SHL 777 to kolejny po NEZ A NEZ i SoOud perfumowy projekt Stephane’a Humberta Lucasa, postaci obecnej w perfumowym światku od mniej więcej dekady. W ramach kolekcji 777, w gustownych, eleganckich flakonach, zwieńczonych masywną zatyczką, przypominającą kształtem kopułę meczetu, artysta zamyka efekty swojej rosnącej fascynacji perfumową tradycją Bliskiego Wschodu. Już zapachy SoOud są w dużej mierze jej odzwierciedleniem, ale w 777 artysta zdaje się jeszcze głębiej penetrować arabską estetykę.

Kolekcja oznaczona 777 składa się obecnie z 12 pachnideł. To propozycje dla wielbicieli woni masywnych, ciężkich, orientalnych, wypełnionych po brzegi balsamami, przyprawami, kadzidłami i żywicami. Pachnidła te mają bardzo wysoka koncentrację 25%, co lokuje je na poziomie ekstraktów perfumowych. Jeden z nich zwraca szczególną uwagę czarnym jak węgiel flakonem. Jest to Black Gemstone.

Black Gemstone został zainspirowany legendą Hadżaru, Czarnego Kamienia.
Za Wikipedią:
Czarny Kamień, wbudowany na wysokości 1,5 metra w południowo-wschodnim narożniku świątyni Kaaba w Mekce. Hadżar jest największą świętością muzułmanów, celem pielgrzymek milionów wyznawców islamu (tzw. hadżu). Składa się ze scalonych obręczą trzech kawałków meteorytu lub lawy i połyskuje czarno-czerwonawym odcieniem. Według legendy ten święty kamień został przyniesiony przez archanioła Gabriela i przekazany Abrahamowi; pierwotnie miał być nieskalanie białym i zmienił barwę na czarną pod wpływem wchłaniania grzechów i zmazywania win składających mu hołd pielgrzymów.
Czegóż tu nie ma? Są aż trzy gatunku cedru. Jest kadzidło, jest mirra i jest opoponax. Jakby tego było mało, w formule znajdziemy labdanum, drewno tekowe, brzozę i akord kamforowy, złożony z eukaliptusa i rozmarynu. Ale na tym nie koniec. Kompozycję wzmacnia i pogłębia niezawodna paczula. Jest też tonka, której obecność w takim towarzystwie wcale nie wydaje się być oczywista. Wszystko to spróbowano – przynajmniej na wstępie – odświeżyć esencją z włoskiej cytryny. Ale nie łudźmy się – cytrusów tu nie poczujemy. To nie ten „dział” perfumerii…
Jak może pachnieć tak zaiste niecodzienna mieszanka? Bardzo, ale to bardzo ciężko, smoliście, popiołowo, nieco dymnie, nieco węglowo, trochę też miodowo zawartym w nim labdanum. Początkowo nad wszystkim góruje specyficzna, gryząca, jakby stęchła nuta (paczula?), która z czasem słabnie, oddając miejsce aromatowi żywiczno-kadzidlano-miodowo-drzewnemu, który de facto snuje się przez kolejne godziny, początkowo wzmagając się, po czym bardzo powoli wyciszając, by później niemożliwie wręcz długo emitować subtelny dymno-węglowy temat. W ciągu wielu godzin pozostawania na skórze Black Gemstone ulega tylko nieznacznym zmianom. Jest zapachem niemal linearnym, zbudowanym wbrew zasadzie piramidy, niezwykle leniwie uchodzącym w przestrzeń.
To pachnidło z gatunku love it or hate it. Trudne, monumentalne, zawiłe, mroczne, zbudowane z bardzo charakternych ingrediencji. Pachnie jak gorąca magma.
Jak przystało na perfumowy ekstrakt Black Gemstone trzyma się raczej blisko skóry i to przez długie godziny. Ale jest wystarczająco ekspansywny, by noszący mógł go czuć przez większość dnia na sobie. Co więcej, trzeba bardzo uważać z jego dozowaniem, gdyż zyskuje na mocy z czasem, i to co czujemy na początku, zaraz po aplikacji, ulega znacznemu wzmocnieniu w ciągu kolejnych godzin. To efekt tak wysokiej koncentracji składników, ekspresji których sprzyja czas i ciepłota skóry. Zbyt odważne użycie może w efekcie spowodować nawet pewien dyskomfort szczególnie w pierwszych godzinach noszenia, o czym przekonał się niżej podpisany. Bowiem Black Gemstone to naprawdę charakterna perfumowa rzecz dla oczekujących prawdziwie mocnych wrażeń.
główne składniki: cytryna, cedr, kadzidło, mirra, opoponax, labdanum, drewno tekowe, brzoza, eukaliptus, rozmaryn, paczula, tonka
perfumiarz: Stephane Humbert Lucas
rok premiery: 2013
moja ocena w skali 1-6:
zapach: 5,0 / projekcja: 3,5/ trwałość: 6,0
PS. Pachnidła SHL 777 można przetestować i zakupić w perfumerii Quality Missala.
Dziekuje za recenzje i siegniecie po ten zapach i w pozytywnym tonie (tzw korpo feedback’u) – jestem nia zawiedziony. Oczywista jest moja stronniczosc, zapach ten ubostwiam i delektuje sie nim w mojej kolekcji, tym bardziej cieszylem sie na jego opis, ale wyglada jakby byl zbyt szybki i powierzchowny, raczej dziennikarska powinnosc niz pieczolowitosc licujaca z mottem „zapach ma znaczenie”. Niezdrowa proporcja akapitow o aspektach niezpachowych. Black Gemstone oceniam jako bardzo zlozony, szkoda gdyby pozostal omylkowo sklasyfikowany przez czytelnikow jako zwaliste linearne monstrum. Mimo to doceniam trafnosc pobieznych spostrzezen zwlaszcza dot linearnosci – ciekawie zostal rozwiniety ten motyw w recenzji na kafkaesque. Pojawia sie tam klasyfikacja celnie do niego pasujaca – zapach multipryzmatyczny (aczkolwiej rzeczywiscie linearny!). Jeszcze raz raz pozdrawiam i ciesze sie z recenzji oraz zbieznosci gustow!
Przyznam, że trudno mi się pisało o Black Gemstone. Może nie trafił na najlepszą wenę? Z pewnością można by opisać więcej. Nie sądziłem, że wydźwięk moje recenzji jest pejoratywny. Na pewno takiego nie zamierzałem. Black Gemstone to rzecz którą na pewno warto poznać. To Perfumeria przez duże P. Reszta jest kwestią gustu. Pozdrawiam i dziękuję za konstruktywną krytykę. 🙂
U mnie piękni pachniał przez 10 30 minut po czym gaśnie i nie projektuje chyba że tylko ja go nie czuje ! A szkoda bo już miałem kupować ! Bodzio