Dziś na blogu goście wyjątkowi. Przybyli prosto Kanady. Jegomoście: Bóbr, Panda, Nosorożec, Nietoperz i Koliber to prawdziwa zapachowa menażeria. Zwierzęce towarzystwo nie mające w perfumerii precedensu. Olfaktoryczny portret każdego z nich składa się na nowatorska kolekcję pachnideł marki Zoologist Perfumes. Jej twórcy nie kryją bezgranicznej miłości do zwierząt i fascynacji fauną, będąc jednocześnie wielbicielami perfum. Połączenie obu pasji zaowocowało tą niezwykłą i unikatową kolekcją perfum, którą dziś mam przyjemność przedstawić.
Wszystkie bez wyjątku pachnidła Zoologist przykuły moją uwagę przede wszystkim oryginalnym i świeżym pomysłem, ale też nieszablonowością, unikatowością i naturalną aurą, wskazującą na duży udział składników pochodzenia naturalnego w formułach. Choć oczywiście nie brak w nich ingrediencji czysto syntetycznych, czego autorzy nie kryją (np. wszystkie użyte tu nuty tzw. zwierzęce w istocie nie pochodzą ze składników zwierzęcych, tylko są ich syntetycznymi odpowiednikami, co oczywiste zważywszy na fakt, że twórcy są przecież miłośnikami zwierząt). Wszystkie zapachy mają wysoką 20%-ową koncentrację substancji zapachowych, kwalifikującą je jako pełnoprawne wody perfumowane.
Na osobne potraktowanie zasługuje oryginalny i bardzo udany design flakonów oraz niezwykłe graficzne wizerunki poszczególnych zwierzaków, które mojemu pokoleniu czytelników mogą niekoniecznie pozytywnie kojarzyć się z pewną mroczną brytyjską baśnią rysunkową…(zgadnijcie jaką?).
Bat (Nietoperz) – nietoperz owoco-lubny…
Bat to moim zdaniem najbardziej niesamowity zapach w zoologicznej kolekcji.Początkowo jest nieco trudny, z pewnością kontrowersyjny, przynajmniej przez pierwsze kilkadziesiąt minut, gdy dominują w nim bardzo sugestywne, naturalistyczne nuty mchu, ziemi, pleśni, korzeni i fermentujących owoców (aromaty naturalnego środowiska oraz menu nietoperzy?). Bat przypomina mi pod tym wzgledem 5 Elements Ramona Molvizara, Forrest Walk Sonoma Scent Studio czy Black March I Hate Perfumes (czy ktoś jeszcze o tych pachnidłach w ogóle pamięta?).
Jednakże moja skóra obchodzi się z Nietoperzem – muszę przyznać – bardzo wdzięcznie. W miarę upływu czasu bowiem to, co na testowym papierku sprawiało wrażenie eksperymentu, w którym noszalność położono na szali z bezkompromisową realizacją konceptu, na skórze układa się w całkiem intrygujące i coraz bardziej przyjemne pachnidło zielono-mszysto-wetiwerowe. Wciąż niszowe w swej formie, ale zdecydowanie przyjazne użytkownikowi. Bat jest więc przykładem pachnidła skonstruowanego w taki sposób, by zaszokować niecodziennymi, trudnymi akordami głowy i serca, a następnie wynagrodzić noszącym go śmiałkom w postaci bardzo trwalej, wyraźnie wyczuwalnej, pięknej, głębokiej, w moim mniemaniu męskiej bazy, w której kluczową rolę odgrywa wetyweria, drewno sandałowe i tonka, utrwalone piżmami.
Warto wiedzieć, że Dr Ellen Covey – twórczyni tych perfum i jednocześnie uniwersytecka pani profesor studiująca naturę nietoperzy – otrzymała za Bat w 2015 roku nagrodę Art and Olfaction Awards, a inspiracją dla powstania tego pachnidła był tzw. Fruit Bat, nietoperz żywiący się owocami.
Nuty głowy: banan, miękkie owoce, wilgotna ziemia,
Nuty serca: figa, owoce tropikalne, nuty mineralne, mirra, żywice, korzenie roślin,
Nuty bazy: puszyste piżmo, skóra, wetiwer, drewno sandałowe, bób tonka
twórca: Ellen Covey
rok premiery: 2015
moja ocena:
zapach: *****/ trwałość: ****/ projekcja: ****
Hummingbird (Koliber) – wiosna, ach to ty!
