Z archiwum bloga “Per Fumum dla mężczyzn”: Olivier Durbano “Amethyste”

Uwaga: Wpis archiwalny przeniesiony z perfumum.blox.pl z 13.10.2009 roku stąd niektóre dane mogą być już nieaktualne.

W swej chronologicznie drugiej kompozycji pod tytułem AMETHYSTE Olivier Durbano mocno zmienił kierunek poszukiwań znany z debiutanckiego ROCK CRYSTAL i odszedł od kadzidlano-dymnych nut na rzecz świeżych, ulotnych nut owocowych i kwiatowych. To zdecydowanie najlżejsza, najbardziej zwiewna kompozycja z kamiennej czwórki, jaką dotąd poznałem. Również chyba najmniej męska (choć rzecz jasna facet może ją z powodzeniem nosić!) i najbardziej letnia, w sensie pory roku, aury najbardziej odpowiedniej do noszenia. To mocno inny Durbano, szczególnie mając na uwadze charakter jego pozostałych kompozycji, jednak niemniej fascynujący. W ametystowym otwarciu dominują świeże, lekkie nuty owocowe. Czujemy miksturę cytrusów (bergamotka), malin (ale nie ulepkowatych) i słodkich czerwonych winogoron, niezwykle delikatnie obsypanych pieprzem. Początek przykuwa uwagę, jak zawsze w przypadku arcydzieł Durbano. W miarę upływu czasu z pomiędzy owocowych nut wyłania się (a jednak!) niezwykle subtelne (!) durbanowskie kadzidło wplecione w drewniane nutki palisandru. Ten kadzidlano-palisandrowy konglomerat nie jest jednak obecny bez przerwy, a raczej pojawia się i znika co pewien czas, „wymieniając się pozycjami” z kwiatową częścią akordu serca (jaśmin plus irys, jak domniemam, choć typowego odurzającego jaśminu tu nie czuję). Ta swoista gra akordów nie trwa jednak długo, a kompozycja dość szybko zmierza w kierunku bardzo, ale to bardzo delikatnej piżmowo-waniliowej bazy.

 

A teraz uwaga:

Interpretacja: Ametyst – kamień wstrzemięźliwości – wg Wikipedii: :”Nazwa pochodzi z greckiego i oznacza „trzeźwy” (a – nie, méthystos – pijany), bo według greckich wierzeń, picie wina z czar ametystowych zabezpieczało pijącego przed upiciem się” albo nawet więcej – pijaństwem. Czyżby tym razem Durabano „puszczał do nas oko” i w zamierzony sposób umieścił w swej kompozycji nutę winogrona (grape) – podstawowego przecież surowca winiarskiego – by w sposób historyczno-magiczny połączyć zapach z ametystem – kamieniem, który wg antycznych wierzeń zabezpieczał m.in. przed upijaniem się winem i niepożądanymi skutkami picia go w nadmiernych ilościach? Niedorzeczne? Przypadkowe? Nie wierzę. Idąc dalej – czyż delikatny i ultrasubtelny charakter AMETHYST – nie licuje z inną cechą przypisywaną temu kryształowi wstrzemięźliwością?

Durbano funduje mi swymi „Parfums De Pierres  Poemes” wspaniałą olfaktoryczno-intelektualną zabawę. Kolejny raz zachwyca mnie. Tym razem nawet bardziej tymi skrytymi znaczeniami i powiązaniami, niż samym zapachem, choć nie potrafię odmówić AMETHYSTE uroku i oryginalności.  Jest w sumie piękny, aczkolwiek nie narobił w mej głowie takiego rumoru jak BLACK TOURMALINE czy JADE i nie zachwyca mnie aż tak jak ROCK CRYSTAL. Jeżeli jednak ktoś ceni zapachy niebanalne, ale jednocześnie delikatne i nienarzucające się, z tendencją do szybkiego zmieniania się w ledwo wyczuwalną acz intrygującą mgiełkę, AMETHYST jest dla niego. Choć ja jestem zdania, że mimo wszystko jest bardziej dla niej…

Nuty głowy: bergamotka, pieprz, winogrono, malina,

Nuty serca: kadzidło, drewno palisandrowe, jaśmin, irys,

Nuty bazy: ambra roślinna, drewno sandałowe, piżmo, wanilia

twórca: Olivier Durbano

rok wprowadzenia: 2006

moja ocena:

  • zapach: bardzo dobry
  • projekcja: dobra-
  • trwałość: ponad 10 godzin

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s