przypominające mi inny zapach Patricii: New York) oraz absolutnie niezwykłe pachnidło oudowe Oud Sublime, zapakowanie w specjalny flakon i ozdobne pudełko. Patricia użyła w formule tego zapachu najprawdziwszy, bardzo cenny naturalny oud. A jak on pachnie? O tym niebawem na blogu, bo udało mi się wyprosić próbkę (OK, nie musiałem długo prosić, bo miły Pan był bardzo chętny do zrobienia dekancika:)).
Holenderski Puredistance zaprezentował swoją dotychczasową kolekcję. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu, nie pokazał jeszcze najnowszego pachnidła, którego nazwę od niedawna znamy (Sheiduna), a którego premiera dopiero nastąpi prawdopodobnie jesienią 2016. Już nie mogę doczekać się testów.
Bardzo oryginalnie zabrzmiały (w tym przypadku to określenie ma szczególne znaczenie) pachnidła Room 1015. Cztery zapachy (Power Ballad, Electric Wood, Atramental, Blooma Cult) zainspirowane życiem muzyka rockowego, jakim jest twórca marki Michael Partouche (ale to tylko jedno z jego zajęć – jest także farmaceutą), zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. To nowoczesne zapachy niszowe o ciekawej inspiracji, bo np. Electric Wood wedle słów Michaela, ma pachnieć elektryczną gitara Gibson wyjmowaną ze skórzanego futerału i coś w tym faktycznie jest! Cała kolekcja – mam nadzieję – znajdzie się w recenzjach na moim blogu.
The Different Company przedstawiło na swym stoisku wszystkie trzy kolekcje, z czego podstawową, zwaną Collection Juste Chic oraz kolońską Collection L’Esprit Cologne w przeprojektowanych flakonach, nowych pojemnościach, a także w eleganckich zestawach z futerałem i lejkiem w przypadku falkonów wielokrotnego użytku. Nowym zapachem, którego premiera miała miejsce właśnie podczas Esxence, była kompozycja Alexandry Monet zatytułowana Adjatay, Cuir Narcotique, będąca przepięknym połączeniem ylang ylang, tuberozy i skóry. Recenzja tego, jak i innych zapachów The Different Company, na pewno znajdzie się na blogu.
Ogromne wrażenie wywarły na mnie pachnidła pochodzącego z Barcelony hiszpańskiego artysty Santiago Burgasa. Opakowane w oryginalne porcelanowe flakony z drewnianymi zatyczkami nie tylko wyglądały, ale i pachniały inaczej, niż wszystko, co tego dnia wąchałem. Mocne, bezkompromisowe, o unikatowym i zapadającym w pamięć charakterze zaintrygowały mnie zdecydowanie. To marka, którą na pewno będę chciał się bliżej zainteresować. A Oud de Burgas wprost powalił mnie na kolana… Zresztą przybliżę go i kilka innych z kolekcji w jednym z kolejnych wpisów.
Pośród czarno-ciemnego, mrocznego stoiska marki Unum, wokół którego „kręcił się” otoczony przez spory tłumek, ubrany na czarno twórca Filippo Sorcinelly, znalazłem dwa nowe pachnidła: Symphonie-Passion oraz _ennui_noir. O obu zapachach wkrótce więcej na blogu. Dodam, że flakony perfum Unum zyskały nowy, nieco bardziej wymyślny design.
Niemiecką perfumerię, obok Marka Buxtona, Gezy Schoena, Thorstena Biehla i April Aromatics reprezentował nowy brand Verduu, którego twórcami są Alexander Botov i Bjorn Jonas. Koncepcja zapachów stworzonych z inspiracji twórczością współczesnych młodych niemieckich projektantów mody Hien Le, Michaela Sontaga i Goetze Gegenwart może być początkiem interesującej kolekcji, szczególnie, że kompozycje perfumeryjne stworzył dla Verduu sam Mark Buxton. Niestrudzony… Same zapachach opiszę na pewno w osobnym wpisie.
Utrzymując się w temacie mody, a co za tym idzie także materiałów, z których szyta jest odzież, prawdziwie unikatową i nowatorską kolekcję pokazała włoska marka Uermi (od ang. Wear Me). To nowy brand na rynku perfum niszowych, o bardzo precyzyjnie przemyślanym ekologicznym designie i koncepcie, który polega na olfaktorycznym odwzorowaniu faktur różnych tkanin/ materiałów. W skład głównej kolekcji wchodzą: VE±VELVET, AB±CASHMERE, OH±DENIM, NO±SUEDE, UR±SILK, WE±TWEED, XX±LATEX, DO±WASHI. Zapachy skomponowali perfumiarze: Philippe Bousseton, Jean Jacques i Antoine Lie. Najnowszymi pozycjami prezentowanymi podczas Esxence były OR±CASHMERE i OR±WHITE. Oba popełniła Cecile Zarokian. Drugi z nich wydał mi się szczególnie urodziwy, a inspiracją dla jego powstania była tkanina powstająca z mleka (niezwykle delikatna w dotyku!). Marka zaproponowała interesujący sposób prezentacji swoich pachnideł – w tekturowych puszkach znajdowały się kawałki materiału nasączone odpowiednim zapachem. Gdy więc wąchaliśmy VE±VELVET, w puszcze znajdował się autentyczny aksamit. Mam nadzieję, że testy niezwykłych perfum Uermi znajdą się prędzej czy później na moim blogu.
Na koniec mojej relacji kilka zdjęć z tych stoisk, na których niestety nie udało mi się z braku czasu, ale i – przyznam – sił zagościć na dużej. Jeden dzień to stanowczo za mało, by zagłębić się w to, co oferuje impreza taka, jak Esxence. Wiem już, że następnym razem zatrzymam się tam na dłużej…
Mendittorosa Odori d’Anima
Prudence Paris
Royal Crown
Stephane Humbert Lucas 777 i premierowy Taklamakan
A na koniec moja ulubiona fotografia z tego wyjazdu:
Perfumowy Blog i niezwykłe trio Renegades: Bertrand Duchaufour, Mark Buxton i Geza Schön. Przemiło było choć na kilka sekund znaleźć się w tak doborowym towarzystwie!
Niebieska maszyna do pisania była chyba największą gwiazdą 😉
Gratuluje udanego wyjazdu 🙂
I dwa krótkie pytania:
1. czy na tych targach można coś kupić, czy tylko poprosić o próbki?
2. jak Pan sobie radzi z nadmiarem zapachów? Bo „czyszczenie” nosa zmieloną kawą jedni uważają za sposób cudowny, a inni cudownie nieprawdziwy.
Pozdrawiam
Dziękuję. 🙂
Odpowiedzi:
1. nic nie można kupić, a o próbki trzeba prosić, nie każdy nimi dysponował lub też nie każdy chciał dać,
2. nie stosuje żadnych metod, mój nos potrafi znieść naprawdę dużo… 😉
Pozdrawiam