Jeszcze w zielone gramy: Tom Ford „Vert d’Encens”, Eutopie „No. 8”, Majda Bekkali „Mudejar”

„Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany”*

zdają się śpiewać perfumowe brandy i proponują nam ostatnio całkiem sporo pachnideł o zdecydowanie, czasem wręcz zaskakująco zielonym charakterze. To bardzo pozytywne zjawisko, wszak zieleń jest kolorem nadziei, ale i życia, wiosny, lata, ciepła i radości, a zapachy zielone wywołują taki właśnie radosny, miły i optymistyczny nastrój. Mogą być świetnym antidotum na zbliżające się wielkimi krokami mroki jesieni i zimy…

Jednym z tradycyjnych składników zielonych, używanych w perfumach od dawna, bo od czasów starożytnego Egiptu, jest olejek (a także rezinoid) galbanum. To po ten składnik – obok aromamolekuły cis-heksanol (o zapachu soczystej trawy) najczęściej sięgają perfumiarze, gdy chcą osiągnąć wyrazisty zielony efekt w kompozycji perfumeryjnej. Znanymi przykładami użycia galbanum są zielone klasyki: Chanel No. 19, Gres Cabochard czy Givenchy Ysatis.

galbanum
Galbanum

A propos zielonych klasyków właśnie Tom Ford zaskoczył w zeszłym roku perfumowych koneserów zieloną kolekcją: Vert Boheme, Vert de Fleur, Vert des Bois i Vert d’Encense. Zapachy te miały być w zamyśle współczesnymi interpretacjami klasycznych akordów zielonych w perfumerii.

Zaintrygowany sięgnąłem w pierwszej kolejności po ostatni z nich (resztę mam nadzieję także kiedyś przetestować) i zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony niezwykle oryginalnym aromatem łączącym zielono-żywiczne galbanum z kadzidłem i słodką heliotropiną! Doprawdy niesamowita mieszanka, w której lubiące dominować galbanum (samo w sobie będące bardzo intensywnie pachnącą ingrediencją) zostało tu niejako ujarzmione słodyczą i żywicznym ciepłem kadzidła. Nie przeważa, tylko ładnie równoważy się z pozostałymi nutami wiodącymi. Oczywiście najwyraźniej ta strączkowa zieloność – jak zwykłem określać aromat galbanum – jest wyczuwalna na wstępie. Z czasem nieco traci ona na impecie, a zapach emituje przechodzi w oryginalną słodko-zieloną i jednocześnie ciepłą, słoneczną stronę. Zaczyna przeważać heliotrop i tak jest niemal do – dość odległego w czasie – końca. Na samym finiszu nieco wyraźniej ujawnia się nuta kadzidlana, ale bardziej jest to mirra niż olibanum. Vert d’Encens zachęcił mnie do zapoznania się z pozostałymi trzema pozycjami z zielonej kolekcji Toma Forda.

 

Tom-Ford-Private-Blend-Vert-Collections

 

główne nuty: galbanum (zielona), heliotrop (słodka, migdałowa), kadzidło (ciepła, żywiczna)

 

No. 8 skomponowane przez perfumiarza Thomasa Fontaina dla francuskiej marki niszowej Eutopie to niebanalnej urody uniseksowe perfumy zielono-drzewne osnute – podobnie jak Vert d’Encens – na galbanum.  To właśnie ten nieco gorzki i zielony aromat otwiera kompozycję, a rozjaśniają go bergamotka i limonka. W sercu mamy – dla odmiany – przydającą czystej i lekkiej, eleganckiej, mydlanej aury esencję z kwiatu pomarańczy (neroli) oraz nadającą głębi i nieco ciepła żywicę mastyksową, która tak pięknie swego czasu ujęta została w Eau de Ikar od Sisley. W sercu wymieniane jest także kadzidło oraz mięta. Z obu składników miętę faktycznie można poczuć przy odrobinie wysiłku (została zręcznie skomponowana  w całość), zaś kadzidła nie czuję. Drzewna baza (cedr) z dodatkiem białych piżm i akordu ambrowego stanowi nowoczesne i bardzo trwałe zwieńczenie No. 8, mocno zresztą odmienne od wcześniejszych faz zapachu. Przyznam, że to waśnie ów finisz utwierdził mnie w pozytywnej ocenie tych perfum. Testując je miałem bowiem obawę, że po tym mocno galbanowym (na granicy mojej tolerancji na tę nutę) zielonym początku i lekko kwiatowym, „toaletowym” sercu nie wydarzy się już nic ekscytującego. A tu proszę: zadziorny i zupełnie męski drzewno -ambrowy finisz (zgoda – nieco syntetyczny – ale mi to zupełnie nie przeszkadza). Naprawdę fajnie skomponowane i świetnie zachowujące się na skórze perfumy o przyciągającym temacie i jakości nie pozostawiającej nic do życzenia. Dalekie od spektakularności, ale też więcej niż poprawne. Uniseksowe, choć wg niektórych – w tym i mnie – jednak z przechyłem w męską stronę.

Eutopie No 8

główne nuty: galbanum (zielona), neroli (białokwiatowa, czysta), mastyks (żywiczna), cedr (drzewna)

 

Jednak chyba najbardziej oryginalnym obok Vert d’Encens pachnidłem w tym zielonym zestawie jest Mudejar Majdy Bekkali. Niesamowite intro z molekułami pieprzu wibrującymi wokół grejpfrutowej esencji po ty, by chwilę później odsłonić przedziwne, nieco mineralne serce, złożone z nuty liścia czarnej porzeczki i cedru. Drzewno-kadzidlana baza z wyraźną, „okrągłą” nutką mchu wieńczy to naprawdę intrygująco pachnące dzieło. Zaskakująca „krzemienna” nuta podobna do tej z Terre d’Hermes, ale tu w towarzystwie zielonej porzeczki – zamiast geranium i wetywerii. Mudejar to zdecydowanie uniseks, ciążący może nieco w męskim kierunku (jak każdy z opisywanych tu zapachów, co pewnie wynika z ich zielono-żywiczno-drzewnych charakterów, pozbawionych typowych kobiecych nut kwiatowych czy kulinarnych). To z pewnością kolejne warte uwagi, niebanalne, oryginalne pachnidło w unikatowej kolekcji Majdy Bekkali, na którą zwracam uwagę wszystkich koneserów perfum.

MAJDA-BEKKALI-Mudejar-100ml-EDP-500x500-500x500

główne nuty: pieprz (przyprawowa), czarna porzeczka (zielono-owocowa), mineralna/ krzemienna, drewno sandałowe, mech (drzewna)

 

*) cytat z piosenki Wojciecha Młynarskiego „Jeszcze w zielone gramy”

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s