Po bardzo udanej wodzie perfumowanej, zwanej nie wiedzieć czemu Pure Perfume, w której zintensyfikowano nutę mineralną, a całość zagęszczono i utrwalono żywicznym benzoesem, naszedł czas na lżejszą i świeższą interpretację cytrusowo-mineralnego tematu znanego z fenomenalnej Terre d’Hermes Eau de Toilette, poprzez którą w 2006 roku perfumiarz Jean-Claude Ellena zapoczątkował nową estetykę w męskiej perfumerii. Minęło już 8 lat, a Terre d’Hermes wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością wśród mężczyzn poszukujących zapachu będącego poza aktualnie panującymi trendami. Obecnie we Francji zamyka on pierwszą czwórkę najchętniej kupowanych męskich perfum, ustępując jedynie Le Male JPG, Eau Sauvage Diora oraz trzeciemu zapachowi, którego nazwy w tej chwili niestety nie pomnę.
Eau Tres Fraiche znaczy tyle, co bardzo świeża woda. Rzeczywiście zapach wyróżnia się nieobecną dotąd w linii Terre rześkością i lekkością, co nie znaczy jednak, że jest ulotny lub zwiewny. Mistrz Ellena odciążył klasyczną wersję w dolnych jej rejestrach z wetiweru i cedru, obniżył także zawartość sygnaturowej i cudownej skądinąd nuty mineralnej oraz wycofał z formuły jakże ważny w wersji edt czarny pieprz. Wzmocnił za to górne rejestry kompozycji poprzez zintensyfikowanie nut gorzko-cytrusowych, szczególnie grejpfruta (perfumiarz doprowadził tę tematykę już wcześniej do perfekcji, czego dowód dał m.in. w kolońskiej Eau de Pamplemousse Rose) oraz inkorporowanie nut wodnych, które nieco wcześniej przedstawił w podobno fenomenalnym Epice Marine z butikowej serii Hermessence. Mimo tych zdawać by się mogło istotnych zmian, całość w jakiś niewyjaśniony dla mnie sposób nie zagubiła przewodniego tematu Terre, być może dzięki zachowaniu w formule tercetu grejpfrut – geranium – cedr.
Podsumowując – Eau Tres Fraiche to Terre bez pieprzu i nuty mineralnej, za to z wzmocnionymi cytrusami i nutami wodnymi. Tak jakby perfumiarz bazował na zaledwie kilku elementach fenomenalnego pierwowzoru i rozwinął całość w odmiennym kierunku. Jeżeli chodzi o szersze spektrum zapachowe, to znajdziemy tu także dalekie, ale jednak obecne echa Voyage d’Hermes w postaci specyficznej dla stylu tego perfumiarza skrzącej się, lekko chłodnej świeżości.

Eau Tres Fraiche to zapach bardzo w stylu Jean-Claude’a, wibrujący i świeży w niebanalny sposób. To jeden z tych zapachów, co do których autora niemal nie można się pomylić… Niemal, bowiem testując Fraiche przypominało mi się także fantastyczne Declaration Cologne od Cartiera popełnione kilka lat temu przez Mathilde Laurent, tyle że tam nie odnajdziemy obecnych tu wyraźnych nut wodnych.
Eau Tres Fraiche to wg mnie doskonałe uzupełnienie linii Terre o coś, czego dotąd w niej brakowało, czyli o wersję bliską estetyce kolońskiej. Ta iteracja zasługuje na uwagę także dlatego, że jest olfaktorycznie bardziej odległa od Eau de Toilette aniżeli Pure Perfume. Jeżeli więc dotąd wielbiciele klasyka (do których się absolutnie zaliczam niemal od dnia jego premiery) potrafili nieco utyskiwać na zbytnią gęstość i „apteczność” aromatów zawartych w Pure Perfume, w wersji Fraiche odnajdą niemal zupełnie nowe pachnidło.
Jeżeli chodzi o tzw. parametry użytkowe Eau Tres Fraiche wymaga dość obfitej aplikacji, gdy chcemy się cieszyć wyrazistym ogonem zapachowym nieco dłużej. Zauważyłem bowiem, że zapach ten początkowo ładnie i mocno projektuje, dość szybko wycisza się jednak i staje się przyskórny, choć wciąż wyczuwalny przez kolejne godziny, jeżeli nie dla mnie, to z pewnością dla otoczenia, czego miałem już kilkukrotnie dowody. Sądzę że wyższe temperatury otoczenia, na jakie przecież został przewidziany, pozwolą mu pełniej rozkwitnąć na skórze. Będę się temu aspektowi jeszcze bliżej „przyglądał” tego lata.
Woda dostępna jest pojemnościach 125 ml i 200 ml, co idzie w parze z jej świeżym charakterem i zachęca do swobodnego „dawkowania”. Flakon bazuje na klasycznym już designie, tyle że jest odpowiednio większy, a pomysłowa zakrętka (patent znany mi wyłącznie z Terre, choć miałem już w dłoniach setki rozmaitych flakonów) została tym razem zabarwiona na śnieżno-biało, jak sądzę dla podkreślenia lżejszego i świeższego charakteru zapachu. Reasumując – design jak przystało na Hermesa – prosty i elegancki, z ogromną dbałością o szczegóły. Klasa.
