Declaration L’Eau to nie pierwsza już próba nadania przyprawowo-drzewnemu klasykowi Jean-Claude’a Elleny bardziej rześkiego, letniego, kolońskiego oblicza. W 2010 roku marka zaprezentowała bowiem wersję Cologne. O ile jednak tamta zdominowana była przez słodko-cytrusową mieszankę cytryny, imbiru oraz kardamonu i pachniała – jak na zapach koloński – w dość kompleksowy sposób, o tyle w L’Eau perfumiarka Mathilde Laurent postawiła na gorzkawą rześkość i prostotę oraz na składnik, któremu już kiedyś poświeciła pewien zapach, stworzony jeszcze w czasach, gdy pracowała w Guerlain… Sygnaturowy akord „deklaracyjny” – tu w formie szczątkowej (ale nie na tyle, by stać się nierozpoznawalnym) – perfumiarka połączyła bowiem z orzeźwiającą nutą różowego grejpfruta, w wyniku tego powstało coś na kształt skrzyżowania Cartier Declaration z … Aqua Allegoria Pamplelune Guerlain (1999). Jakby tego było mało, całość pachnie w sposób kojarzący się z Terre d’Hermes Eau Tres Fraiche i ogrodową serią Hermesa.
Dodanie grejpfruta wyszło zapachowi zdecydowanie na „świeże zdrowie”, gdyż L’Eau jest wyjątkowo rześkie i odświeżające, lekkie, a przy tym całkiem donośne, gdy odpowiednio obficie użyte (przynajmniej przez pierwsze dwa – trzy kwadranse). Zapach ma ewidentnie krótką i bardzo przejrzystą formułę, co nie znaczy, że brak mu urody. Wprost przeciwnie uważam, że przewyższa nią wspomniane (i wszystko na to wskazuje, że wycofanej z oferty) Declaration Cologne. Jedyne, na co można tu narzekać, to niezbyt dobra trwałość, ale to cecha zdeterminowana przez taki a nie inny charakter tego pachnidła.
Reasumując Declaration L’Eau to nie tylko świeża, letnie wersja klasyka, ale przede wszystkim śliczny, oryginalny, orzęźwiający i zdecydowanie uniseksowy zapach koloński. Doskonały na obecną aurę!
główne nuty: różowy grejpfrut, różowy pieprz, cedr
twórca: Mathilde Laurent
rok wprowadzenia: 2014
moja ocena:
zapach: *****/ trwałość: ***/ projekcja: ***
Nie znoszę tego zapachu. Jak dla mnie, to jeden z największych niewypałów oraz jedno z największych rozczarowań 2014 roku, ale wiem, że jestem w mniejszości… Declaration Cologne uważam za dużo lepsze.
L’Eau jakościowo nie jest złym pachnidłem- przypomina mi darzone sympatią Masaki Aqua Mat. Obiektywnie jednak trzeba stwierdzić, że linia Declaration systematycznie uniformizuje się i zaczyna płynąć głownym, mainstremowym nurtem.
O i to jest interesująca diagnoza. 🙂
Teraz żałuję iż nie powąchałem tego zapachu jak miałem okazję w Douglasie!
Dla mnie bomba