Gdy na dworze upał, odruchowo sięgam po lekkie i świeże zapachy. Szukam w nich odświeżenia, orzeźwienia i pozytywnej energii komponującej się z optymistyczną letnią aurą. Perfumy ciężkie, drzewne, skórzane, dymne i kadzidlane wracają do moich łask zawsze jesienią i zimą. Taki cykl trwa już od lat i za nic nie jestem w stanie go przełamać. Szczerze mówiąc – nawet nie chcę. Czego zatem używam tego pięknego lata, by sprostać wymaganiom coraz bardziej upalnej aury?
Kenzo Homme – to od lat u mnie pozycja obowiązkowa szczególnie podczas letnich weekendów i urlopu. Kojarzy mi się z takim właśnie czasem, relaksu i wypoczynku, a wszystko za sprawą związanych z tym zapachem wspomnień wymieszanych z zawartymi w nim aromatami soli morskiej, wody, słońca i ciepłego wiatru. Kenzo Homme uwielbiam mniej więcej od roku 1995, gdy go poznałem i nie wyobrażam sobie nie mieć go w zasięgu ręki. To jedne z najwspanialszych i najbardziej oryginalnych męskich perfum wszech czasów. Absolutny must have na lato.

W morskim gatunku w tym roku mojemu powyższemu faworytowi wyrosła konkurencja. Opisywana przeze mnie niedawno na blogu Acqua di Sale od Profvmvm Roma oraz jej zdecydowanie tańszy (i – zgoda nieco inny oraz nie tak intensywny, ale wciąż bardzo dobry) odpowiednik w postaci Sail marki Acqua di Portofino. W obu zapachach na pierwszym planie jest morska sól (która w Kenzo Homme stanowi raczej tło). Poza tym w Sail znajdziemy wyraźną lawendę i białe kwiaty, akord morski oraz ciepłe piżmowy finisz przypominający zapach opalonej i posmarowanej balsamem do opalania skóry. Słowem najpierw sailing, a później plażnig. 🙂


Kolońska to rzecz latem mi niezbędna. Wybór jest potężny, ale ja od kilku lat mam swoich dwóch faworytów. Oba są współczesnymi „take’ami” kolońskiego tematu. W obu zadbano o to, by bogaty cytrusowo-białokwiatowy bukiet pozostawał na skórze zdecydowanie dłużej, niż klasyczna Acqua di Colonia, co zdecydowanie poprawia trwałość w wysokich temperaturach. Cologne Indelebile od Frederica Malle jest absolutnie genialnym przedstawicielem neo-kolońskiego gatunku. Treść nadają nuty cytrusowe i białokwiatowe (neroli), trwałości przydają nieziemskie ilości białego piżma. Fantastyczny i rewelacyjnie odświeżający, a przy tym elegancki zapach.

Podobnie trwałym, aczkolwiek opartym nie na piżmowej, a na drzewnej bazie (papirus) jest Mediterranean Neroli z kolekcji Zegna Essenze. Zapach jest bogatszy – obok cytrusów i kwiatu pomarańczy znajdziemy w nim nuty ziołowe (rozmaryn, lawenda) i gęstszy od Cologe Indelebile. Jest moim no. 1 w kolońskim gatunku. Choć przyznam, że gdy upał jest naprawdę konkretny (pow. 30 C) chętniej jednak sięgam po lżejsze w noszeniu dzieło Dominique’a Ropiona i Frederica Malle.

Uwaga – podobnym tropem poszedł Alberto Morillas w dużo tańszej propozycji – Bvlgari Man Wood Neroli jest świetnym zapachem kolońskim opartym na mocnej, papirusowej bazie. Warto pochylić się nad tą propozycją, gdyż jest ona ze wszech miar udana, a przy tym bardzo trwała.

