Sotto La Luna to kolejny minicykl w coraz bardzie obszernej ofercie niezwykłych perfum Andy Tauera. Tym razem poświęcony białym kwiatom, które kwitną nocą, w blasku księżyca. W tym cyklu w 2014 roku artysta zaprezentował Gardenia, a w 2015 – Tuberose. Dziś moje wrażenia z testów pierwszym z nich.
Wedle autora Sotto La Luna Gardenia przedstawia tytułowy kwiat w trzech odsłonach: gardenia pączkująca w świetle księżyca (pikantno-świeża – w akordzie głowy), gardenia w pełnym rozkwicie w towarzyszeniu subtelnej róży (zielona gardenia w akordzie serca), wreszcie gardenia dojrzała (pudrowo-mszysta w akordzie bazy) w towarzystwie odrobiny jaśminu na łożu z sandałowca, tonki i wanilii. Perfumy kwiatowe rzadko wzbudzają moje zainteresowanie, chyba że są to kwiaty od Frederica Malle, Le Labo czy właśnie Tauera. Wtedy sprawy mają się zgoła inaczej…
Początek zapachu to chyba jedna z najbardziej osobliwych woni, jakie Andy Tauer kiedykolwiek zaproponował. Prawdziwe wyzwanie nawet dla wytrawnego i zaznajomionego z dziwacznymi aromatami nosa. Zapach otwiera się w sposób wg mnie mocno kontrowersyjny, a nawet… nieprzyjemny. Mieszanka fetoru rozkładających się kwiatów, grzybo-podobnej, ostrej, gryzącej nos woni pieczarki z subtelnym tłem przypominającym aromat kwiatowego nektaru, wnętrza kwiatowego kielichu. Być może tak właśnie pachnie gardenia, gdy zanurzy się w nią nozdrza? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że ów niepokojący, mocny, iście baudelaire’owski aromat trwa – jak to u Tauera zwykle bywa – długie minuty, a konkretnie ich kilkadziesiąt. I gdyby sądzić o tym pachnidle wedle pierwszych kwadransów, należałoby flakonik wyrzucić do kosza tudzież odesłać do sympatycznego Szwajcara z reklamacją i prośbą, by wymienił flakon na zawierający świeże perfumy…
Szczęśliwie czas jest w tym przypadku sprzymierzeńcem i powoduje stopniowe, bardzo powolne łagodnienie wspomnianych nut trudnych na korzyść wysuwającego się naprzód akordu bazowego, w którym gardenii jest dużo mniej, a więcej balsamicznego, lekko nektarowego, waniliowo-tonkowego ciepła przełamanego odrobiną jaśminu. Zapach staje się cichszy i trwa na skórze zadowalająco długo.
Gardenia to perfumy białokwiatowe stworzone bez oglądania się na modę, czy komercyjny ich potencjał. Rzecz dla koneserów i wielbicieli perfum prawdziwie artystycznych i bezkompromisowych. Jak zawsze, gdy chodzi o twórczość Andy’ego Tauera. No… prawie zawsze, ale o tym już wkrótce…

nuty głowy: gardenia
nuty serca: gardenia, róża, zielone nuty
nuty bazy: gardenia, jaśmin, drzewo sandałowe, bób tonka, wanilia.
twórca: Andy Tauer
rok premiery: 2014
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: *****/ projekcja: *****