Chembur – kadzidło
Ben Gorham:
„To zapach inspirowany Chembur – miejscem w Indiach, na przedmieściach Bombaju, gdzie urodziła się i dorastała moja matka. Pamiętam, gdy jako dziecko wziąłem udział w zorganizowanym tam pikniku. Gdy tam powróciłem, już jako młodzieniec, miejsce to znacznie się rozrosło, ale pachniało tak samo, jak dawniej. Zaintrygowało mnie to – jak to możliwe? Co się zmieniło, a co nie? Tym co najbardziej mnie poruszyło, był zapach kadzidła w indyjskich świątyniach. Na tym oparłem te perfumy. Dodałem także kilka elementów”
Chłodny, minimalistyczny, ubogi w składniki zapach z dominująca od pierwszych sekund nutą kadzidło frankońskiego – olibanum. Mimo swej kadzidlanej natury sprawia wrażenie transparentności. Chcąc odnieść go do innych znanych mi kadzidlaków muszę stwierdzić, że – gdy chodzi o treść i formę – wypada on najbliżej Incense Pure Sonoma Scent Studio. Podobnie czysta woń kadzidła. W kompozycji Epinetta czuć wyraźnie jego oraz Gorhama zamiłowanie do prostych i przejrzystych przekazów. To kadzidło jest w jakiś sposób odsakralizowane, jakby zurbanizowane. Absolutnie nie przytłacza ładunkiem kościelnych skojarzeń, a raczej stanowi eleganckie, dość tajemnicze i intrygujące, pozostające nieco w tle pachnidło dla chcącej wyróżnić się zapachem osoby. Chembur pachnie dość subtelnie, a przy tym liniowo – zachowując przez przeważającą większość czasu swój kadzidlany charakter. Olibanum zostało tu zręcznie wzmocnione nutami cytrusowymi. Nie ma tu jednak mowy o wyczuwalnym akordzie cytrusowym – po prostu autor wykorzystał fakt olfaktorycznego pokrewieństwa esencji olibanum (zawierającej cytrusową nutkę) z cytrusami. Połączył je z olibanum za pomocą żywicy elemi, która także wykazuje lekko cytrusową naturę, dodał pikantności, wibracji za pomocą imbiru i gałki muszkatołowej, zaś część żywiczną zapachowego spektrum olibanum „podbił” przy użyciu labdanum. Bazę dodatkowo uzupełnił ambrą i utrwalił piżmami. Niezwykle czytelny, ale jakże skuteczny schemat komponowania perfum. Mój największy zarzut wobec Chembur to rachityczna projekcja i średnia, kilkugodzinna trwałość. Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć zamysł autora, by było to kadzidło raczej uzupełniające niż dominujące nosiciela. Jako takie wypada naprawdę dobrze.
nuty górne: bergamotka, cytryna, elemi
nuty środkowe: imbir, kadzidło, gałka muszkatołowa
nuty bazy: labdanum, ambra, piżmo
twórca: Jerome Epinette
rok wprowadzenia: 2008
Bal D’Afrique – wetiwer
Ben Gorham:
„Ciepły i romantyczny wetiwer zainspirowany paryską fascynacją kulturą afrykańską, sztuką, muzyką i tańcem Afryki, jaka miała miejsce w końcówce lat 20-tych XX wieku. Mieszanka paryskiej awangardy i afrykańskiej kultury ukształtowała tę unikalną i wibrująca woń. Intensywne życie, zbytek i euforia zilustrowane są neroli, afrykańską aksamitką i marokańskim drewnem cedrowym. Wybrałem ten temat bazując na dziennikach mojego ojca, który opisał 15 lat, jakie spędził w Afryce podróżując wzdłuż i wszerz tego lądu.”
Świeży cytrusowo-zielony wstęp z prześlicznie brzmiącą nutą neroli. Lekko kwiatowy środek ze stopniowo wyłaniającym się wetiwerem, osadzonym na drzewno-ambrowo-piżmowej, nieco mydlanej pod sam koniec bazie. Czytelnie i bardzo ładnie. Z dzisiejszego punktu widzenia soczysty Bal D’Afrique jawi mi się jako protoplasta Vetiver Fatale Atelier Cologne tego samego perfumiarza – Jerome’a Epinette’a. Oba zapachy są naprawdę bardzo zbliżone, jak widać – nie przez przypadek, przy czym Bal D’Afrique pachnie mocniej i dłużej (w końcu to rzekomo eau de parfum). Ma więc także i Byredo swojego wetiwerowca, aczkolwiek mało kto w ten sposób postrzega i opisuje te perfumy, prawdopodobnie głównie w wyniku istotnej roli, jaką w zapachu odgrywa doskonałego gatunku olejek neroli, aksamitka oraz składniki kwiatowe (głównie fiołek), które zebrane razem nie pozwalają ujawnić się wetywerii w pełnej krasie. Poza tym mam przekonanie graniczące z pewnością, że w formule użyto izolatu wetywerii (Epinette, podobnie jak Jean-Claude Ellena, znany jest ze śmiałego sięgania po izolaty pochodzące z naturalnych olejków), czyli fragmentu olfaktorycznego spektrum naturalnej esencji wetiwerowej. Pozostaje więc nuta wetywerii niejako „w domyśle”, co czyni Bal D’Afrique bliskim zapachowym krewnym słynnego Vetiver Tonka Hermesa, a nawet Timbuktu L’Artisana.
Egzotyczny, zielony, soczysty, świeży. O wyraźnej projekcji i lepszej niż dobrej trwałości. Wprost idealny na wiosnę i lato, jeśli tylko te nadejdą…
Wg mnie jeden z najlepszych i najpiękniejszych zapachów Byredo.
nuty górne: bergamotka, cytryna, neroli
nuty środkowe: aksamitka, fiołek, jaśmin, cyklamen,
nuty bazy: ambra, piżmo, wetiwer, drzewo cedrowe
twórca: Jerome Epinette
rok wprowadzenia: 2009
cdn.
Hmm Bal D’ Afrique..właśnie testuję go na swojej skórze. Jest tajemniczy i wciągający 🙂 Kojarzy mi się z zapachem bardzo drogich, ekskluzywnych mydeł i świeżo wypranej pościeli.