Parfum d’Empire „Tabac Tabou”

Marc-Antoine Corticchiato nieczęsto raczy swych wielbicieli nowymi kreacjami perfumowymi pod swą marką Parfum d’Empire. I to bardzo dobrze, bo sądząc po ich poziomie, czas im służy. W 2012 roku, po wizualnym remake’u swojej marki, twórca zaskoczył wszystkich bardzo odważnym pachnidłem piżmowym Musc Tonkin, którego bezkompromisowość może równać się chyba jedynie z Muscs Koublai Khan Serge’a Lutensa. Rok 2014 przyniósł bardzo dobrze oceniany zielony Corsica Furiosa, zaś w niedawno pożegnanym 2015 Maestro przedstawił Tabac Tabou (w koncentracji ekstraktu), przyśpieszając bicie serca wszystkich miłośników tytoniu w perfumach. Ten właśnie zapach mam przyjemność dziś testować. Parfum d’Empire nie posługuje się nachalnym marketingiem, nie zasypuje rynku kilkoma zapachami rocznie, nie tworzy wokół siebie hype’u i pewnie dlatego nie jest zbyt popularny, nawet w kręgach entuzjastów perfum. Wielka to szkoda, bo to perfumowa sztuka w najlepszym wydaniu. Przy okazji recenzji Tabac Tabou chciałbym po raz kolejny zwrócić uwagę na tę niedocenianą markę.

parfum empire

Tabac Tabou otwiera się zielonym akordem początkowo rozjaśniającym całość i tworzącym uroczy i bardzo obiecujący, nieco świeży, ale i niepozbawiony głębi wstęp, który wcale nie zapowiada „wagi ciężkiej” tej kompozycji. Od razu jednak czuć pewną rękę perfumiarza, który od lat wierny jest swojej unikatowej, klasycyzującej i – śmiem twierdzić – prawdziwie artystycznej perfumowej estetyce. Zapach rozwija się na skórze powoli i – jak na perfumowy ekstrakt przystało – majestatycznie odsłania kolejne swoje fazy. W momencie, gdy zza zielonej nuty wyłania się zaskakująca, pudrowo-zielona woń narcyza, a z nią coraz wyraźniejsza nuta woskuTabac Tabou zaczyna prawdziwie fascynować. Perfumiarz umieścił ten kwiatowy akord na wyraźnym tle złożonym z nieśmiertelnika (hołdem Corticchiato dla tej niezwykłej ingrediencji jest zresztą doskonałe Fougere Bengale tej samej marki) oraz bardzo naturalnie uzupełniającego go miodu. Każdy kto wąchał esencję z kocanki wie, że sama w sobie posiada miodowy aspekt, więc nuta miodu jest jej naturalnym przedłużeniem. To olfaktoryczne powinowactwo zostało tu w mistrzowski sposób wykorzystane, ale na tym nie koniec. Tytułowy tytoń, z całą swoją zapachową złożonością, w tym dająca się wyczuć nutą siana i …. miodu właśnie, wprost doskonale wkomponowuje się w całą resztę. Wreszcie zapach ten nie były by tym, czym jest, gdyby nie odważne użycie znanych z Musc Tonkin tego samego twórcy piżm, które ujawniają się z narastającą mocą wraz z upływem czasu, przydając całości całkiem wyraźną nutę zwierzęcą. Finisz zapachu po ponad kilkunastu godzinach jest przyjemny i zmysłowy, dzięki piżmom, które w miarę upływu czasu tracą zwierzęce akcenty. Mimo dużej koncentracji Tabac Tabou nie jest pachnidłem obezwładniającym swą mocą. Trzyma się raczej dość blisko skóry, za to jest wyczuwalne przez wiele godzin.

corticchiato-male
Marc-Antoine Corticchiato

Najnowsze dzieło pana Corticchiato to nie jest po prostu pachnidło tytoniowe. To dużo więcej, a nazwa zapachu, choć uprawniona, to jednak troszkę niepotrzebnie zawęża jego percepcję. Jednym z kluczowych aromatów w nim występujących i jednocześnie rzadko podejmowanych w perfumerii, jest tu narcyz, ze swą zielono-pudrowa naturą. Chcę podkreślić maestrię, z jaką twórca połączył wszystkie ingrediencje w jedną fascynująca całość, po raz kolejny potwierdzając swój talent, kreatorską klasę i ogromną wiedzę nt. perfumowych ingrediencji (jest naukowym ekspertem w tej dziedzinie!), a także ponownie ugruntowując w moich oczach status marki Parfum d’Empire jako jednej z bezdyskusyjnie artystycznych, niszowych i najbardziej ambitnych współczesnych marek perfumeryjnych, które przedkładają jakość nad ilość i od lat niezmiennie zachwycają bardzo wysokim poziomem swoich kreacji.

tabac-tabou-parfum empire

główne nuty: trawa, narcyz, nieśmiertelnik, wosk, miód, tytoń, piżmo

twórca: Marc-Antoine Corticchiato

rok premiery: 2015

moja ocena:

zapach: *****/ trwałość: *****/ projekcja: ****

3 uwagi do wpisu “Parfum d’Empire „Tabac Tabou”

  1. Perfumowym laikom Tabac Tabou pachnie, delikatnie mówiąc, żulem. Mnie zaś fascynuje, bo choć nie przepadam za zwierzęcą nutą piżma, animalne zabrudzenie kwiatowych woni, miód, tytoń i nieśmiertelnik tworzą tu mieszankę frapującą. Prowokuje do ciągłego pociągania nosem. Choć nie razi projekcją, moc i trwałość jest na poziomie wystarczającym, aby do nosa docierały z nagdarstka pojedyncze smugi bardzo długi czas. Znakomite pachnidło, które umacnia pozycję Parfum d’Empire na podium w moim prywatnym rankingu.

  2. Znakomite! Właśnie otworzylem paczkę z flakonem Nishane Sułtan Vetiver!Te zapachy maja ze soba wiele wspólnego….! Dzięki za recenzje Sułtan Vetiver, od początku czytam bloga i mam podobne gusta olfaktoryczne.Pozdrawiam

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s