Zapach koloński jest ze mną od kiedy pamiętam, poczynając od opakowanej w wiklinowe wdzianko buteleczki Prastarej Wody Kolońskiej stojącej na toaletce mojej babci tudzież Przemysławki okupującej miejsce na półce w łazience. Od kilku lat kolońska jest niezbędnym elementem mojej zapachowej garderoby. Nie wyobrażam sobie nie tylko wiosny i lata, ale i całego roku bez świeżej kolońskiej woni w wydaniu mniej lub bardziej klasycznym.

Szczęśliwie nie tylko ja tak mam, o czym świadczy – jak sądzę – popularność wydanego w 2012 roku przez Toma Forda Neroli Portofino, klasycznie pachnącej kolońskiej, wzbogaconej o aspekt ambrowo-piżmowy, której nadano formę trwałej eau de parfum. Sukces tego zapachu skłonił inne marki do pójścia w ślady Forda i zaproponowania własnych pomysłów na kolońskie aromaty. Jedna z nich – mowa o Atelier Cologne – nawet oparła swoje portfolio na rozmaitych interpretacjach kolońskiego tematu, często zresztą wychodząc bardzo daleko poza kanon (troszkę jak od dawna znana z doskonałych kolońskich Acqua di Parma). Z kolei The Different Company stworzyło własną linię nowoczesnych kolońskich pod nazwa L’Esprit Cologne. Słynny Hermes dopracował się solidnej kolońskiej oferty pod nazwą Collection Colognes. Również Tom Ford – w tempie godnym podziwu – rozbudowuje swój arsenał zapachów kolońskich (Mandarino di Amalfi, Venetian Bergamot, Costa Azzura, Fleur de Portofino, Sole di Positano), a w zeszłym roku zaproponował nawet dwie nowe wersje swojego bestsellera: Neroli Portofino Acqua (lżejszą od pierwowzoru, bliższą klasycznej kolońskiej) i Neroli Portofino Forte – gęsty koloński perfumowy ekstrakt ze skórzaną bazą.
Na tym swoistym renesansie kolońskiej korzysta rzecz jasna konsument, mając coraz większy, niemal nieskończony, wybór.
Poniżej opisałem zapachy kolońskie, które uważam za zdecydowanie godne rekomendacji. Część to typowe – lekkie i krótkotrwałe – eau de cologne, inne to intensywniejsze i bardziej trwałe wody toaletowe i perfumowane o kolońskim bukiecie. Po jednej na każdy dzień tygodnia…
Niedziela
Acqua Di Colonia (1996) Lorenzo Villoresi
Klasyczna, aromatyczna i bezkompromisowa, czyli 120% kolońskiej w kolońskiej
Bardzo tradycyjna w pod względem aromatu, archetypiczna wręcz kolońska, w której soczyste i rześko pachnące cytrusy połączono z lawendą, zielonym petitgrain (esencja z liści drzewa gorzkiej pomarańczy) i cytrusowo pachnącą żywca elemi, wzbogacono ziołami (wprowadzająca fizjologiczną nutę szałwia i rozmaryn) oraz esencją z kwiatu pomarańczy (neroli), utrwalając całość piżmami. W zamierzeniu prosta, ale w wykonaniu Villoresiego zaskakująco wyrafinowana kompozycja. Równie aromatyczna, co krótkotrwała, w czym także bardzo wierna klasycznym wzorcom. Acqua Di Colonia florenckiego Mistrza pachnie nieprawdopodobnie naturalnie i organicznie. Jest orzeźwiająca jak poranne słońce, soczysta jak włoskie cytrusy i jednocześnie wytrawna niczym zielnik włoskiego kucharza. To najpiękniejsza i najbardziej naturalna znana mi kolońska w klasycznym typie. Czysta i niczym nie zmącona kolońska ekstaza. Jednocześnie tak bardzo klasyczna w swym wyrazistym aromacie, że prawdopodobnie możliwa to zaakceptowania tylko przez koneserów tematu. Choć może się mylę.
główne składniki: cytrusy, petitgrain, elemi, goździk, neroli, szałwia, rozmaryn, piżmo
nos: Lorenzo Villoresi
Poniedziałek
Cologne Royale (2010) Christian Dior
Subtelnie i ponadczasowo, czyli gdy mniej znaczy więcej.