Hummingbird to złożony z wielu składników kwiatowych i owocowych posadowionych na głębokiej ambrowo-tonkowo-drzewnej bazie uroczy, ciepły zapach, który zachwyca swą bezpretensjonalną, ale i niebanalną urodą praktycznie od pierwszych sekund, wykazując wszakże dość wyraźną ewolucję na skórze. Z racji swojego charakteru wydaje się być propozycją skierowaną bardziej do płci pięknej, na co może także wskazywać wizerunek Kolibra na flakonie, przyodzianego w ewidentnie damskie szaty. Niemniej Koliber zagra spokojnie także i na męskiej skórze.
Zapach otwiera się akordem owocowym, w którym niezwykle wyraźnie prezentuje się nuta jabłka. Czuję tu także w tle nutę zbliżoną do kwiatu pomarańczy. Z czasem do głosu dochodzą kwiaty złożone w jeden zrównoważony bukiet, w którym żaden z nich nie dominuje. Subtelnie użyta nuta miodu wzmaga wrażenie obcowania z aromatami nektarów wąchanymi prosto z kwiatowych kielichów. Baza jest balsamiczna, ambrowo-waniliowa, słodkawa i zmysłowa, nieco kulinarna.
Koliber to zapach bardzo słoneczny, urodziwy, idealnie wiosenny. To wręcz zabutelkowany aromat wiosny. Ciepło, słońce radość i nadzieja we flakonie. Czy to możliwe? Owszem, jeśli to Hummingbird od Zoologist Perfumes. Zabrzmiało jak kiepski slogan reklamowy, prawda?
Nuty głowy: jabłko, wiśnia, cytrusy, lilia, konwalia majowa, śliwka, róża, liście fiołka
Nuty serca: miód, wiciokrzew, mimoza, piwonia, tulipan, ylang-ylang,
Nuty bazy: ambra, kumaryna, bita śmietana, mech, piżmo, drewno sandałowe, jasne drewno
twórca: Shelley Weddington
rok premiery: 2015
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ***
Rhinoceros (Nosorożec) – tylko dla prawdziwych facetów…
Początek kojarzy się z mocnym szlachetnym alkoholem w gatunku brandy lub whisky. Słodko-gorzki, z nutką winnych tanin, doprawiony szafranem, zdecydowanie męski aromat. Później wyraźniejsza staje się woń tytoniowo-drzewno-skórzana, która dominuje już do końca, powoli gasnąc. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Nosorożec to pachnidło dedykowane płci silnej. Bezkompromisowe, nieco brudne, szorstkie, twarde, przy tym bardzo oryginalnie pachnące, mimo pewnych skojarzeń z perfumową estetyką marki Frapin (np. Terre de Sarment). Zapach rozwija się minimalnie, będąc przez większość czasu tym, czym jest na samym początku. Przewidywalny, konsekwentny, mocny, szorstki i trwały, choć po początkowym okresie głośności wycisza się i raczej szepcze. Jak prawdziwy mężczyzna…. ujarzmiony?
Troszkę szkoda, że Rhinoceros lepiej pachnie na papierku, niż na mojej skórze, która wyraźnie skraca jego żywot i odbiera mu sporo ekspresji… Myślę, że obfitsza aplikacja może jednak temu przynajmniej częściowo zaradzić.
Nuty głowy: rum, bergamota, lawenda, żywica elemi, szałwia, bylica, igliwie,
Nuty serca: sosna, tytoń, nieśmiertelnik, geranium, drewno agarowe, chiński cedr,
Nuty bazy: wetiwer, drewno sandałowe, ambra, dym, skóra*, piżmo*
twórca: Paul Kiler
rok premiery: 2014
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ***
Beaver (Bóbr) – Jego Brudna Czystość…
Bóbr to zapach niezwykły. Kryjący w sobie niespodziankę, swoiste drugie dno. Początkowo świeży, nieco detergentowy, morski z starym stylu (calone?), z odrobiną lipowego nektaru i zaledwie prześwitami lekko animalnej nuty piżmowej, która jakby zapowiadała, co wydarzy się w sercu. A tam… No właśnie…. Czymże może bowiem pachnieć bóbr, jeśli nie kastoreum? A jakże. Oto ono w pełnej (choć syntetycznej) krasie ze swą nie każdemu odpowiadającą zwierzęcą, nieco fekalną naturą. Spora jego dawka w połączeniu z piżmami oraz użytą w bazie zapachu ambrą czyni z Bobra prawdziwego futrzanego zwierzaka (jakby na co dzień nim nie był…), który spokojnie stanie w „smrodkowe” szranki z Muscs Koublai Khan Serge’a Lutensa czy Musc Tonkin Parfum d’Empire, aczkolwiek wygra je, o ile jury będzie w sposób szczególny oceniać urodę.
