Le Galion – jak feniks z popiołów

La Galion logo

Francuska marka Le Galion szczyci się niezwykłą i dość długą historią. Powołana do życia jako dom perfumeryjny w 1930 roku przez Księcia Murata, już po pięciu latach trafiła do rąk niejakiego Paula Vachera, perfumiarza, który zdążył był już pracować z Guerlainem oraz Lanvinem (współtworzył słynny Arpege). Ten w 1936 roku zaprezentował Sortilege – pachnidło, które szybko stało się absolutnym przebojem salonów (nosiła je sama Marilyn Monroe). Potem powstały kolejne: Bourrasque, Brume, Tubeureuse, Iris. Wszystkie słynęły z bogatych w naturalne składniki receptur, nieprzeciętnej elegancji i piękna. Nic dziwnego, że gdy w 1946 roku Christian Dior i Serge Heftler-Louiche (dziadek niejakiego Frederica Malle!) szukali kogoś, kto skomponowałby dla Diora pierwsze perfumy, Vacher wydawał się naturalnym, choć z pewnością niełatwym wyborem (był wówczas jednym z kilku najbardziej znanych i najwybitniejszych francuskich perfumiarzy obok Edmonda Roudnitski, Etnesta Beaux, Ernest Daltroffa czy Jacquesa Guerlaina). Vacher stworzył dla Diora szyprowe perfumy nazwane Miss Dior.

paul-vacher
Paul Vacher

Niezależnie od tego perfumiarz rozwijał własną markę Le Galion i w ciągu kolejnych niemal 30 lat (zmarł nagle w 1975 roku) dzielił swe obowiązki pomiędzy nią, a rolę głównego producenta perfum dla Christania Diora. Warto wiedzieć, że Vacher jeszcze raz zasiadł przy perfumiarskich organach na zlecenie Diora, aby w 1963 stworzyć Diorling. Ale lata 60-te i początek 70-tych to przede wszystkim kolejne pachnidła Le Galion, m.in. Vetyver (1968).

Diorling

Po śmierci Paula Vachera za sterami firmy na kilka lat stanęła jego córka, Dominique De Urresti. W latach 80-tych Le Galion zakupili Amerykanie i bardzo szybko rozłożyli firmę na łopatki. Byłby Le Galion już wyłącznie historią, gdyby nie Nicolas Chabot, który kilka lat temu zakupił prawa do marki i reaktywował ją w bardzo dobrym stylu, przywracając z pomocą francuskich perfumiarzy (Vanina Muracciole, Marie Duchene, Anne-Sophie Behaghel, Amelie Bourgeois, David Maruitte, Thomasa Fontaine) słynne klasyki we współczesnych wersjach oraz dodając zupełnie nowe pachnidła.

Nicholas Chabot

Chabot zadbał nie tylko o treść pachnideł, ale także o ich formę. Współczesny Flakon Le Galion nawiązuje swym oszczędnym i eleganckim, bezpretensjonalnym designem do butli, w jakiej sprzedawane było Sortilege z czasów swej świetności:

Old Sorilege

Poniżej zdjęcie kolekcji Le Galion eksponowanej podczas Esxence 2016:

Gallion

Ona czyli Sortilege A.D. 2014

Ulubione (zapewne obok No 5 Chanela) perfumy Merylin Monroe także dziś pachną niezwykle kobieco i bardzo w stylu odległych już lat 30-50 tych XX wieku. Tradycyjna i sprawdzona tysiące razy mieszanka wszelkiej maści składników kwiatowych (z dominującymi ylang ylang i jaśminem) z aldehydami na drzewno-ambrowej bazie i sandałowcem jako głównym elementem rusztowania, nigdy, przenigdy nie wyjdzie z mody. Oby zresztą tak było, bo trudno przecież znaleźć bardziej ponadczasowo kobiecy aromat, niż ten reprezentowany przez Sortilege, będący w jakimś sensie – jak każdy tego typu zapach po 1921 roku – dłużnikiem Ernesta Beaux i jego Chanel No.5. Bowiem po 1921 roku wszystkie pachnidła o podobnej woni chcąc nie chcąc muszą być porównywane do królowej. A królowa jest przecież jedna…

marilyn-monroe-sortilege-perfume-300x229

Trzeba wszakże przyznać, że współczesna wersja Sortilege pachnie bardzo szykownie, harmonijnie i mimo ewidentnej retro metryki, całkiem „dzisiejszo”. Aldeyhydy zastosowano z umiarem (nie to co w dziele Beauxa :)), a kwiatowy bukiet pachnie po prostu nieziemsko. Doskonała jest jakość składników, a kompetencja, z jaką wykonano samą kompozycje – bezdyskusyjna. Godzien podziwu zaś polot, z jakim reaktywowano klasyczną, niemal kultową woń.

Sortilege A.D. 2014 pachnie jak dzieło wybitnego kompozytora, zagrane przez współczesnego wirtuoza  na najlepszej jakości skrzypcach. Takiej muzyki słucha się nie tylko z największą przyjemnością, ale także z zachwytem, podziwem i szacunkiem dla twórcy i wykonawcy.

