Bottega Veneta Pour Homme Extreme

W zeszłym roku dość krytycznie opisałem pierwszy męski zapach znanej ze swych wyrobów skórzanych włoskiej marki Bottega Veneta (Pour Homme z 2013), zarzucając mu przede wszystkim zbyt małą wyrazistość i nie zadowalającą mnie trwałość, przy całkiem intrygującym i interesującym charakterze (sam zapach uznałem za dobry). Gdy w styczniu bieżącego roku marka wypuściła wersje Extreme, pomyślałem że to słuszny krok, mając nadzieję, że sosnowo-jałowcowo-labdanowy akord będzie w nim po prostu mocniejszy, bardziej wyrazisty i wyczuwalny.

Wedle oficjalnych deklaracji Bottega Veneta Pour Homme Extreme ma być trwalsza, a wzmocniono w niej nuty pimento i labdanum, zasadniczą woń pozostawiając bez zmian. Jednak moim zdaniem w efekcie tych zabiegów zapach uległ zasadniczym zmianom i to niestety na gorsze.

Bottega PH extreme

Wersja eau de toilette rozczarowywała mnie kiepską projekcją, poza wyraźnym i ładnym otwarciem i pierwszym kwadransem, w którym pachnie naprawdę dobrze. Niestety w Extreme ten parametr – z naturalnych przyczyn – uległ dalszemu pogorszeniu i nie pomogła tu wzmocniona nuta pimento (mocno wyczuwalna w pierwszych minutach po aplikacji), gdyż większa dawka ociężałego z natury rzeczy labdanum przytłumiła całość. Zapach jest więc gęsty, zawiesisty, skoncentrowany, a całkiem wyraźny w edt charakterystyczny akord sosnowych igieł oraz jałowca została tu zalany i zniwelowany labdanum. W efekcie Extreme wypada w zestawieniu z edt… niemrawo i jeszcze bardziej subtelnie, mimo naprawdę solidnej aplikacji.

Nie jest to oczywiście pierwszy przypadek, gdy wersja zwana extreme, concentree czy też eau de parfum różni się w ten sposób od pierwotnej. Z reguły bowiem tego typu wariacje na temat różnią się bardziej rozbudowanymi bazami, z zastosowaniem większej liczby i ilości ciężkich składników. Wszystko po to, by dodać perfumom długotrwałości i bardziej zmysłowego charakteru. To jednak pociąga za sobą zmniejszenie ekspansji zapachu. Niestety więc określenie extreme wcale nie oznacza w takich przypadkach większej wyczuwalności pachnidła i w sumie kto jak kto, ale ja powinienem się był tego spodziewać. Być może Pour Homme Extreme będzie się lepiej sprawować latem, gdy wysokie temperatury wpłyną na mocniejsze uwalnianie się zapachu ze skóry.

Przy porównaniu ręka w rękę wersja eau de toilette wypada moim zdaniem lepiej, wyróżniając się na tle Extreme większą obecnością, charakterystycznym i ładnym akordem iglakowym, po którym następuje labdanowo-skórzana baza (i ta skóra faktycznie jest tam wyczuwalna). Extreme jest za to bardziej pikantny, gryzący nozdrza,  z czasem mocno labdanowy, a mniej iglakowy i mniej skórzany. Choć gdzieś w tle majaczy sygnaturowy akord protoplasty, to jest on bardzo głęboko ukryty. Jest to wersja „cieplejsza”, gęstsza, ale też i bardziej „przyskórna”, subtelna, osiadająca na skórze. Niestety nie uległa poprawie trwałość, która jest moim zdaniem na poziomie edt. Czy Extreme jest gorsze czy lepsze od eau de toilette, to już oczywiście kwestia gustu. Na pewno inaczej rozłożono w niej akcenty. W mojej ocenie wersja pierwotna wypada lepiej.

Na osobną uwagę zasługuje flakon Bottega Veneta Pour Homme Extreme. Pięknie się prezentuje. Minimalistyczny, stylowy design, doskonała jakość wykonania, dbałość o detale, idealnie sprawujący się atomizer, pozwalający różnicować aplikowaną dawkę. Widać dbałość marki o wysoką jakość rzemiosła.

Bottega PH extreme bottle

nuty głowy: bergamotka, igły sosnowe, jałowiec

nuty serca: pieprz, szałwia, balsam jodłowy

nuty bazy: paczula, labdanum, skóra

twórca: Daniela Andrier/ Antoine Maisondieu

rok wprowadzenia: 2015

moja ocena:

  • zapach: średni
  • projekcja: subtelna
  • trwałość:  ok. 8 h

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s