Kilian Henessy zaproponował w tym roku kolekcję niezwykłą, którą określiłbym zestawem świeżych, letnich remiksów pachnideł już obecnych w ofercie marki Kilian, dokonanych nota bene przez tych samych perfumiarzy, którzy popełnili wersje pierwotne. Na jej niezwykłość składają się dwa elementy. Po pierwsze wyjątkowej urody flakony, ozdobione grafikami autorstwa samej Sophie Matisse – prawnuczki słynnego malarza Henri Matisse’a. Po drugie pachnidła – o świeżym, radosnym charakterze, rzadko spotykanym w portfolio By Kilian, znanej głównie z dość jednak mrocznej, orientalnej stylistyki.
Straight to Heaven – Splash of Lemon
Ten zapach to niemal dosłowne to, co sugeruje nazwa. Nuty znane z tyleż zmysłowego co subtelnego Straight to Heaven White Cristal, a więc przede wszystkim rum, paczula, gałka muszkatołowa, wanilia, ambra i cedr, zostały tu dosłownie (i całkiem skutecznie) „zalane” rześkim, musującym i wyrazistym koktajlem cytrynowym, który dominuje w pierwszej fazie trwania zapachu, stopniowo oddając miejsce drzewnemu finiszowi, zdominowanemu przez paczulę, drewno różane i cedr. Musująca cytrynowa świeżość, jaką znam choćby z Cologne Pour La Matin Francisa Kurkdjiana czy Chanel Allure Homme Sport Cologne to jeden z tym tematów perfumowych, które zawsze wywołują szczery uśmiech na mojej twarzy.

Splash of Lemon jest więc świeżą, letnią reinterpretacją Straight to Heaven White Cristal z 2007 roku wykonaną przez perfumiarkę Sidonie Lancesseur. Jest to remiks na tyle śmiały, że przez pierwsze kwadranse nieprzypominający protoplasty. Zbliża się do niego mocno w fazie bazy, gdy pachnie niemal identycznie (więcej tu paczuli). Jest zdecydowanie współczesnym i nieco wyrafinowanym zapachem drzewnym z cytrusowym otwarciem, przy tym przyzwoicie trwałym. Podczas pierwszych testów to właśnie on najbardziej zwrócił moją uwagę i pozostał moim faworytem do końca, choć jego przewaga nad pozostałymi stopniowo, ale jednak maleje…
nuty głowy: cytryna, bergamotka, rum
nuty serca: paczula, gałka muszkatołowa, drewno różane, drewno cedrowe
nuty głębi: ambra, wanilia, piżmo
twórca: Sidonie Lancesseur
rok premiery: 2015
Good Girl Gone Bad – Splash of Neroli
Wyciągnięty z cyklu In The Garden of Good and Evil biało kwiatowy zapach Good Girl Gone Bad (2012) został zreinterpretowany przez jego autora – Alberto Morillasa. Świeży i lekko soczysty zielono-cytrusowy początek od razu odsłania zasadniczą, „czystą”, zwiewną, uroczą białokwiatową naturę tego zapachu, w którym główne role grają kwiat pomarańczy, neroli, jaśmin i tuberoza. Ale, ale… białą kwiatową hegemonię łamię nuta różana. To właśnie ten kontrast ożywia pachnidło, zwraca uwagę, przydając mu wewnętrznego napięcia. Solidna i zapewniająca dobrą trwałość podstawa zapachu zbudowana została z nut drzewnych: wetywerii, paczuli i sandałowca.

Splash of Neroli to popis perfumiarskiej wirtuozerii i umiaru jednocześnie, a pomysłowy różany element czyni je interesująco zaskakującym. Mistrzowskie zbalansowanie tej kompozycji nie dziwi, gdy wiemy, kto jest jej autorem. Ten zapach nie może się nie podobać. Jest po prostu śliczny! Niestety – wielka szkoda – szybko traci i tak generalnie subtelną moc i lokuje się bardzo blisko skóry. Jak na mój gust zbyt blisko. Szkoda.
nuty głowy: neroli, bergamotka, kwiat pomarańczy, mandarynka
nuty serca: absolut jaśminu, pączki róży, akord tuberozy
nuty głębi: wetiwer, paczula, sandałowiec
twórca: Alberto Morillas
rok premiery: 2015
Bamboo Harmony
Zielony i rześki początek z wyraźnym neroli i bergamotą nasuwa skojarzenia z zapachami pokroju Original Vetiver Creed czy Cologne Thierry Muglera. To prawdopodobnie zasługa charakterystycznej zielono-cytrusowej i jednocześnie nieco detergentowej aury zapachu, która zresztą w przypadku dzieła Calice Becker nabiera mocy wraz z upływem czasu. Intro toruje drogę dla subtelnie herbacianego serca, w którym odnajdziemy także nutę mate bliższą tej, którą znamy z fantastycznego Duel Annick Goutal aniżeli tej dymnej, nieco wędzonej nuty z pierwszego Bamboo Harmony (przedstawionego w 2012 roku w ramach cyklu Asian Tales). Zresztą osobliwie akurat Bamboo Harmony w kolekcji Matisse nie został opatrzony żadnym podtytułem, co mogłoby sugerować, że jest to ten sam zapach, który znamy z Asian Tales właśnie. Tak chyba jednak nie jest, bo o ile nie posiadam już próbki tamtego i mogę bazować jedynie w swej recenzji, ten wydaje mi się świeższy, bardziej zielony w ten wspomniany detergentowy sposób i zupełnie nie „wędzony”.
Biały Bamboo Harmony jest zapachem dość intensywnym i długo trzymającym się skóry, a użyty w bazie mech dębowy przydaje finiszowi głębi i trwałości. Baza jest charakterystyczna, całkiem wyraźna (co rzadkie w perfumach o świeżym charakterze), zawiera osobliwą zieloną, soczystą nutkę, opisaną jako liść figi. To także najintensywniejszy i najtrwalszy z opisywanych trzech pachnideł.
nuty głowy: bergamotka, gorzka pomarańcza, neroli
nuty serca: mimoza, świeży pieprz, liście białej herbaty, mate
nuty głębi: liście figi, mech dębowy
twórca: Calice Becker
rok premiery: 2015