Jedną z marek debiutujących na tegorocznych targach perfum niszowych i luksusowych PITTI FRAGRANZE 10 we Florencji była Naomi Goodsir. Ta australijska projektantka mody zaprezentowała dwa pachnidła stworzone dla niej przez Juliena Rasquineta, mieszkającego i pracującego w Grasse młodego perfumiarza, który terminował u boku samego Pierre’a Bourdona i Christine Nagel. Zarówno dymny Bois d’Ascese, jak i skórzany Cuir Velours, to bardzo nowoczesne i stricte niszowe w swym charakterze kompozycje o uniseksowym charakterze.
Ze względu na moje osobiste upodobania do zapachów drzewnych i dymnych Bois d’Ascese bardziej zwrócił moją uwagę. Choć nie jest w żaden sposób odkrywczy, a podobieństwo do genialnego Black Tourmaline Oliviera Durbano nasuwa się błyskawicznie, to nie można odmówić mu charakteru, uroku i jakości. I nie jest tak, że każdy zapach o dymno-drzewnej naturze bezwarunkowo przypada mi do gustu, na co doskonałym dowodem jest moim zdaniem nieudane Fireside Intense Sonoma Scent Studio. Jednak Bois d’Ascese przekonał mnie od pierwszego testu. Dominuje w nim nuta dziegciu jałowcowego (cade) – zapachu dymu wędzarniczego (używany także jako aromat w przemyśle spożywczym – np. do sosu barbecue). Składnik znany mi tak dobrze z Patchouli 24 Le Labo, w którym Annick Menardo mistrzowsko połączyła ją z waniliowo-benzoesową bazą, tu został bardzo subtelnie obrobiony za pomocą labdanum, tabaki, nuty whisky, kadzidła i cynamonu. Jednak żaden z tych dodatków nie ujawnia się w sposób znaczący, a całość przez cały czas zachowuje wytrawny charakter .
Bois d’Ascese minimalnie ewoluuje na skórze od mocnego, kwaśnego początku po cichy i hipnotyzujący niczym strużka dymu finał z nadającym całości bardzo męskiego charakteru mchem dębowym. Kompozycja Rasquineta wydaje się być przy tym poukładana z dużym wyczuciem i harmonią, dzięki czemu zapach zyskuje swego rodzaju elegancki sznyt, szczególnie na etapie bazy. Choć jak już wspomniałem temat jest znany z wielu innych „niszówek” (prócz wcześniej wspomnianych bardzo podobny aromat znajdziemy także w D.S. & Durga Mississippi Medicine), to jego realizacja w Bois d’Ascese jest jedną z najlepszych, jakie dotąd spotkałem. Idealna rzecz dla mężczyzny chcącego pachnieć elegancko i nieco enigmatycznie zarazem. Całość określiłbym jako nieco delikatniejszą i bardziej aksamitną wersję Czarnego Turmalinu. Zapach jest zdecydowanie wart męskiej uwagi, tym bardziej że ani na projekcję, ani na trwałość nie można tu narzekać.
nuty: kadzidło, tabaka, whisky, cynamon, ambra, czystek (labdanum), mech dębowy, dziegieć jałowcowy
moja ocena:
- zapach: bardzo dobry
- projekcja: dobra
- trwałość: ponad 8 h
* * *
Na wzmiankę zasługuje także drugi z debiutanckiego duetu Naomi Goodsir: Cuir Velours. Choć nie jest to rasowy skórzak pokroju Knize Ten czy Lonestar Memories Andy’ego Tauera, to jednak okazuje się być frapującym przykładem użycia nietypowych środków dla osiągnięcia skórzanego, a raczej zamszowego efektu. Przypomina mi takie współczesnych kompozycje, jak Cuir Ottoman Parfum d’Empire, 1740 Marquis de Sade Histoires de Parfums (tam też tabaka łączy się z immortelle), a już w szczególności do Daim Blond Serge’a Lutensa.
Ze względu zastosowania rumu i kwiatu nieśmiertelnika (kto zna Sables Annick Goutal i „efekt curry”, ten wie, o czym piszę) zapach ma w sobie pierwiastek kulinarny (gourmand). Jest przy tym bardzo nowoczesny, nieco wręcz syntetyczny, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. Po prostu czuć, że perfumiarz nie obawiał się użyć najnowszych osiągnięć chemii molekularnej dla uzyskania końcowego efektu. Co ciekawe, słodkawe nuty kulinarne zostały w Cuir Velours zestawione z intensywną, słodko-gorzką nutą tabaki przywodząca na myśl Tabac Aurea Sonoma Scent Studio, co dało dość szorstki, mocno męski efekt. Owa goryczka utrzymuje się na mojej skórze kilka godzin, by z czasem przeistoczyć się w słodkawy, żywiczny finał. Projekcja i trwałość są na poziomie zbliżonym do Bois d’Ascese. Cuir Velours to świetna kompozycja i na tyle charakterystyczna, że z pewnością nikogo nie pozostawi obojętnym.
nuty: tabaka, rum, czystek (labdanum), kadzidło, kwiat nieśmiertelnika
moja ocena:
- zapach: dobry +
- projekcja: dobra
- trwałość: ponad 8 h
Na koniec dosłownie dwa zdania nt. flakonów Naomi Goodisr. Ich minimalistyczny i elegancki design, a także wygląd etykiet i nadruków na nich pewnie nie tylko mi kojarzy się z linią Serge’a Lutensa. Cóż – wzorzec to z pewnością zacny i godny naśladowania.
PS. Oba pachnidła Naomi Goodsir są dostępne w krakowskiej perfumerii Lulua.
Mnie się właśnie Cuir Velours bardziej podobał od Bois d’Ascese. Jak widać co jednostka to inne gusta.
Ależ oczywiście. Każdy lubi co innego, choć czasem gusta częściowo się pokrywają. 🙂
Wiadomo. Ja na przykład także ubóstwiam 1725 od Histoires de Parfums. W chwili obecnej nie mogę się doczekać przetestowania nowego trio tej marki.
Piszesz o Veni, Vidi i Vici? Cóż, także chętnie bym poznał, podobnie jak poprzednie trio: Ambrarem, Petroleum i Rosam. W ogóle markę HdP uważam za jedną z najciekawszych i najbardziej twórczych w niszy. Swoją drogą ciekawy jestem, kto tak naprawdę stoi za tymi kompozycjami, bo że nie jest to sympatyczny pan Ghislain, to chyba wiemy obaj… 😉
Tak, o Veni, Vidi, Vici piszę. Ambrarem i Rosam mam próbki, Petroleum trochę boję się powąchać, zapach benzyny wywołuje u mnie sensacje żołądokowe.
Tak, HdP to jest z ciekawszych marek niszowych, jedna z moich ulubionych obok Parfum d’Empire na przykład.
A może to jednak on, trudno powiedzieć. Strasznie dużo stworzył w tym roku.
Ja z kolei tego Petroleum jestem najbardziej ciekaw. Cóż – trzeba będzie zamówić próbki. 🙂 A co do Parfum d’Empire – także mam bardzo dobre zdanie o zapachach Corticchiato. No i tu mam pewność co do autorstwa.
A miałeś szansę powąchać limitowany 1000-flakonowy zapach Musc Tonkin od Corticchiato?
Niestety nie. Ale z opisu wynika, że musi być niebywale esencjonalny, szczególnie biorąc pod uwagę standardy tego twórcy.
Tobie udało się go poznać?
Tak, aż kipi od naturalnych esencji a zapach ma bardzo intensywny.