Kolońska będąca częścią ekskluzywnej linii Diora La Collection Couturier Parfumeur charakteryzuje się delikatnym cytrusowym muśnięciem kalabryjskiej bergamotki i wyraźną przez pierwsze minuty, ale nie przesadnie mocną nutą włoskiej mięty. Zapach osadzony jest na delikatnej bazie z esencji drewna sandałowego. Jego konstrukcja jest minimalistyczna, bardzo prosta i czytelna, doskonale wyważona, a aromat lekki, świeży i naturalny. Cologne Royale nastawiona jest – podobnie zresztą jak Acqua Do Colonia Lorenzo Villoresiego – na krótkotrwały efekt orzeźwienia, choć w swej formule jest dużo prostsza, łatwiejsza w odbiorze i – paradoksalnie – zupełnie nie retro (choć podobno bazująca na wzorcach z XVIII wiecznych Dworów Królewskich).
Dominacja delikatnych cytrusów plus efemeryczna mięta. Delikatnie, naturalnie, świeżo i nieco nonszalancko, a przy tym krótko. Tak w największym skrócie można opisać Cologne Royale.
Jak mówi Francois Demachy, perfumiarz, który skomponował Cologne Royale,
Kolońska to dla perfumiarza ćwiczenie, w którym na jakość powstałego zapachu największy wpływ ma jakość użytych składników, w szczególności cytrusowych esencji.
Ja dodałbym, że potrzeba też nie lada ekspertyzy i doświadczenia, by stworzyć wysokiej jakości kolońską. Francois Demachy nieraz już udowodnił, że jest mistrzem kolońskiej konwencji, i że potrafi żonglować nią w imponujący sposób. Wystarczy przywołać tu Eau Sauvage Cologne, Fahrenheit Cologne czy moje ulubione z tej trójki Dior Homme Cologne, do którego Cologne Royale jest chyba najbardziej podobne.
główne składniki: bergamotka, męta, drewno sandałowe
nos: Francois Demachy
Wtorek
Cologne Pour Le Matin (2009) Maison Francis Kurkdjian
Dla indywidualistów – musujące cytrusy i biały tymianek z Maroka jako doskonali kompani białej koszuli.
Z właściwym sobie urokiem i odrobiną przekory Francis Kurkdjian zaproponował swoją interpretację kolońskiego tematu łącząc obowiązkowe cytrusy (bergamotka i limonka) z akordem ziołowym złożonym z dominującej tu esencji białego tymianku oraz prowansalskiej lawendy. Efektem jest zapach lekki i odświeżający, w którym najwyraźniej pachnie wspomniany tymianek, podczas gdy obecne na samym początku krótkotrwale cytrusy mają niezwykle delikatny charakter.
Cologne Pour Le Matin pachnie ślicznie i oryginalnie. Choć dopiero dodatek fiołka, neroli, irysa i ambry w wersji Absolue Pour Le Matin uczynił zeń pachnidło porywająco piękne i jedno z moich absolutnie ulubionych (od kliku już lat), to Cologne wciąż jest zapachem godnym polecenia, szczególnie jeżeli w kolońskiej poszukujemy czegoś nowoczesnego i bardziej oryginalnego.
główne składniki: bergamotka, limonka, biały tymianek, lawenda
nos: Francis Kurkdjian
Środa
Cologne (2001) Thierry Mugler
Rewolucyjna, czyli pachnieć słońcem i mydłem.
Dziś już może nie tak zaskakująca, jak w czasie, gdy miała swą premierę, za to wciąż zachwycająca niepowtarzalnym aromatem, który przyjęło się określać jako czysty i mydlany.
Alberto Morillas przedefiniował tym zapachem pojęcie kolońskiej i stworzył jej współczesną wersję – godną XXI wieku. Pachnącą nowocześnie, mocno i dłużej niż standardowe kolońskie, bo będącą w swej istocie chyba pierwszą w historii kolońską o koncentracji wody toaletowej.
