Cartier Declaration Cologne

Meteorolodzy twierdzą, że idą upały (tak twierdzą?). Nieważne. Jeżeli przyjdą, w sposób naturalny zacznę sięgać po lżejsze, z reguły cytrusowe lub wodne pachnidła. Wiem, to sztampowe. Ale ja tak lubię, tak wolę i tak mam. Ostatnio wpadło mi w ręce pachnidło idealne na taką okazję…Okazało się być miłą niespodzianką….

W zeszłym roku Cartier przedstawił światu kolejną wersję swego wspaniałego klasyka Declaration. Cologne to w założeniu wersja letnia, lekka, kolońska. Rzeczywiście. Taki ten zapach jest. Co ciekawe – nie zatracił swego pierwotnego charakteru, jednak w miejsce słynnego w wersji eau de toilette kardamonu i jego charakterystycznej, słonawej, mieniącej się niczym opiłki srebra nuty, w Cologne mamy imbir. Zapach przypomina mi nieco Bigarade Concentree z kolekcji Frederica Malle, w mojej ocenie przewyższając go jednak ze względu na znaną i zachowaną tu „deklaracyjną” nutę.  Musująca, cytrusowa świeżość połączona jest tu z pikantnością imbiru i ozdobiona subtelną jaśminową mgiełką (znana m.in. z Eau Sauvage molekuła jaśminowa hedione). W bazie znajdziemy drzewne nuty, które w naturalny sposób dopełniają i wieńczą dzieło niezwykłej, cudnie świeżej i niebanalnej urody. Mathilde Laurent. To ona połączyła tu oryginalne wizje świeżości Jean Claude’a Elleny i Francoisa Demachy’ego i stworzyła jedna z najbardziej rześkich i rewitalizujących kompozycji, jakie znam, pozostawiając jednocześnie wspomnienie charakterystycznego, kardamonowego przekazu oryginału.

Cologne to zdecydowanie świetna opcja dla fanów Declaration Eau de Toilette J.C. Elleny, jeżeli poszukują oni lżejszej, idealnej na upały wersji swojej ulubionej wody. Nie mam wątpliwości, że wielbiciele talentu Francuza i jego hermesowych ogródków także odnajdą w tej wersji Declaration to, co lubią najbardziej. Nie przypadkiem Mathilde Laurent zapytana w wywiadzie o perfumiarzy, których podziwia, wymieniła dwóch: Jean-Paul Guerlain i Jean-Claude Ellena…No właśnie…. Last but not least dwa zdania o twórczyni. Jest moim niewybaczalnym przeoczeniem nie przedstawienie tej pani (panny?). Mathilde Laurent od 2005 roku pracuje wyłącznie dla Cartiera (wcześniej 10 lat w Guerlain!). W ten sposób Cartier dołączył do elitarnego grona prestiżowych marek, które stać na zatrudnienie własnych”nosów” (Hermes, Chanel, Dior, Guerlain). Warto wiedzieć, że to nikt inny tylko właśnie ona skomponowała najlepsze zapachy z cyklu Guerlaina Aqua Allegoria – Pamplelune (zdaniem Luci Turina najlepszy grejpfrutowy zapach w historii) i Herba Fresca (cudnie miętowy pejzaż letniej łąki). U Cartiera tworzy również perfumy na zamówienie, których ceny sięgają kilkudziesięciu tysięcy euro. Laurent to perfumiarka, której zapachowe poczynania warto absolutnie śledzić.  Do Mathilde wrócę zresztą niebawem przy okazji….. recenzji Cartier Roadster.

Tymczasem – Cologne ma dość dobrą projekcję i charakterystyczną dla wód tego typu krótką, bo ok. 5 godzinną trwałość.  Flakon w klasycznym „deklaracyjnym” kształcie, tyle że wykonany z matowego, oszronionego szkła, z wyróżniającą się czerwoną nazwą. Całość podoba mi się. Nawet bardzo. Cała całość mi się podoba. 🙂 Dziś, gdy zaczyna się upalny dzień, sięgam bez zastanowienia po Declaration Cologne. A gdy już to robię, chciałbym się w nim wręcz wykąpać. Co takiego ma w sobie to pachnidło? Jakiś nieopisany urok…..?

nuty otwarcia: pomarańcza, mandarynka, bergamotka, przyprawy

nuty środka: imbir, kardamon, kolendra, hedione

nuty głębi: cedr, wetiwer, nuty wytrawne

twórca: Mathilde Laurent

rok wprowadzenia: 2010

moja klasyfikacja: cudownie rześka, lekka i prześliczna, nieco „sportowa” kompozycja, doskonała na upalne lato, na każdą okazję

ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4/ trwałość: 3/ flakon: 5

3 uwagi do wpisu “Cartier Declaration Cologne

  1. kupiłem miniaturkę, poznałem i jestem zachwycony…. to declaration w wersji light… rzeczywiście nic nie stracił z barwy pierwowzoru, ale na lato jest wręcz idealny…

  2. Nazwanie kolejnej kompozycji słowem DECLARATION.Przypomina mi wysysanie oleju z oliwek to ostatniego tłoczenia,czy nazywanie BONDEM kolejnego bohatera kolejnego filmu.Podczas gdy jedyne dla mnie dobre wykorzystanie słowa bond to nazwa dla taniego dezodorantu z kiosku ruchu.Niestety nie znam DECLARATION-DECLARATION choć żałuję ale to właśnię tę wersję colon było mi dane testować w Douglasie i opinia:Miałkie,nieciekawe,owszem świeże i do zniesienia pachnidło,bez pierwiastka męskości,ani nawet drobnego zwracajacego uwagę dysonansu.Na mój nos super zapach, ale dla nadania woni płynowi do mycia rąk, lub żelowi pod prysznic i moze być unisex.Myślę że już Issey Issey Miyake jest ciakawszy ale czy w świeżakach może być coś wartego zachwytu i recenzji-dla mnie nie ma w żadnym.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s