Atelier Cologne – „Collection Orient” oraz „Bergamote Soleil” „Citron d’Erable” i „Clementine California”

Lato w pełni. To czas, w którym zawsze chętnie wracam do zapachów Atelier Cologne. Tym razem ten „powrót” ma zapach nowości, których przez ostanie półtora roku marka zaprezentowała całkiem sporo.

O Atelier Cologne pisałem już na blogu wielokrotnie. Nie ustaje ona w rozbudowywaniu swej oferty „kolońskich absolutów” – jak nazywają je kreatorzy – Sylvie Ganter i Christophe Cervasel. Dla miłośników aromatów świeżych, orzeźwiających, przepełnionych najróżniejszymi aromatami cytrusowymi (choć nie wyłącznie) Atelier Cologne to prawdziwe perfumowe El Dorado. Ale nie tylko. Marka nie stroni od innego rodzaju aromatów. Szczególnie upodobała sobie wonie orientalne, drzewne i przyprawowe, uciekający od szeroko rozumianych kwiatów (nawet Rose Anonyme jest bardziej drzewne niż kwiatowe).

Atelier Cologne founders
Christophe Cervasel i Sylvie Ganter

W roku 2016 Atelier Cologne zaprezentowało kilka nowych zapachów, w tym całkiem nową kolekcję Collection Orient. To z niej pochodzi opisany przez mnie przy okazji „Małej pieprzowej antologii” Poivre Electrique autorstwa Bruno Jovanovica. Pozostałe zapachy tej kolekcji także zasługują na uwagę. Zachwycają pięknymi, pastelowymi akordami, subtelnie orientalnym i jednocześnie lekkim oraz nieskomplikowanym charakterem, choć żaden z nich nie jest aromatem stricte kolońskim.

 

Philtre Ceylan – herbatka z bergamotką i miętą na zielonym drzewie

Aromat złożony z nut czarnej i zielonej herbaty, aromatyzowanych bergamotką, niczym rasowe earl grey. Prócz tego poczujemy w nim z początku odrobię indyjskiej mięty oraz kardamon. W składzie znalazł się także chiński irys (!), kmin, gwajakowe drewno i indyjski papirus. Składniki te budują subtelną, ale trwałą, zielono suchą bazę (w klimacie zbliżonym do Timbuktu L’Artisan) tej naprawdę prześlicznej i bardzo sugestywnej kompozycji. Warto dodać, że Philtre Ceylan nie jest pierwszym zapachem herbacianym w ofercie Atelier Cologne. Wcześniejszy jest Oolang Infini z 2010.  

atelier-cologne-philtre

główne nuty: czarna herbata cejlońska, bergamotka kalabryjska, mięta indyjska, papirus

 

Mimosa Indigo – świeża kwiatowa skórka

Uroczy, kobiecy, lekki zapach kwiatowo-skórzany,  w którym subtelnie kwiatowa woń indyjskiej mimozy, odświeżona esencją mandarynki, osadzona została na wyczuwalnym praktycznie od początku do samego końca lekkim akordzie skórzanym, opisanym jako „akord białej skóry”, cokolwiek to znaczy. Wraz z dość szybkim zniknięciem aromatu cytrusowego na skórze zaczyna dominować wiodący akord tej kompozycji – kwiatowo-skórzany, subtelnie szminkowy, jednoznacznie kobiecy, kojarzący się z zapachem wnętrza skórzanej damskiej torebki. Skóra nabiera w nim lekkiej kremowości, a całość pachnie bardzo luksusowo. Śliczne.

Atelier Cologne Mimoza

główne nuty: mimoza Indygo, mandarynka, akord białej skóry

 

Tobacco Nuit – przyprawowy kadzidlak z nutką tytoniu

Nazwa tego zapachu jest myląca. Tytułowy tytoń występuje tu bowiem raczej w domyślnej, aniżeli fizycznej formie. Ale sam zapach nic na tym nie traci. Piękne, przyprawowe otwarcie z wyróżniającą się kolendrą, w sercu kwiat tytoniu w kadzidlanej oprawie (kadzidło i labdanum), a wszystko to na bazie z paczuli, cedru i tonki. Całość jest więc przyprawowo-żywiczno-drzewna i tylko odrobinę słodka (tonki jest tu w sam raz). Owszem, takich zapachów powstało już wiele, ale Tobacco Nuit jest – jak zresztą wszystkie zapachy Atelier Cologne – bardzo kompetentnie wykonany i nosi się z go z prawdziwą przyjemnością. Dzięki takim, a nie innym składnikom, wyróżnia się też trwałością. Świetny na te chłodniejsze dni oraz letnie wieczory.

