Frederic Malle EdP – klejnoty pustyni cz.2: Dawn

O ile opisywany niedawno przez mnie Promise, mimo swego orientalnego sznytu i potężnej mocy, przeszedł dość gładko mój prywatny test noszalności (a nawet zdobył moje uznanie), a moją tolerancję zapachową zbudowaną na przestrzeni lat obcowania z niszą perfumową można śmiało określić jako więcej niż dużą, to jednak z Dawn już tak dobrze nie poszło.

Carlos Benaim

Dawn dołączono do kolekcji w 2018 roku. Tym razem Fredericowi w pracy towarzyszył Carlos Benaim (albo raczej na odwrót), twórca m.in. słynnego zielonego Polo.

Pierwsze nuty, jakie dochodzą do mych nozdrzy po aplikacji Dawn na skórę, przyprawiają mnie o obrzydzenie połączone z niedowierzaniem i chęcią zmycia z sobie tego fetoru. Tego już zdecydowanie za dużo. Animalny i sfermentowany oud bije po nozdrzach bezlitośnie, aż muszę gwałtownie odsunąć od nosa rękę spryskaną tym specyfikiem.

Ja tu naprawdę nie wyczuwam żadnej róży (choć jest w spisie nut), ale może gdyby jej nie dodano (i kilku innych składników) Dawn byłby jeszcze bardziej obrzydliwy (jeżeli to w ogóle możliwie). Zgoda. Oddajmy mu sprawiedliwość. Z czasem układa się on na skórze w bardziej spokojną i już nie tak naturalistyczną opowieść, wciąż jednak gęstą i animalną. Nie odmawiam mu jakości. Pod względem formy to z pewnością pachnidło wysokich lotów. Jednak ze względu na jego treść tym razem muszę powiedzieć pas. Te perfumy z pewnością nie są dla mnie. I nigdy nie będą. Tak jak nie jest dla mnie odpowiednim strojem kandura z kefiją razem wzięta. I nigdy nie będzie.

Nuty głowy: różowy pieprz, turecka róża

Nuty serca: róża turecka (Absolut), kadzidło frankońskie

Nuty bazy: mech dębu, wetyweria, labdanum, oud

rok premiery: 2018

nos: Carlos Benaim

moja ocena: zapach: 3,0/ trwałość: 6,0/ projekcja: 4,0->3,0

5 uwag do wpisu “Frederic Malle EdP – klejnoty pustyni cz.2: Dawn

  1. Hah, ja dokładnie taką samą przygodę miałem z Bond No. 9 New York Oud, to chyba jedyne perfumy jakie próbowałem z siebie zmyć. a wiele osób odbiera je bardzo dobrze. Z Dawn FM, tak nie miałem, ale nie testowałem ich na skórze, a jedynie na blotterze. W takim razie będzie trzeba się zmierzyć z testem skórnym. To chyba najdroższe perfumy jakie skomponował Carlos, a jako jego fan będę musiał spróbować. p.s. ostatnio też ciekawa przygodę miałem z Pathuli Kozha, używałem ich wcześniej kilkakrotnie i było OK, ale ostatnio rozwinęły się w woń dojrzalej gorgonzoli. Coś niebywałego.

    1. To ciekawe co piszesz. Ja akurat NY Oud toleruję, a i z Pachuli Kozha jest mi po drodze. Gorgonzoli nie wyczułem póki co, ale jeszcze nic straconego. 😉

  2. Nieźle.;)
    Całą”niszową rewolucje”nie ruszał mnie oud a teraz mam idee fixe.
    A im bardziej sfermentowany i serowy tym bardziej się jaram.
    Jak to się człowiekowi zmienia;)

    1. Haha! 🙂 No tak. Nasz zmysł węchu zmienia się. Podobnie jak gusta i oczekiwania względem zapachów. Ze mną jest na odwrót. Im jestem starszy, tym bardziej szukam zapachów ogólnie przyjętych jako ładne i przyjemne, ale jednocześnie mających w sobie „coś”. Stąd moja słabość do Aventusa a ostatnio przerażająca mnie prześladująca myśl, żeby nabyć flakon Elysium Roja Dove…

  3. Jasna sprawa,dobrze mieć zawodników do zadań specjalnych.
    Szkoda tylko,że reformulacje odbierają nam coraz skuteczniej wspaniałe,sygnaturowe zapachy,jak chociażby fenomenalny Aventus,który jest dzisiaj cieniem minionej świetności
    Tęsknie za takimi perfumami,
    .A i nisza od jakiegoś czasu zawodzi.

Dodaj komentarz