Widian – orientalne pachnidła z Abu Dhabi

Widian to perfumowa marka z Abu Dhabi utworzona przez Ali Aljaberiego w 2014 roku jako Aj Arabia, a w 2016 roku przechrzczona na obecną nazwę. Twórca określa stylistykę swych perfum jako połączenie arabskiej tradycji ze współczesnością. Szukając informacji o Widian spotkałem się także z określeniami, że perfumy te przykład mariażu stylów arabskiego i francuskiego we współczesnym wydaniu. Nawet po dość pobieżnym zapoznaniu się z nimi mogłem stwierdzić, że chyba najtrafniej opisuje je to zdanie, które znalazłem na oficjalnej stronie Widian:

Delikatne i wonne pachnidła, które zabiorą cię w podróż do cudownego dziedzictwa Środkowego Wschodu.

Rzeczywiście elementem wspólnym perfum Widian jest ich niesamowita wonność właśnie. Ktoś zapyta – jak to? Przecież perfumy z natury swej są wonne. Owszem. Ale wonność, o której piszę, zasługuje na szczególne wyróżnienie. Objawia się ona wręcz majestatycznym, spokojnym i wielogodzinnym emanowaniem ze skóry stonowanego, ale permanentnie wyczuwalnego, zmysłowego, ciepłego i przywierającego mocno do skóry zapachu, który poprzez swą olfaktoryczną gęstość i zdecydowaną przewagę składników o dużym ciężarze gatunkowym staje się naszym własnym, „osobniczym” zapachem. Każde z przetestowanych Widian pachnideł posiada tę cechę w mniejszym lub większym stopniu.

Mosque Sheik Zayed

Zanim opiszę swoje wrażenia na ich temat, jeszcze dwa zdania nt. designu flakonu i opakowania Widian. Inspiracją dla nich był monumentalny budynek wielkiego meczetu Szejka Zeyda znajdujący się w Abu Dhabi. Budynek ten – podobnie jak perfumy Widian – łączy w sobie architektoniczne elementy tradycji i nowoczesności.

Widian velvet collection bottle

Widian-Limited Collection Bottle

widian gold collection bottle

Trzeba przyznać, że flakony i ich opakowania prezentują się przepięknie.

Oferta Widian podzielona jest bardzo czytelnie na cztery kolekcje: Black, Gold, Velvet i Limited. Różnią się one nie tylko kolorami flakonów i opakowań, ale także charakterem samych kompozycji zapachowych, choć trzeba dodać, że wszystkie kolekcje łączy zdecydowanie orientalny klimat. Co rzadko spotykane, zapachy w ramach danej kolekcji nie posiadają indywidualnych nazw czy tytułów, a jedynie numery.

Black Collection…

…składa się z pięciu pachnideł, z których póki co trzy miałem przyjemność testować, a które skomponował pracujący w słynnym Grasse Jean-Claude Astier. To niezwykle doświadczony perfumiarz, który – jak mało kto – opanował mariaż arabskiej i klasycznie francuskiej perfumerii, czego wielokrotnie już dowiódł w ramach wspaniałych pachnideł komponowanych dla Martine Micallef i Geoffreya Nejmana. Znajdziemy w Black Collection zarówno orientalne zmysłowe ciepło, jak i klasyczny francuski szyk, harmonię, piękno i głębię. Nie ma tu mowy o kontrowersyjnych nutach animalnych czy oudowych. Te zapachy oczarowują, ale – co ważne – nie od razu, a dopiero po pewnym czasie. Bo nie są to perfumy nastawione na szybki i spektakularny efekt. Nie epatują otoczenia, raczej je intrygują, smużąc przez wiele godzin aromatycznymi nutami. By w pełni docenić ich urodę, potrzeba dwóch czynników: czasu oraz skóry, na co niewątpliwie ma wpływ fakt, iż są to ekstrakty perfumowe i to zbudowane w przewadze z molekuł o dużym ciężarze gatunkowym (żywice, balsamy, kadzidła, drewna). Potrzebują one kilku godzin, by w pełni ujawnić swe oblicze. Odradzam więc stanowczo testy na papierku, gdyż będą one bardzo mylące i nie oddadzą w pełni ich charakteru.

widian 2

Black Collection I jest ciepłą, zmysłową i pełną głębi mieszanką przypraw z wyróżniającym się kardamonem, który nadaje całości subtelnej, jakby owocowej nutki. Gdy kardamon przydaje świeżości, ciepła dodaje cynamon. Przedłużeniem kardamonowej nuty jest najpierw cyprys, nadający subtelniej zieloności, a następnie zręcznie wkomponowana nuta kadzidła. Ale zarówno ona, jak i wspomniane przyprawy, zostały tu umieszczone w bardzo konkretnym, ciepłym i orientalnym kontekście, zbudowanym z cedru, drewna sandałowego i piżmowej głębi. Te nuty praktycznie od początku „ustawiają” to pachnidło i utrzymują jego zmysłowy charakter do samego końca.