Atelier Tobacco

główne nuty: kwiat tytoniu, kolendra, klementynka, labdanum

 

Encens Jinhae – koreańskie kadzidło z kwitnącą wiśnią

Obok Philtre Ceylan to mój ulubiony zapach z Collection Orient. Kadzidło inne niż wszystkie, lekkie, rześkie, transparentne, nieco także mineralne, podane w – było nie było – konwencji kolońskiej, rozumianej jako lekki i odświeżający zapach. Z początku doprawione cytryną i gałką muszkatołową oraz wprawione w ruch molekułami różowego pieprzu. W sercu ożenione ze zwiewną nutą kwiatu wiśni i odrobiną róży (kapką!), w bazie podbudowane drewnem sandałowymi i elemi, ale przede wszystkim środkową frakcją esencji z indonezyjskiej paczuli, tej samej, która tak niesamowicie prezentuje się w Mistral Patchouli tej samej marki. Stąd pewne podobieństwa obu zapachów, ale także całkiem wyraźne powinowactwo do fenomenalnego Hermann a mes cotes… Etat Libre d’Orange.

Atelier Cologne Encens

główne nuty: kadzidło z  Samarkandy, cytryna, kwiat wiśni z Jinhae

 

Kolejne dwa zapachy Atelier Cologne zasiliły w 2016 roku stricte kolońską kolekcję Joie de Vivre.

Bergamote Soleil – gdzie cytrusy i jaśmin spotykają kardamon,…

… tam powstaje przyjemnie znajomy aromat. Połączenie prowansalskiego akordu znanego z diorowskiego klasyka Eau Sauvage (bergamota, gorzka pomarańcza, jaśmin, lawenda, wetyweria, mech dębu – to wszystko buduje tu szkielet), doprawione kardamonem, który w takim zestawieniu natychmiast powoduje jednoznaczne skojarzenia z innym klasykiem francuskiej perfumerii – Declaration Cartiera (fakt, że bardziej w wersji Cologne). Tak oto dwie perfumeryjne legendy (uosabiane przez dwóch legendarnych perfumiarzy – Edmonda Roudnitskę i Jean-Claude’a Ellenę) spotykają się w jednym współczesnym zapachu. Bo dodać należy, że przy wszystkich podobieństwach do klasyki, Bergamote Soleil jest absolutnie współcześnie, rzesko i dynamicznie pachnącą kolońską, stworzona z wykorzystaniem aktualnie dostępnych, bardzo czysto pachnących składników (np. środkowa frakcja wetywerii, którą wcześniej już poznaliśmy choćby w Vetiver Fatal). Ze względu na wszystkie te cechy Bergamote Soleil to jeden z moich ulubionych zapachów Atelier Cologne.

atelier-cologne-bergamote-soleil-918x538

główne nuty: bergamotka, jaśmin, kardamon, ketmia piżmowa

 

Clementine California – słodkie cytrusy z anyżem oraz kwiaty-widmo

Śliczne, soczyste, słoneczne, słodko cytrusowe intro (troszkę kojarzące mi się z Pomelo Paradise tej samej marki, w którym także zastosowano esencję z mandarynki, tu obok klementynki i jagód jałowca) przechodzące w serce – lekko przeprawowe (anyż, bazylia, pieprz syczuański), lekko jakby kwiatowe (bo kwiatów w składzie nie wymieniono), czyniące z Clementine California jeden z bardziej kobiecych zapachów Atelier Cologne, mimo drzewnej bazy złożone z wetywerii, sandałowca i cyprysu. Jest jednak coś w sercu tej kompozycji, w jej przewodnim temacie, co przechyla ją ku płci pięknej (choć zasadą Atelier Cologne jest uniseksowość ich perfum).

Atelier Cologne Clementine

główne nuty: klementynka, anyż, cyprys

 

Ostatnia propozycja z 2016 roku weszła w skład kolekcji Bon Voyage zwanej też Collection Azur.

 

Citron d’Erable – klonowe cytrusy, czyli kanadyjska kolońska 

Cytrusowa esencja na drzewnej bazie to formuła znana od dawna, ale Atelier Cologne reaktywuje ją ze znaną sobie ekspertyzą i wdzięcznością oraz w dość oryginalnej formie. Niespotykany mariaż cytryny (i mandarynki) z akordem syropu klonowego na solidnie drzewnej, bardzo kanadyjskiej bazie (drewno klonowe, sekwoja, cedr), a pomiędzy nimi przyprawowe serce (pieprz syczuański i eukaliptus) oraz esencja ze słynnych burgundzkich czarnych porzeczek. Choć składnikowy opis brzmi dużo ciekawiej od faktycznego olfaktorycznego efektu (któremu po interesującym otwarciu brakuje treści), to nie można odmówić Citron d’Erable swoistego uroku. Plasuje się on po tej bardziej męskiej stronie zapachowego spektrum Atelier Cologne.

Atelier-Cologne-Citron-dErable-628

 

główne nuty: cytryna, syrop klonowy, drewno klonowe

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s