Przedstawiony w 2013 roku Le Beau Male (Piękny Mężczyzna) od Jeana Paula Gaultiera zaintrygował mnie z trzech powodów. Po pierwsze ze względu na jego pokrewieństwo z Le Male. Po drugie ze względu na perfumiarza (Francis Kurkdjian), tego samego, który w 1995 roku popełnił oryginalny Le Male. Wreszcie po trzecie ze względu na jego rzekomy zimno-ciepły charakter, na deklarowaną nietypową świeżość połączoną z ciepłą zmysłowością. W założeniu bowiem Le Beau Male ma być pachnidłem chłodnym (chłodzącym) i jednocześnie rozpalającym zmysły. Francis Kurkdjian postrzega markę Jean Paul Gaultier jako niezwykle zmysłową i dlatego nie wyobrażał sobie, by mógł dla niej stworzyć perfumy, które w jego ocenie nie byłyby zmysłowymi. A że jest to perfumiarz, który doskonale wie, jak osiągnąć zamierzony efekt olfaktoryczny (jakikolwiek by on nie był), można się było spodziewać pachnidła co najmniej intrygującego…
Le Beau Male nie jest po prostu kolejnym „flankerem” Le Male (tych na przestrzeni ostatnich 20 lat powstała niezliczona liczba, w tym wiele świeżych wersji letnich). To pełnoprawna i pełnowymiarowa nowa kompozycja, która przedstawiana jest jako -owszem zainspirowana i spokrewniona z Le Male – olfaktoryczna gra przeciwieństw: chłodu i gorąca. Kategoria aromatycznego fougere, do jakiej zaliczany jest Le Beau Male, jest niezwykle pojemna, ale muszę przyznać, że po wielokrotnym przetestowaniu tego pachnidła pasuje ona do niego wyjątkowo dobrze mimo, że w składzie mamy zaledwie jeden z kluczowych składników klasycznego fougere – lawendę. Kurkdjian uważa ją zresztą za element DNA linii Le Male, przy czym w przypadku protoplasty artysta akcentował zmysłową i orientalną stronę tej niezwykłej woni, podczas gdy w Le Beau Male wykorzystał jej świeższe oblicze. Świeżą naturę zapachu podkreślił harmonizującą z lawendą miętą (pewnie każdy, kto rozcierał między palcami listki lub kwiaty lawendy wie, że jest w tej woni element mentolowy). Prócz tego w formule użyto esencji z bylicy, która pachnie trochę iglakami, a trochę owocami oraz kardamonu, który dobrze współgra z lawendą.
Mięta jako esencja w perfumerii pachnie nieco bardziej kwiatowo, aniżeli znamy to z produktów spożywczych. Posiada do tego pewną niezwykłą właściwość – przykrywa woń alkoholu w perfumach. Stąd na samym początku, zaraz po aplikacji, gdy zwykle w perfumach o lekkim i świeżym charakterze czujemy woń alkoholowego nośnika, w Le Beau Male niemal nie poczujemy tej ostrej nuty.
Początkowo chłodny Le Beau Male z czasem ustępuje miejsca zmysłowej reminiscencji z Le Male w postaci emblematycznego kwiatu pomarańczy, zestawionego tu z bardzo wyraźną szałwią, mającą charakterystyczną, nieco brudną woń. To element, którego – muszę przyznać – Kurkdjian użył odważnie. Testując zapach „z bliska” (czyli wąchając go naniesionego na skórę z odległości kilku cm) szałwia pachnie na tyle wyraźnie, że niezwyczajny tej woni nos może się wystraszyć. Jednak z dystansu także i ona wtapia się w atrakcyjną całość. Le Beau Male utrwalone zostało „czystymi” piżmami, podkreślającymi zmysłową naturę zapachu. Dzięki nim siedzi on na skórze około 7 godzin, co jak na zapach świeży jest niezłym wynikiem. Projekcja jest dość wyraźna przez pierwsze kilka kwadransów, później zapach wycofuje się, staje się bardziej subtelny, ale przyjemnie obecny.
Le Beau Male przypomina mi klimatem pachnidła w typie Cool Water Davidoff czy Giorgio Beverly Hills Wings for Men. Pokusiłbym się nawet o próbę zakwalifikowania go jako zapachu morskiego (marine), którego morskość została osiągnięta w nietypowy dla gatunku sposób. Taki charakter zapachu podkreśla także flakon będący morską w swej kolorystyce wariacją nt. oryginalnego flakonu Le Male. Abstrahując jednak od skojarzeń z wybrzeżem, w swej konstrukcji i składzie Le Beau Male jest pachnidłem na wskroś francuskim, co nie każdy zauważa. Mieszanka aromatycznych ziół: mięty, lawendy i szałwii – toż to kwintesencja tradycyjnych francuskich perfum dla panów! Pachnie jednak absolutnie współcześnie, choć pewne zapatrzenie w estetykę charakterystyczną dla perfumerii męskiej lat 90-tych jest tu dla mnie wyczuwalne. Aromatyczne morskie fougere? Chyba tak!
Le Beau Male z całą swoją osobliwą urodą jawi mi się jako interesująca propozycja na aktualną letnią pogodę szczególnie dla tych, który szukają oryginalnego, wyróżniającego się orzeźwienia ze zmysłowym podtekstem.
nuty głowy: mięta, bylica, lawenda
nuty serca: lawenda, kardamon, kwiat pomarańczy, szałwia
nuty głębi: białe „czyste” piżma, świerze nuty drzewne
twórca: Francis Kurkdjian
rok wprowadzenia: 2013
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ***
przestraszylo mnie porownanie do „Wings” GBH, ktory, w mojej skromnie nieprofesjonalnej opinii nie zdal egzaminu czasu i wszedl wspolczesnie na rynek w postaci odswierzaczy do toalet. samego autora La Male i serii z nim zwazanych darze estyma, choc nie lubie jego kreacji, artul zachecil mnie jednak, do konfrontacji wspomnien i wyobrazen, z rzeczywistoscia jakze subiektywna. 😉
Bez obaw. Le Beau Male nie jest typowym morskim zapachem w typie odświeżaczy do toalet. 🙂