Puredistance RUBIKONA – ikona elegancji

Premiera nowych perfum marki Puredistance to zawsze ekscytujące wydarzenie dla wszystkich tych, którzy cenią sobie jakość bez kompromisów i prawdziwie luksusowy styl. Gdy do tego dodamy osobę perfumiarki Cecile Zarokian, która dała się już poznać jako twórczyni zapachowych arcydzieł, w tym m.in. doskonałej SHEIDUNY, nowe dzieło marki o intrygującym tytule RUBIKONA nie może nie wzbudzić zaciekawienia…

RUBIKONA. Ruby icon. Rubinowa ikona. Rubikon – symbol nieprzekraczalnej granicy. Nazwa wieloznaczna i symboliczna. Właśnie – nazwa. W perfumerii element niezwykle ważny, ale przez wielu traktowany niestety po macoszemu. Nazwa perfum musi być intrygująca, sugestywna. Dobrze, żeby miała jakiś podtekst, drugie dno, żeby była wieloznaczna. Musi uruchamiać fantazję, budować oczekiwania, włączać umysł i zmysły. RUBIKONA doskonale wpisuje się w taką konwencję.

Rdzeniem mojej recenzji będzie jedna kluczowa myśl dotycząca perfum w ogóle. Otóż moim zdaniem w tworzeniu perfum chodzi o to, by przy pomocy składników budujących nuty i akordy skomponować unikatową całość będącą czymś więcej niż tylko sumą składowych. Tak, by odbiorca perfum nie tyle poczuł składniki perfum, ile zapach jako całość.

Efekt synergii składników to element, do którego – tak mi się wydaję – powinna dążyć praca perfumiarza.

Ale uwaga – to tak naprawdę największa sztuka i rzecz w tym rzemiośle chyba najtrudniejsza, wymagająca ogromnego nakładu pracy i rzecz jasna talentu oraz pewnej dozy szczęścia. Spełnienie warunku synergii jest niemalże gwarancją powstania wartościowych perfum. O tym, czy będą one arcydziełem, decyduje warunek dodatkowy: unikatowość, charakterystyczność i – jako konsekwencja – „zapamiętywalność”, a w efekcie finalnym rozpoznawalność aromatu.

RUBIKONA – co mogę potwierdzić po wielu testach – ma wszelkie cechy perfumowego arcydzieła.

Popatrzmy na oficjalnie podany spis nut. Nie widzimy tu nic ponad to, do czego przyzwyczaiła nas współczesna perfumeria. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, wydaje się on być nad wyraz tradycyjny: koszyk cytrusów w otwarciu, klasyczny bukiet nut kwiatowych w sercu, nuty drzewne w bazie. Znakiem naszych czasów są enigmatyczne nuty słoneczne czy kremowe, ale to już składnikowa poezja, bo w praktyce stoją za nimi akordy zbudowane z konkretnych aromamolekuł. Innymi słowy – przepis jakich wiele. Ale czy na pewno? Powąchajmy.

Efekt synergii składników i nut jest wyraźny od pierwszych docierających do nosa molekuł. Aromat jest początkowo świeży dzięki cytrusom, ale od razu z kremowo-kwiatowym tłem, która stopniowo przechodzi na pierwszy plan i ujawnia się na skórze w fazie serca nabierając cieplejszego, słonecznego, kwiatowo-kremowego właśnie charakteru. Akord jest absolutnie integralny i nie ma mowy o wyróżnianiu się któregoś ze składników, choć mam wrażenie, że kluczowa rolę w nadaniu zapachowi tej niemal owocowej kwiatowości jest kwiat pomarańczy. Z czasem mocniej ujawniają się inne nuty kwiatowe z ylang na czele i przydający akordowi subtelnej pikantności goździk. Nuty bazy, która ma równie spójny, przede wszystkim bardzo zmysłowy i kwiatowo-drzewnokulinarny charakter, nadany przez przede wszystkim irysa oraz nuty kremowe i wanilię, a w której wciąż czuć nuty serca. Na tym etapie RUBIKONA nabiera powagi i staje się elegancka, a nawet wytworna. Akord głębi trwa wiele godzin i pachnie niemal niezmiennie. To on jest kwintesencją i sygnaturą RUBIKONY. Bardzo charakterystyczny i łatwo zapadający w pamięć, mający w sobie – głównie dzięki paczuli – zmysłowość i pewien rodzaj hipnotycznej głębi.

Cecile Zarokian, portret autorstwa Robin Keupnik

Wysoka koncentracja pachnącej esencji (28%) gwarantuje spokojny rozwój tych perfum na skórze i ich wielogodzinna trwałość. Moc utrzymana jest w eleganckich ryzach. Zapach nie przytłacza, pozostawia raczej niedługi, za to całkiem wyraźny ogonek.

RUBIKONA pachnie bardzo kobieco, zmysłowo i charakterystycznie, przy tym – mimo wielu tradycyjnych nut – nad wyraz współcześnie. Jest skomponowana bardzo harmonijnie i „bezpiecznie”. Nie umiem sobie wyobrazić, żeby komukolwiek mogła się nie podobać.

Jest przy tym – i to chciałbym podkreślić, gdyż wcześniej o tym nie wspomniałem – pachnidłem eleganckim, szykownym, ozdobą kobiecej skóry i uzupełnieniem eleganckiej kobiecej kreacji. To zresztą cecha charakterystyczna wszystkich perfum Puredistance i pod tym względem RUBIKONA nie stanowi tu wyjątku i stanowi integralną część kolekcji marki.

Ze względu na połączenie klasycznej treści z elementami współczesnymi i nowoczesną formą RUBIKONA ma wszelkie zadatki na to, by stać się bestsellerem, czego życzę Janowi Vosowi i całej drużynie Puredistance.

nuty głowy: grejpfrut, bergamotka, mandarynka

nuty serca: róża, irys, ylang, goździk, kwiat pomarańczy, nuty kremowe

nuty bazy: paczula, cedr, wanilia, nuty słoneczne, piżmo

perfumiarka: Cecile Zarokian

rok premiery: 2020

moja ocena w skali 1 -6:

zapach: 5,0/ oryginalność: 5,0/  projekcja: 4,0/ trwałość: 5,0

3 uwagi do wpisu “Puredistance RUBIKONA – ikona elegancji

  1. Ja z moja recenzją czekam do oficjalnej premiery 15.10, tak jak życzył sobie Jan gdy go o to spytałem.
    A portret Cecile wykonała Robin, jedna z dziewczyn z teamu, a nie facet 😉

Dodaj komentarz