Eau Tres Fraiche to świetne męskie pachnidło, idealne na aktualną aurę. Brawo dla Jean-Claude’a Elleny i marki Hermes za wdzięczną kontynuację tematu. Choć pewien jestem, że gdyby osiem lat temu Hermes zaproponował właśnie tę wersję zamiast klasycznej, nie byłoby mowy ani o takim sukcesie komercyjnym, ani – tym bardziej – artystycznym. Eau Tres Fraiche to bowiem pachnidło bardzo dobre, ale z pewnością nie zasługujące na miano przełomowego, a takim w moim mniemaniu już na zawsze pozostanie klasyczne Eau de Toilette.
nuty głowy: pomarańcza, cytrusy, nuty wodne
nuty serca: geranium
nuty głębi: nuty drzewne, paczula, cedr
twórca: Jean-Claude Ellena
rok wprowadzenia: 2014
moja ocena:
- zapach: bardzo dobry
- projekcja: dobra/średnia
- trwałość: 7-8 godz
Chętnie przetestuję, bo od czasu kiedy wycofali Gucci Envy, wciąż nie mogę znaleźć perfum, które zostałyby ze mną na dłużej. Może ktoś zna zapach podobny tego klasyka Gucciego?
Cóż, trudno będzie znaleźć coś identycznego z Envy. Ten Hermes to jednak inna para kaloszy. Ale sporo jest na rynku zapachów orientalnych, przyprawowych. Może tam warto szukać. Na szybko zaproponuję coś z klasyki – YSL Opium Pour Homme. Pozdrawiam.
Dzięki za odpowiedź. Opium trochę zbyt „dziadkowe” jak dla mnie 🙂 Gdyby komuś coś jeszcze przyszło do głowy (nosa?) – proszę o typy.
Dolce&Gabbana Only ma pierwiastek z Envy lub przetestuj Guerline homme
Korekta nazwy, poprawnie miało być: Dolce&Gabbana The One Gentelman
David – spróbuj Zirh Ikon. Jest tam imbir i kadzidło, choć obecna wersja… No nieważne. Spróbuj, może Ci podejdzie. Do przetestowania w Rossman.
Co do Eau Tres Fraiche, to dla mnie zlepek trzech zapachów Elleny: Terre EDT oraz Deklaracji. Z trzeciego jest ułamek, ale też go czuję – to Ogród Nilowy.
Eau Tres Fraiche to na mnie grejpfrut (choć czułem pomarańcze na początku testów), pieprz, paczula, cedr, kardamon, kminek i wetyweria (tak, wiem, że trzech ostatnich nie ma w składzie, ale ja je czuję, naprawdę).
Te perfumy są niesamowicie „energetyzujące”. Mając je na sobie, czuję się bardzo świeżo, ale nie można ich na pewno nazwać typowym świeżakiem. Charakterystyczny „sznyt” Elleny jest tu bardzo dobrze wyczuwalny – malkontenci mogą powiedzieć: znowu to samo…. Cóż, po części będą mieli rację.
Trwałość przewyższyła ponad dwukrotnie klasyczne Terre (które pachnie na mnie max. 6 h, ale zwykle mniej, średni wynik to 2-4 h) – wyniosła 12 h. Od świeżego zapachu spodziewałem się dostać mniej, więc jestem bardzo zadowolony. Projekcja również jest większa niż w starej „Ziemi”.
Mnie osobiście nowa odsłona Terre bardzo się podoba, i to ona godnie zastąpi mi klasyka (po kilkunastokrotnym rozczarowaniu wypustami z 2012 i 2013 r klasycznego Terre raczej na pewno nie kupię).
Słyszałem o nich – sprawdzę. Bardzo trudno jest mi zastąpić czymś Envy. Miałem Dior Fahrenheit, teraz mam Guerlain Linstant Pour Homme EDT – niby ok, ale jednak nie to. Wersja Extreme bardzo mi się podoba – ale po chwili zostaje samo kakao i robi się ciut nudno i mdło. W międzyczasie przeleciałem próbki Egoiste (obydwie wersje), Polo „Zielone” (to podoba mi się bardzo, ale denerwuje mnie przebijający zapach zwykłego kremu do golenia – pewnie się na tych perfumach wzorowali), Kourosa i kilka innych. I wciąż szukam 🙂
Terre d’Hermes – klasyka poznałem niedawno. Nie wiem, jak pachniał wcześniej, ale ten obecny jest niezły, ale też mnie jakoś nie przekonuje. Najnowsza odsłona – ciekawa, choć po początkowym wybuchu cytrusowym, szybko staje się niemal identyczny z pierwotną wersją (mam teraz jeden na jednej ręce, drugi na drugiej). Nie wiem, czy chciałbym mieć go na własność na co dzień. Potestuję jeszcze.
Zgadzam się, że znajdziemy w nim cytat z Declaration, co jest dla mnie miłym zaskoczeniem.
