Czas płynie, pory roku przemijają, rządy się zmieniają, a tymczasem Montale Paris emituje kolejne pachnidła w tempie, z którym prawdopodobnie nie może równać się żadna inna marka. Jakby tego było mało, większość z nich ma w nazwie Aoud… Można czuć się naprawdę przygniecionym liczbą oudowych pachnideł Montale. Czy ktoś je jeszcze w ogóle liczy? Ale właściwie to po co? Zresztą, niech się tym zajmą perfumowi archiwiści. Fragrantica – ta ma dopiero wyzwanie!
Faktem jest jednak, że bieżący rok przyniósł wielbicielom mocnego, arabskiego stylu marki dwa całkiem udane pachnidła, Aoud Lavender i Honey Aoud, których nazwy natychmiast zdradzają entourage, w jakim umieszczony został w nich sygnaturowy montalowski oud.
Aoud Lavender rozpoczyna się mocną lawendą, ożywioną molekułami pieprzu i orientalnie sparowaną z szafranem i kardamonem. Rusztowaniem dla tej przekonująco pachnącej konstrukcji jest drzewny akord zbudowany z oudu, cedru i sandałowca. Kompozycję pogłębiono sporą ilością tonki, a bazę uzupełniono ambrą, akordem skórzanym i białymi piżmami. Wszystko to bardzo powoli ewoluuje na skórze odsłaniając kolejne swoje oblicza: najpierw aromatyczne, ziołowo-przyprawowe, później drzewne. Finisz to suche, lekko gryzące drewno (nuta oudowa) z ambrą. Jest taki, jak lubię. Całość pachnie naprawdę bardzo dobrze i będzie, jak sądzę, atrakcyjną propozycją dla fanów lawendy, podanej tu w nieco orientalny, montalowski sposób. Osoby gustujące w Gris Clair Sergre’a Lutensa czy Lavandula Penhaligon’s mają szansę się propozycją Montale zachwycić. Myślę, że również mężczyźni ceniący sobie gatunek aromatycznego fougere, mogą odnaleźć tu to, co lubią, bo jednak połączenie lawendy z tonka tak właśnie ukierunkowuje ten zapach (mimo braku mchu dębowego w bazie). Jeżeli jednak ktoś za lawendową wonią nie przepada – raczej nie zaprzyjaźni się z Aoud Lavender, gdyż ta ziołowa nuta jest tu bardzo mocna. Mnie się oczywiście spodobał, i to nawet bardzo!
Trzeba dodać, że zapach ma solidną moc, natomiast jego trwałość jest – jak na Montale przystało – legendarna.
nuty głowy: rosyjska lawenda, kardamon z Gwatemali, indyjski czarny pieprz, szafran
nuty serca: drogocenny oud z Laosu, cedr z Maroka
nuty bazy: sandałowiec z Mysore, bób tonka z Brazylii, ambra, skóra, białe piżmo
Honey Aoud z to zupełnie inny „zwierz”. Można by rzec, że wręcz niedźwiedź, obładowany drewnianymi beczkami z miodem. To absolutnie świetne pachnidło do pewnego stopnia budzi we mnie skojarzenia z niesamowitym, choć już wycofanym z produkcji, Miel de Bois Serge’a Lutensa, choć tam akurat miód przeważał na drzewami, tu zaś jest odwrotnie. Podobny efekt, tyle że z jeszcze bardziej zaakcentowanymi nutami drzewnymi i ogólnie bardziej wyrafinowany, osiągnął Pierre Negrin w moim ulubionym Opus VI od Amouage. Tak – Honey Aoud to pachnidło bardzo do niego podobne. Bardzo.
Od pierwszych sekund zachwyca potężnym akordem złożonym z wyraźnej nuty miodowej, cynamonu, wanilii i suchego drewna (oud). Ten aromat ciągnie się kilka godzin, niczym złocisty, gęsty miód spływający z gigantycznej drewnianej łyżki. Honey Aoud pachnie liniowo, bez większych przemian na skórze i bardzo wyraziście. Bardzo długo też pozostaje na skórze (dobrze ponad 12 godzin). Przetestowałem już wiele zapachów od Montale (choć absolutnie nie wszystkie, o nie!) i stwierdzam, że Honey Aoud, choć wtórny, okazał się jednym z najlepszych. Zdecydowanie wart jest w mojej ocenie posiadania własnego flakonu.
główne nuty : miód, oud z Laosu, kwiaty, paczula z Sumatry, cynamon, skóra, ambra, wanilia z Madagaskaru
oba zapachy rewelacyjne – honey aoud na jesien i zime, aoud lavender na ciepla wiosne i lato
Honey właśnie dzisiaj testowałam i zupełnie przepadłam. Coś niesamowitego!
Prawda że dobry?!