Pozostając przy Alberto Morillasie – mistrzu perfumowej świeżości – nie mogę nie wspomnieć o Acqua di Gio Armaniego w wersji Profumo. Znany z klasycznej wersji cytrusowo-morski akord został pogłębiony i utrwalony przy pomocy paczuli i kadzidła. Zapach zachował swą sygnaturowa świeżość, ale dzięki dodatkom jest – no właśnie – trwalszy i nabrał intrygującej głębi. Rewelacyjnie się go nosi, zresztą nie tylko latem. No i nadaje się nie tylko na wakacje, bowiem świetnie spisuje się na co dzień, gdy z upałem musimy sobie radzić w biurze lub w samochodzie, załatwiające kolejne sprawy związane z nasza pracą.

Od wielu lat zawsze posiadam flakon Annick Goutal Duel. Nie znam innych perfum, które łączyłyby w taki sposób świeżość cytrusów i goryczkę (nuta mate). Po ten zapach sięgam przy najbardziej ekstremalnych upałach. Działa jak zmrożona herbata z dodatkiem mięty i limonki i choć nie grzeszy trwałością (mowa o wersji edt), doskonale sprawdza się w kryzysowych momentach, gdy gorące zwrotnikowe powietrze utrzymuje się przez kilka dni. Polecam mocno, bo to mało popularny, a fantastyczny zapach.

Terre d’Hermes Eau Tres Fraiche okupuje podobną do Duel estetykę. Tu także postawiono na orzeźwiającą goryczkę, która wynika z połączenia kwaśnych cytrusów z geranium w sercu oraz drewnem w bazie (a także sporą dawką Iso E Super). Ta mieszanka gwarantuje całkiem trwałe i naprawdę mocne, wytrawne orzeźwienie w zupełnie innym wydaniu, aniżeli tradycyjna kolońska. Oryginał i indywidualista, jak przystało na Hermesa.

W tym bardzo subiektywnym zestawieniu nie mogę pominąć Osaito M.Micallef. To także mój przyjaciel w upalnej potrzebie, tak często i obficie używany, że mój osobisty flakon zaczyna świecić pustką. Osaito jest raczej delikatny, zielono-cytrusowo-kremowy i linearny. Krajobraz śródziemnomorskiego wybrzeża wprost staje mi przed oczami, gdy go poczuję w nozdrzach. Zapach nie męczy i trwa całkiem długo nawet w największe upały. Bardzo go lubię.

cdn.
z kolońskich skromnie dodałbym Byredo Sunday Cologne i Helmut Lang Eau de cologne
A nie no – dodawać to tu można w nieskończoność. 🙂 Ale oba zapachy znam i cenię 🙂
Ubóstwiam Mediterranean Neroli, najlepsze perfumy jakie znam i mam. I bardzo ubolewam nad tym, że zostały wycofane z produkcji. Obecnie w sprzedaży znajduje się inna wersja.
Nowej wersji nie wąchałem, ale nie sądziłem, że się zmieniła (poza flakonem).
Bvlgari Man Wood Neroli- cieszy mnie, że zwróciłeś na niego uwagę. Skusiłem się już w maju, poszerzając swój „arsenał” na wiosnę i lato. I mnie urzekł, również tym jak doskonale pasuje również na lato. Potwierdzam, że (jak na ten typ) ma dobrą trwałość. Mnie najbardziej podoba się w nim sposób potraktowania nuty neroli- jest wyraźna, jednocześnie następujące potem nuty drzewna i ogólna świeżość sprawiają, że ten flakon zaczął szybko się zużywać. Na pewno będzie moją stałą pozycją. Pasuje mi do casualu ale i bardziej eleganckich form. Świeżość i klasa, z nutą klasyczną- tak mi się kojarzy.
Latem- zaczyna wypierać mój ulubiony (choć zdaje sobie sprawę, że obiektywnie niezbyt ceniony Guerlain L’Homme Ideał w wersji SPORT (wyświechtana nuta wodna w połączeniu z tymi „sygnature” migdałami daje świetny miks)
Zdecydowanie spróbuję KENZO.
Dziękuję za zestawienie.