Sortilege są współcześnie nienachalne, ale nie należy zapominać, że choć podana wg dzisiejszych reguł, jest to kompozycja w starym stylu. Fanki współczesnych perfum cukierkowych, owocowych i syntetyczno-kwiatowych, słynące z robienia sobie selfie przy każdej okazji i umieszczania ich bez zastanowienia na Instagramie, prawdopodobnie skomentują ten zapach jako – delikatnie mówiąc – „babciny”. Błąd. Przede wszystkim w rozumowaniu. Każda babcia była przecież niegdyś młodą, a później dojrzałą kobietą. Jeżeli pachniała Sortilege, to musiała robić oszałamiając wrażenie. Bo Sortilege jest oszałamiająco kobiecy. A jest tego jedna zasadnicza przyczyna –  to perfumy przeznaczone dla kobiet, nie zaś mentalnych podlotków…

sortilege_le-galion

nuty głowy: konwalia, bez, ylang-ylang, aldehydy

nuty serca: egipski jaśmin, mimoza, narcyz, róża turecka, irys

nuty bazy: indonezyjski sandałowiec, wetiwer, labdanum, piżmo, ambra

twórca: Paul Vacher/ Marie Duchene

rok premiery: 1936/ 2014

moja ocena:

zapach: *****/ trwałość: ****/ projekcja: ****

 

On czyli Vetyver A.D. 2015

Przypomnijmy – lata 50-te i 60-te ubiegłego wieku były czasem popularności zielono-ziemistej nuty wetywerii w pachnidłach już wówczas kierowanych do gentlemanów. Carven Vetiver (1957), Vetiver od Guerlain (1959), Eau de Vetyver od Givechy (1959) stanowiły swoistą męską odpowiedź na aldehydowo-kwiatowe pachnidła kobiece. Paul Vacher doskonale czuł rynek, więc w 1968 roku wypuścił własną wodę wetiwerową – Eau de Vetyver.

eau de vetyver galion

Nicholas Charabot i Thomas Fontain przywrócili ją światu w 2015 roku pod uproszczoną nazwą Vetyver. Podobnie jak Sortilege nie przypomina współczesnych perfum kwiatowych, tak Vetyver nie jest aromatem wetiwerowym w dzisiejszym tego słowa rozumieniu (w typie Vetiver Extraordnaire Frederica Malle, Sycomore Chanel, Encre Noire Lalique czy Grey Vetiver Toma Forda). Wszystkie wymienione to na wskroś współczesne interpretacje tematu, podczas gdy Vetyver Le Galion pod względem kompozycyjnym wyraźnie tkwi w przeszłości. Przede wszystkim nie wetiwer jest tu głównym aktorem. Zielony, niemal trawiasty, lekko gorzki początek zbudowany jest głównie z esencji liścia gorzkiej pomarańczy (petit grain) i bergamoty, spod których wybija się szorstko pachnąca gałka muszkatołowa. Intro naturalnie przeistacza się w mocno ziołowe, szorstkie serce złożone z szałwii, lawendy, petitgrain, estragonu i kolendry. Spore nagromadzenie takich, a nie innych ingrediencji ziołowych, przydaje całości retro sznytu. Z czasem zapach nabiera utrzymującego się już do końca drzewno-mszystego charakteru i finiszuje cichnąc, podczas gdy ja wciąż czekam na tytułowy wetiwer…

Vetyver to mocno klasyczne w swym charakterze i utrzymane w konwencji retro bardzo męskie pachnidło dla raczej dojrzałego mężczyzny. Można go śmiało potraktować jako męski odpowiednik Sortilege, gdy chodzi o to, co proponuje Le Galion.

Czuję, że jego obecna wersja zachowała bardzo wiele ze swego poprzedniego wcielenia. Jednak w porównaniu ze starszym przecież Vetiverem od Guerlaina wypada mało przekonująco. Ale mało co przecież może równać się z arcydziełem młodziutkiego Jean-Paula Guerlaina…

 

Le Galion Vetyver

nuty głowy: bergamotka, włoska mandarynka, gałka muszkatołowa

nuty serca: szałwia, lawenda, petit grain, estragon, kolendra

nuty bazy: wetiwer, sandałowiec, bób tonka, piżmo

twórca: Paul Vacher/ Thomas Fontaine

rok premiery: 1968/ 2015

moja ocena:

zapach: ****/ trwałość: ***/ projekcja: ****

 

 

PS. Perfumy La Galion dostępne są w perfumerii Quality Missala.

5 uwag do wpisu “Le Galion – jak feniks z popiołów

  1. Mnie Vetyver akurat bardzo przekonuje(!).
    Nie wyczuwasz wetiweru(?) Na mojej skórze jest bardzo wyraźny i co szalenie mnie cieszy ma
    brzmienie takie jak ten Ropiona.:)

    1. Powiem wprost, Vetyver od Le Galion to nie moja bajka. Nie zrobił na mnie wrażenia. Król wciąż pozostaje jeden i jest niem VE od Malle’a. Nic lepszego w tej dziedzinie nie spotkałem dotąd. A historycznie nic nie równa się z Vetiverem od Guerlain, szczególnie tym w starszej wersji.

  2. Marcin,może to kwestia skóry.Dla mnie Le Galion Vetyver jest równie mszysty i pikantny, jak ten Ropiona.
    To zdaje się pierwszy taki przypadek odkąd zachwyciłem się VE.
    Zgadzam się,że wiele dzieli obie kompozycje ale trawsko podane jest podobnie.
    A król,faktycznie jest jeden.:)
    Guerlain nie działa na mnie:/

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s