Można powiedzieć, że to współczesna wersja Declaration, chociaż nie wiem, czy to stwierdzenie nie będzie nadużyciem, gdyż Deklaracja wciąż jest współczesnym zapachem 🙂
Ja jednak będę obstawał przy zdaniu, ze współczesna deklaracja to Voyage w wersji edt. Temu zapachowe najbliżej do Declaration, oba zawierają kluczowy składnik – kardamon (Cartier ma jeszcze jakże ważny kmin). Tego składnika w Eau Tres Fraiche nie znajdziemy.
Ja czuję w Eau Tres Fraiche obydwa powyższe. Kmin i kardamon. Zresztą pisałem o tym w moim pierwszym komentarzu. Oczywiście nie w takim stężeniu co w Declaration, ale jednak czuję.
Voyage EDT ma jednak delikatne (ale wyczuwalne kwiaty), czego tutaj na pewno nie znajdziemy. Zresztą, tutaj odstaję swoją opinią, bo dla mnie Voyage EDT i Parfum to prawie ten sam zapach, EDT 3 razy słabszy od Parfum, a Parfum w 99% kompozycyjnie takie samo jak EDT, z lekkim akcentem kwiatowo-różanym, ale tym samym „motywem przewodnim”.
Przyjaciele! Trzeci najlepiej sprzedający się zapach we Francji, którego nazwy nie pamiętał nasz Autor, to…. One Millione od Paco Rabanne….
O to to! Dziękuję za pomoc 🙂
Drogi Fqjciorze, Twoje opinie o tym zapachu na forum nie były zbyt pochlebne, trochę rozczarowujące po pierwszych próbach. Teraz natomiast czytamy opinię wprost „euforyczną”…;-) Prosiłbym, jesli można o kilka słów na temat przebiegu prób i zmiany Twojej opinii na ten temat. Należę do wielbicieli Terre od chwili wydania. Z „świeżą wodą” zmagam się obecnie i prowadzę globalne próby, są raczej neutralne, co mnie martwi. Ukłony. Adam
Wszystko co miałem do napisania o tres fraiche napisałem w recenzji na blogu. Moje pierwsze wrażenia były faktycznie dalekie od euforii, zresztą recenzja też euforyczna nie jest. Po prostu powstała po tym, jak dobrze poznalismy się z tym się z tym zapachem. Nigdy nie pisze recenzji na podstawie pierwszych wrażeń, bo te bywają złudne i mylne. Perfumy trzeba poznać. Tak było i w tym przypadku. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych testów. 🙂
Witam.
Zachęcony pomocą jaką uzyskał od Was David, mam podobną prośbę.
Mam pytanie do tych co się znają, bo ja niestety jestem w tej materii – rzec by można – homme fraiche.
Kiedyś niesamowicie spodobał mi się zapach Nemo od Cacharel (http://www.fragrantica.com/perfume/Cacharel/Nemo-247.html) – ma taką charakterystyczną butelkę w kształcie litery „Y”.
Ale kiedy już mnie wreszcie było stać na zakup, okazało się, że produkt został wycofany. Czy ktoś z Was zna ten zapach i może jest w stanie wskazać zapach podobny?
Pozdrawiam.
Tak, znam ten zapach. Wciąż można od czasu do czasu znaleźć go na allegro. Znam też bardzo dobrej jakości alternatywę – Biehl Parfumkunstwerke eo02. TU znajduje się jego recenzja, a TU można go przetestować w formie próbki i nabyć cały flakon.
Dzień dobry miłemu Państwu 😉 może i mnie doradzicie.
Szukam dla swojego lubego czegoś w klimacie Kenzo Power (uwaga, nie fraiche). Obecnie bardzo trudno dostać go w Polsce, do tego stopnia, że mój chłopak chce zostawić resztki na ‚specjalne’ okazje, a kupić coś podobnego na co dzień.
Doradzicie, co pachnie tak pięknie w powerowych klimatach, świeżo, cytrusowo, a jednocześnie słodko?
Pozdrawiam.
Hanae Mori HM, Chanel Allure Edition Blanche, Dior Homme Sport (najlepiej 2008, ale 2012 też jest ok) na początek…
Czy moglby sie pan pokusic na recenzje zapachu Rocabar firmy Hermes? Daze ten zapach duzym sentymentem, ale chcialbym znac panskie zdanie na jego temat, jako prawdziwego eksperta od zapachow/perfum. Pozatym Rocabar brakuje w panskich opisach, i to powinien pan uczynic jak najszybciej :-). Przepraszam za maly zart z mojej strony i pozdrawiam serdecznie
Niestety nie dysponuję w tej chwili materiałem do testów. Ale jeżeli kiedyś trafię na niego, z pewnością opiszę.
Mam ten zapach i bardzo go sobie chwalę. Jak dla mnie jest on po prostu idealny. Cenowo jest dość drogi, ale kupiłem go w Brukseli na lotnisku więc był on zdecydowanie tańszy.
Perfumy genialne na upał! Zabrałem je ze sobą w tym roku na Cabo Verde i wiele osób mówiło mi, że kiedy wychodzę z oceanu pachnę wspaniale 🙂 trwałe, dobrze projektują… może to kwestia dużej brody jaka noszę? 🙂