Obok obowiązkowych cytrusów, pachnących tu wszakże w mniej naturalny, niż to zwykle bywa w zapachach kolońskich, a bardziej abstrakcyjny sposób, perfumiarz umieścił w formule biało-kwiatowo i jednocześnie cytrusowo pachnącą esencję kwiatu pomarańczy (neroli) oraz zielony, rześki petitgrain – będący w istocie esencją liścia gorzkiej pomarańczy. Jako bazę zastosował tzw. białe piżma, które w solidnej dawce dodają całości mocy, głębi i trwałości oraz czystej aury (nutka świeżo upranej pościeli).
Kto raz zetknął się z Cologne, ten z pewnością uległ jej słonecznemu i beztroskiemu urokowi oraz świeżej i czystej aurze. Nie sposób do niej nie wracać, gdy robi się ciepło. Ja przynajmniej takiego sposobu nie znam.
główne składniki: bergamotka, neroli, petitgrain, białe piżma
nos: Alberto Morillas
Czwartek
Mediterranean Neroli (2015) Ermenegildo Zegna
Koloński luksus, czyli jak przebić Toma Forda?
Będąca częścią ekskluzywnej linii perfum The Essence Collection marki Zegna (niedoceniona, a doskonała kolekcja, zwracam uwagę wszystkich koneserów!) jest odpowiedzią na zapoczątkowany przez Neroli Portofino Toma Forda powrót do aromatów kolońskich, tyle że zrobionych „na bogato” – wieloskładnikowych, mocnych i bardzo trwałych, będących w swej istocie czymś więcej, niż „tylko” kolońskimi. Barokowo rozbudowana receptura gwarantuje w tym przypadku cały wachlarz nut zapachowych – od cytrysowo-zielonego wstępu, zbudowanego z bergamoty i esencji liści gorzkiej pomarańczy (petitgrain bigarade) przez genialne kwiatowe serce, z cudnym neroli, aż po drzewno-piżmowy finisz. Wszystko to składają się na dominujące poczucie luksusowej świeżości i czystości, które tak lubię w perfumach. Podobieństwo to wspomnianego Neroli Portofino jest tu ewidentne, jednakże zapach Zegny jest mniej ambrowy, bardziej drzewny, wyraźniejszy, nieco ostrzejszy i odrobinę szorstki.
Mediterraean Neroli to genialnie wyegzekwowany temat koloński z użyciem doskonałej jakości esencji, co czuć natychmiast i bardzo długo (w tym „bergamotkę Zegny” – esencję pochodzącą z upraw należących do E. Zegny, którą odnajdziemy w każdym z zapachów The Essence Collection). Kompozycja jest wyrafinowana, zniuansowana i zniewalająco piękna, a zapach projektuje mocno i przez wiele godzin. Prawdziwe techniczne tour de force w wykonaniu Pierre’a Negrina.
To bezdyskusyjnie jeden z najlepszych znanych mi tego typu zapachów. Ścisła czołówka i mój faworyt gatunku w ostatnim czasie, który przebił Neroli Portofino Toma Forda.
główne składniki: bergamotka, petitgrain, neroli, cyprys
nos: Pierre Negrin
Piątek
Cologne (2014) Etat Libre d’Orange
Świeżo, ciepło, ambrowo, skórzanie – czyli coś łatwego i przyjemnego od przekornego Etienna de Swardta.
Perfekcyjnie wykonana współczesna kolońska w koncentracji eau de parfum z pewnością zainspirowana niezwykłą popularnością Neroli Portofino, ale mająca swą wyraźną indywidualność. Zasadnicze nuty to – oczywiście – cytrusy, tyle że tym razem z przewagą soczystej i słodkiej czerwonej pomarańczy oraz kwiaty w sercu (duet kwiatu pomarańczy i jaśminu). Bazę stanowią piżma oraz subtelny akord skórzany. W zapachu czuć wyraźnie dużą dozę drzewnego cashmeranu, który łącząc się idealnie z białymi kwiatami pogłębia i utrwala go jednocześnie. Całość pachnie owszem świeżo, ale nie rześko, tylko raczej ciepło, kremowo, miękko i otulająco. To ambrowo-skórzana kolońska w ciemnej tonacji. Idealna na chłodny letni dzień? Czemu nie. Doskonała też na cały rok. Zdecydowanie warta uwagi, choć niestety pozostająca w cieniu Neroli Portofino.