Black Collection II otwiera się przecudnym, lekko słodkim akordem owocowym (śliwka i mandarynka), spod którego wyłania się będąca w centrum kompozycji róża, otoczona słodko-żywiczną esencją z drewna sandałowego. Kulinarny wątek z intro kontynuuje wanilia w bazie, a orientalnej reszty dopełniają piżma i esencja z mchu. II jest nieco bardziej kobieca, niż I czy III. Jest też subtelniejsza, ale i trwalsza. Pozostaje na skórze kilkanaście godzin.

Black Collection III ma świeży początek dzięki bergamotce i mięcie. Zaraz po nim ujawnia się akord skórzano-drzewny, który dominuje dalszą część zapachu. Skóra jest subtelna, elegancka, czysta, wyrafinowana. Okrągła, pełna drzewna baza – z istotną rolą paczuli – oraz sandałowcem, wanilią i mchem (podobna jak w II) wieńczy to naprawdę warte uwagi dzieło.

 

Gold Collection

widian gold collection

Gold Collection składa się póki co z dwóch pachnideł, obu o podobnym do siebie, ale wyraźnie innym charakterze od zapachów składających się na Black Collection. Tego typu zapachy lubię nazywać „obsypanymi złotym pyłem szeików ambrowcami” (co świetnie zresztą idealnie oddaje powyższa grafika). Jednym z najdoskonalszych przykładów takich pachnideł jest wg mnie Amouage Opus VI. Mniej więcej w takim właśnie stylu i klimacie są oba zapachy złotej kolekcji Widian. Mają przy tym ambrową-bazową część wspólną, ale różnią pozostałymi elementami. Gold Collection I – obok subtelnych nut kwiatowych i ambrowej bazy – zawiera w sercu nutę oudu – dość delikatną i mającą bardziej klasycznie arabski charakter, przypominający mi oudy takich marek jak Rasasi czy Arabian Oud. Gold Collection II pachnie niczym złoty pył, a to dzięki wyraźnemu szafranowi, którym posypano kwiatowe serce na analogicznej jak w I ambrowej bazie. II przypomina mi z kolei Oud Shamash The Different Company jaki i Sand Aoud Mancera. II jest moim faworytem w tym złotym duecie.

Widian velvet collection

Velvet Collection

To duet perfum orientalno-kwiatowych, mocno się jednak od siebie różniących. Liwa zachwyca ostrym, dymno-przyprawowym intro (szafran plus molekuła Amberwood), a obecne w nim oraz w sercu nuty białokwiatowe mają raczej symboliczny charakter i zostały tu zdecydowanie przytłumione bardzo arabską, dymno-drzewną bazą, która składa się głównie z nut drzewnych: cedru, sandałowca, paczuli, wetywerii, oudu i kadzidła. Kwiatowości jest w więc w Liwie bardzo niewiele, a zapach spokojnie broni się jako uniseks z przechyłem w męską stronę. Co innego Delma. Tu wyraźne kwiatowe serce, złożone z jaśminu i frezji, poprzedzone lekko owocowym wstępem (brzoskwinia i heliotrop), przywołującym trochę na myśl stylistykę No. 5 Chanela, osadzone na lekko kulinarnej, okrągłej, „puszystej” bazie z nutami wanilii, ptasiego mleczka oraz szafranu, paczuli i gwajaku, nie pozostawia złudzeń. To pełnoprawne, śliczne, bardzo kobiece i zmysłowe, orientalno-kwiatowe perfumy dla kobiet.

Perfumy Widian reprezentują tę piękną i łatwą w lubieniu stronę orientalnej perfumerii. Zawierają typowe elementy arabskiej estetyki perfumowej, jak choćby zamiłowanie do wysokiej koncentracji oraz częste używanie niektórych składników do niedawna jeszcze obcych perfumerii europejskiej (szafran, oud, kadzidło). I choć perfumy te nie wymagają przesadnie wyrobionego nosa (jak np. propozycje Amouage, S.H. Lucas 777 czy nawet Montale) i zaprojektowane są tak, by łatwo (choć nie szybko) „wpadały w nos”, to jednak nie można nie zauważyć w nich kunsztu i wyrafinowanego orientalnego piękna. Zbudowane na perfekcyjnej harmonii, bez dysonansów, z głębią i treścią oraz wysoką jakością chyba po prostu nie mogą się nie spodobać.

Dodaj komentarz