Niezwykle rzadko mam okazję pisać o pachnidłach pochodzących z Hiszpanii. Z tym większą przyjemnością przedstawiam dziś wciąż młodą markę Carner Barcelona (zadebiutowała w 2009 roku), której twórczynią jest Sara Carner, spadkobierczyni sławnego rodu hiszpańskich kaletników. Jak przystało na dyrektorkę artystyczną niszowej marki perfumowej, Sara nadzoruje nie tylko design flakonu i wszystkie istotne elementy wizerunku marki, ale przede wszystkim proces powstawania poszczególnych pachnideł, których skomponowanie zleca zawodowym perfumiarzom.

Perfumy Carner Barceolna z powodzeniem aspirują do bycia pachnącymi wizytówkami Barcelony. Na uwagę zasługuje fakt, iż zdobyły one w latach 2011-2014 kilka branżowych wyróżnień – FiFi Awards.
Obecnie oferta Carner Barcelona składa się z pięciu pachnideł: Tardes, El Born, Cuirs, D600 i Rima XI zamkniętych w eleganckim, minimalistycznym, sześciennym flakonie z charakterystyczną drewnianą zatyczką. Dziś na blogu dwa z nich: El Born i D600.
El Born – balsamiczny
Inspiracją dla powstania tego zapachu była niezwykła atmosfera El Born – jednej z obecnie najmodniejszych (i najstarszych) dzielnic Barcelony.
El Born to pachnidło z gatunku zmysłowych, balsamicznych i blisko-skórnych, w których składniki poukładane są we wdzięczne, ale minimalnie tylko różniące się od siebie akordy, z których żaden nie góruje nad całością. Intro ma zapach rumu. Wrażenie potęguje oczywiście wyraźna woń alkoholowego nośnika. Już po chwili pojawia się słodko-korzenna mieszanka benzoesu, miodu i dzięgla, która buduje serce zapachu. Wymieniony w składzie jaśmin z pewnością nie jest tu wyczuwalny indywidualnie, więc pewnie składa się na efekt całości. Ciepła, komfortowa, bardzo trwała, ale i subtelna baza to przede wszystkim balsam Peru, wanilia, drewno sandałowe i piżmo składające się na magnetyzujący, zmysłowy akord.
El Born to ładny, okrągły, „politycznie poprawny” zapach. Idealny, gdy nie chcemy emanować wyraźnie perfumami oraz gdy lubimy pachnidła ciepłe, otulające, balsamiczne, ale też przyjazne, komfortowe, mające jednak w sobie intrygującą, tajemniczą nutkę.
PS. Ostatnio testuję równolegle perfumy Masque Milano i wyczuwam pewne, chwilami wyraźne, podobieństwo pomiędzy El Born a Montecristo, przynajmniej do pewnego momentu, bo bazy obu zapachów są już różne.
nuty głowy: sycylijska cytryna, kalabryjska bergamotka, dzięgiel, miód
nuty serca: figa, heliotrop, benzoes z Laosu, egipski jaśmin
nuty bazy: absolut wanilii z Madagaskaru, balsam Peru, australijski sandałowiec, piżmo
twórca: bd.
rok wprowadzenia: 2014
D600 – drzewny
Pachnidło zainspirowane Barceloną jako miejscem łączącym wielkomiejski styl życia z śródziemnomorskim duchem. Fragment Barcelony, którego wizytówką są ulica La Rambla, znajdujący się przy niej bazar La Boqueria, czy słynny Passeig de Gracia dobrze oddaje to połączenie.

Wyczuwalne na samym początku rześkie cytrusy – bergamotka połączona z grejpfrutem – wzmocnione czarnym pieprzem – zapowiadają nowoczesne, raczej męskie pachnidło aromatyczno-drzewne. Ślad wetiweru – moim zdaniem głównego bohatera D600 – pojawia się już na początku fazy serca. Zanim jednak dojdziemy do wetiwerowo-cedrowej bazy, w sercu subtelnie zostanie ona zmodyfikowana kardamonem i irysem (raczej śladowo). Baza jest drzewna z wciąż obecna nutą wetiweru. D600 to członek dość dużej rodziny męskich pachnideł, których protoplastą jest Terre d’Hermes (trio grejpfruta- wetiwerii- cedru), a bardziej i mniej znanymi przykładami: Byredo Bal d’Afrique, Hermes Vetiver Tonka, Atelier Cologne Vetiver Fatal, Odin 08 Seylon. Zapach jest harmonijnie skomponowany, nie narzucający się, ale wyczuwalny, bardzo przyjemny w noszeniu, średnio trwały.
nuty głowy: czarny pieprz z Madagaskaru, sycylijska bergamotka, grejpfrut
nuty serca: gwatemalski kardamon, włoski irys, absolut egipskiego jaśminu
nuty bazy: wirginijski cedr, absolut wanilii z Madagaskaru, wetiwer
twórca: Christophe Raynaud
rok wprowadzenia: 2010
Zapachy EL BORN i D600 są faktycznie najbardziej „poprawnymi politycznie” z oferty Carner, to ładne zapachy, ale zbyt nijakie. To samo można powiedzieć o damskim TARDES. Polecam Pańskiej uwadze natomiast CUIRS i RIMA XI. Oba kapitalne. W tym drugim jest bardzo ciekawe otwarcie, mi przypominające pistacje albo solone orzeszki, a użyto m.in. kardamonu i mięty. W CUIRS zakochałem się przy pierwszym kontakcie, podobno pachnie trochę jak BLACK AFGANO, ale nie miałem okazji powąchać tworu Nasomato. CUIRS mam na półce, RXI planuję kupić. Myślę, że oba uzna Pan za co najmniej bardzo interesujące.
Dziękuję za te wskazania. Na pewno wypróbuję oba. 🙂