główne składniki: pomarańcza, bergamotka, jaśmin, kwiat pomarańczy, piżmo, skóra
nos: Alexandra Kosinski
Sobota
Neroli Portofino (2012) Tom Ford
Kolońska na sterydach, czyli wiadomo, kto to wszystko zaczął…
Rodrigo Flores-Roux stworzył tę inspirowaną klasyką woń kolońską mieszając cytrusy (bergamotka, cytryna, grejpfrut) z nutami ziołowymi (lawenda, tymianek, rozmaryn) oraz cennymi esencjami kwiatów gorzkiej pomarańczy i jaśminu wielkolistnego (Sambac). Kwiatowej głębi dodał za pomocą bardzo wysokiej jakości ekstraktu CO2 z kwiatu pomarańczy. Perfumiarzowi bardzo zależało na tym, by jego kolońska była dużo trwalsza, niż to zwykle z tego typu zapachami bywa. Użył więc jemu tylko znanej magicznej mieszanki wybranych białych piżm, nasion ketmii piżmowej i dzięgla. W ten sposób perfumy, które skomponował początkowo tylko dla własnego użytku, z inspiracji dzieciństwem spędzonym pośród drzew gorzkiej pomarańczy na meksykańskiej prowincji, stały się jednym z najchętniej kupowanych zapachów z ekskluzywnej linii Toma Forda i zapoczątkowały renesans inspirowanych klasyką zapachów kolońskich.
Neroli Portofino to przecudnej urody niemalże liniowy (niezmienny w czasie), ciepły i posiadający bursztynową głębię zapach koloński o ponad 8 godzinnej trwałości przy początkowo wyraźnej, a po kilku godzinach blisko skórnej, ale konsekwentnej projekcji. Noszenie go to czysta przyjemność. Czuję się w nim świeżo i ekskluzywnie, na co pewnie wpływ ma także niestety jego przesadnie wygórowana cena, nawet w porównaniu do innych pozycji z butikowej linii Private Blend Toma Forda.
główne składniki: cytrusy, kwiat pomarańczy, lawenda, rozmaryn, tymianek, jaśmin Sambac, piżmo, ketmia piżmowa (ambrette), dzięgiel
nos: Rodrigo Flores-Roux
Inne polecane współczesne kolońskie:
Frederic Malle Cologne Indelebile
Parle Moi De Parfum Tomboy Neroli
Cóz za inspirujący wpis! Gratuluję. Uzmysłowiłem sobie, że w prywatnej kolekcji nie mam już żadnej wody kolońskiej. Teraz po przeczytaniu treści czuję się niepełny jakby brakowalo mi jednej z kończyn 😉
Trzeba więc jak najszybciej uzupełnić ten brak! 🙂 PS Dziękuję. Cieszę się, jeżeli wpis przydał się jako inspiracja.
Bardzo lubię Acqua di Colonia. Czyli znalazłem się w gronie “koneserów tematu” 😉 Mam tylko nadzieję, że “koneser” nie jest synonimem emerytury, Alzheimera i pampersa na noc 😉
Bardzo interesujący wpis. Dziękuję za opinię na temat Cologne od Etat Libre d’Orange, nad którą się zastanawiałam. Moje ulubione ujęcie kolońskości to Eau Sauvage, które noszę z ogromną przyjemnością, mimo że etykietowo jest to męski zapach.
A ja polecam jeszcze Clean Reserve Collection Acqua Neroli. Cudowny aromat z niesamowitymi jak na tego typu zapachy parametrami. Śmiem twierdzić, że projekcją, trwałością biję na głowę Neroli Portofino. Sam zapach, choć jest to już kwestia gustu bardziej podoba mi się też od TF, choć w zasadzie jest zbliżony. To taka cichutka marka perfumiarska, acz godna polecenia nie tylko ze względu na olfaktoryczną wartość, ale także piękne, pięknie zapakowane flakony. Dla mnie klasa!! Widziałem tu recenzje kilku produktów Clean Reserve, ale Aqua Neroli akurat nie. Spróbuj Fqjciorze. Warto!!
Dziękuję za rekomendację. 🙂 Pozdrawiam.
Jakie perfumy są lepsze, Zegna Neroli EDT czy EDP? Czy istnieje między nimi jakaś istotna różnica?