Beaver jest z pozoru bowiem urodziwy, jednak pod tą ładną maską kryje się jego prawdziwe zwierzęce ja. Dziwnie odstręczające i przyciągające zarazem. Ot taki Jekyll i Hyde w jednej – rzecz jasna – osobie. Mimo podobieństw i skojarzeń z innymi niszowcami, muszę podkreślić, że Beaver to indywidualista. To nie tylko miły początek i wspomniane zwierzęce serce, ale także kilka innych ingrediencji (wanilia, irys, cedr), które nadają całości naprawdę unikatowej woni. Trudne nuty nie są tu zresztą obecne przez cały czas, bowiem zmysłowy i komfortowy, piżmowo-ambrowy finisz ma dużo mniej kontrowersyjny charakter, niż mogłoby to się na początku wydawać.
Beaver to zapach nowatorski i śmiały (jakkolwiek dziwnie to brzmi w kontekście tego futrzaka…) głównie za sprawą nagromadzenia „odzwierzęcych” woni. W związku z tym, czym jest i z czego powstał, trzyma się skóry wyjątkowo skutecznie. Jest najodważniejszym z pachnideł Zoologist, kontynuującym najlepsze niszowe tradycje. Osobiście tego typu zapachy traktuję jako ciekawostkę, bo raczej brak mi odwagi, by je na dłuższą metę nosić. Obiektywnie jednak Beaver to w swoim gatunku świetne pachnidło, warte co najmniej przetestowania, jeżeli nie regularnego używania, o ile ktoś nie obawia się… no wiecie, czego….
Nuty głowy: kwiat lipy, świeże powietrze, piżmo, cytrusy,
Nuty serca: kastoreum, irys, wanilia, dym, ściółka leśna,
Nuty bazy: piżmo, popiół, cedr, ambra
twórca: Chris Bartlett
rok premiery: 2014
moja ocena:
zapach: *****/ trwałość: ****/ projekcja: ****
Panda – przechadzka po zielonej dżungli
Reprezentant gatunku pachnideł zielonych, Panda, to zapach złożony z nut nieobcych sympatycznemu chińskiemu misiowi w jego naturalnym środowisku. Bambus, zisu, syczuański pieprz, zielona herbata, cytron zwany „Ręką Buddy”, osmantus, mimoza. Dobór składników zaiste nie jest tu – podobnie jak w pozostałych zapachach Zoologist – przypadkowy. Składają się one na zieloność o niezwykłej intensywności, wyczuwalną głównie w pierwszych kwadransach trwania zapachu na skórze. Z czasem pojawiają się subtelne aromaty kwiatowe, które budują serce zapachu. Charakterystyczna zielono-wetiwerowa baza wieńczy to równie jak Hummingbird sympatyczne i wdzięczne, jednocześnie dość nieskomplikowane i czytelne zapachowe dziełko.
Nuty głowy: cytron Ręka Buddy, bambus, pieprz syczuański, zielona herbata, mandarynka, liście pachnotki zwyczajnej,
Nuty serca: osmantus, kwiat pomarańczy, lilia, mimoza, kadzidło,
Nuty bazy: drewno sandałowe, korzeń Pemou, cedr, delikatne piżmo, wetiwer z Bourbon, haitański wetiwer, wilgotny mech
rok premiery: 2014
twórca: Paul Kiler
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ****
Szczerze polecam niezwykłe zapachy Zoologist Perfumes wszystkim wielbicielom niszy, osobom szukającym w perfumach swego rodzaju przygody, amatorom aromatów niespotykanych i pomysłowych. Również tym, którzy zapomnieli już, jaka to frajda i radość testować nowe pachnidła. Kanadyjska marka zapewnia bowiem atrakcyjny powiew świeżości i nadziei na coraz bardziej zatłoczonym, rozcieńczonym , jałowym i wtórnym rynku perfum niszowych.
Zapachy Zoologist można przetestować i nabyć w krakowskiej perfumerii Lulua.
Doczekałem się;)Dzięki.
Ten BAT faktycznie taki wetiwerowy?
Wetiwer – tak jak napisałem – wychodzi dopiero w bazie. Bat to nie jest po prostu zapach wetiwerowy. To dużo więcej.
Która perfumeria w PL ma te zapachy w swojej ofercie?
Lulua.
Ostatnio w Katowicach natknąłem się na perfumerię niszową która ma je u siebie.
Owszem. Lulua.
„O czym szumią wierzby”?
Owszem! 🙂
Super recenzja 🙂
Dzięki! 🙂