The Afternoon of a Faun czyli Popołudnie Fauna
Zapach powstał w wyniku współpracy świetnego perfumiarza Ralpha Schwiegera z Justin Vivian Bond – amerykańską transseksualną aktorką kabaretową. To – obok Like This i Eau de Protection – trzeci zapach ELdO stworzony przy aktywnym udziale celebrytki (wcześniej odpowiednio były to Tilda Swinton i Rossy de Palma). Wszystkie trzy osoby niewątpliwie łączy wyjątkowość i oryginalność, a także pewna awangardowość, co bardzo dobrze koresponduje z zapachami Wolnego Stanu Pomarańczy. Popołudnie Fauna dedykowane jest transseksualistom (Mx) którzy „znaleźli złoty środek – bycie zarówno mężczyzną, jak i kobietą”. Czy w tym kontekście pachnidło to jest w jakiś sposób inne? Nie. To – rzecz jasna – uniseks, choć moim zdaniem z przechyłem w męską stronę. Zapach ten mogę z czystym sumieniem polecić mężczyznom – takim stuprocentowym…
Wg autora jest to współczesna kompozycja szyprowa, w praktyce zaś pachnie mi to najpierw cytrusowo-zielono-przyprawowo, później już przyprawowo, by w finiszu przypominać charakterystyczną woń maggi. Absolutnie nie czuję bogactwa wymienionych tu ingrediencji. Zapach stanowi bardzo spójną mieszaninę molekuł o wdzięcznym i przyjemnym dla nosa brzmieniu. Nie ma tu mowy o eksperymentach, choć całość jest raczej niszowa. Zapach jest podobny do lubianego przeze mnie Laurel Comme des Garcons.
Dobre, choć nie tak, jak Like This czy Eau de Protection i nie tak ekscytujące, jak by tego chciał sam Etienne de Swardt.
głównie składniki: bergamotka, pieprz, cynamon, kadzidło, róża, nieśmiertelnik, irys, jaśmin, mirra z Namibii, mech, skóra, benzoes
nos: Ralf Schwieger
rok premiery: 2012
Noël au Balcon czyli ciepłe Boże Narodzenie
Nazwa zapachu wywodzi się z francuskiego powiedzenia: Noël au balcon, Pâques au tison (Ciepłe Boże Narodzenie oznacza zimną Wielkanoc), które się ostatnio doskonale sprawdziło w Polsce. Kompozycja Antoine’a Maisondieu’a jest zaskakującą, urodziwą i charakterystyczną mieszanką kojarzących się ze Świętami Bożego Narodzenia składników – mandarynki, wanilii, moreli, cynamonu i miodu z pięknie wkomponowanym kwiatem pomarańczy i kilkoma innymi, czasem niecodziennymi (czarnuszka) ingrediencjami. Wszystkie w efekcie tworzą nieprzytłaczający ale bardzo intrygujący, z pewnością daleki od banału zapach przyprawowo-owocowo-kwiatowy (kojarzący się z pierwszym Costesem), odpowiedni dla obojga płci (choć jego zaskakująca i nieco hipnotyczna baza przeważa jednak w stronę kobiecości).
To kolejne pachnidło ELdO, w którym sporo się dzieje, a akord bazy jest dość odległy od wcześniejszych faz rozwoju zapachu na skórze. Do tego jest sygnaturowy, wyrazisty i jest czymś, na co z pewną ekscytacją czeka się przez pierwsze godziny. Świadczy to o bardzo przemyślanej konstrukcji zapachu i przywiązywaniu wagi do detali. Pozwala uniknąć jakże często spotykanej i rozczarowującej sytuacji, gdy po kilku godzinach od aplikacji ładnie pachnące perfumy nagle przestają pachnieć bądź zamieniają się w jakąś syntetyczną kakofonię. Tu nie ma o tym mowy. Bardzo interesująca pozycja w katalogu ELdO.
głównie składniki: mandarynka, wanilia, miód, kwiat pomarańczy, morela, czerwony pieprz, paczula, piżmo, czystek, cynamon, czarnuszka (nigella)
nos: Antoine Maisondieu
rok premiery: 2007
Delicious Closet Queen czyli znany skądinąd kryptogej…
Jeden z przewrotnych tytułów ELdO znaczących ni mniej ni więcej, tylko określenie na homoseksualistę, który ukrywa swą prawdziwą naturę. Delicious Closet Queen jest zapachem pozornie kobiecym, jednak z premedytacją dedykowanym mężczyznom, a przy tym… dziwnym.
To oczywiście nie powinno zaskakiwać, biorąc pod uwagę to, z jaką marką mamy do czynienia, podobnie jak to, że zapach ten wymyka się prostym klasyfikacjom. Niby jest drzewny sandałowcem, ale nie ewidentnie. Niby jest kwiatowy różą, ale też nie w sposób bardzo wyraźny. Kulinarny nutą maliny – owszem, ale w sposób zawoalowany. Mam wrażenie że spora dawka olejku z drewna sandałowego przytłacza pozostałe ingrediencje, powodując bardzo leniwy rozwój zapachu na skórze i odkrywanie jego prawdziwe natury. Zapach ma gęstą naturę, jest ciepły i subtelnie skórzany, tajemniczy i w pewien sposób upojny. Przy tym wszystkim jest bliskoskórny, bez znaczącej projekcji. Leniwie rozwija się – powoli odkrywając kwiatowo-owocowe serce (w którym kryje się duet róży i maliny – atrybuty kobiecości).
Gdy tak wwąchuję się w nadgarstek kilkanaście minut po aplikacji nagle olśnienie: skojarzenie z Ungaro III Pour L’Homme w nieco może bardziej wyrafinowanej wersji. Wspólne dla obu kompozycji połączenie róży, drewna sandałowego i geranium determinuje ich charakter. Głęboki, purpurowy i tajemniczy. Tak pachnie Delicious Closet Queen. Z każdym użyciem bardziej interesująco, ale niewybaczalnie bliskoskórnie…
głównie składniki: absolut z fiołka, paczula, absolut z róży, geranium, malina, drewno sandałowe, wetiwer, tonka, skóra
nos: Nathalie Feisthauer
rok premiery: 2007
cdn.
Popołudnie Fauna to zabawny zapach!
W jakim sensie? Nie stwierdziłem, a może dużo tracę… 😉
zabawny z nazwy to raz, a dwa, że na mojej skórze te nuty się nieźle mieszają, bawią ze sobą
a słyszeliście o perfumach l’erbolario? uwielbiam je!