Nie od dziś wiadomo, że najlepsze kolońskie robią Włosi. Przecież to właśnie osiadły w niemieckiej Kolonii Włoch Giovanni Maria Farina stworzył w 1709 roku pierwszą znaną Eau de Cologne. Od tamtego czasu w różnych miejscach świata powstały pewnie setki wersji tej ponadczasowej mieszanki cytrusów, ziół i subtelnych nut kwiatowych, wśród których warto wymienić te najbardziej znane – 4711 Echt Kölnisch Wasser niemieckiej firmy Maurer & Wirtz (1792), legendarne Eau de Cologne Imperiale Guerlaina (1860), czy niezwykle popularną w czasach PRL polską Przemysławkę. Także współcześnie perfumiarze chętnie sięgają po koloński temat, choć przecież trudno w nim powiedzieć coś nowego. Tylko najlepsi z nich potrafią w sposób przekonujący wyjść poza tradycyjne ramy, czego przykładami są: Chanel Allure Homme Sport Cologne (2007, Jacques Polge), Thierry Mugler Cologne (2001, Alberto Morillas), Dior Homme Cologne (2013, Francois Demachy), Acqua Universalis (2009, Francis Kurkdjian) czy Tom Ford Neroli Portofino (2011, Rodrigo Flores-Roux). Wyjątkowo na tym tle prezentuje się dzieło współczesnego florenckiego perfumiarza, Maestro Lorenzo Villoresiego. Jego Acqua Di Colonia (1996) okazała się być dziełem w swym gatunku tyleż doskonałym, co poruszającym swą tradycyjnością i naturalną jakością.
Jest coś niesamowicie pociągającego w autentyczności sylwetki i dorobku Lorenzo Villoresiego, niezależnego artysty perfumiarza, który na ostatnim – czwartym – piętrze starej średniowiecznej kamienicy we Florencji przy Via de’ Bardi tworzy swoje zupełnie niezwykłe pachnidła. Bardzo charakterystyczne, mocne, esencjonalne, z bardzo dużą zawartością naturalnych ingrediencji, pełne doskonałej jakości składników cytrusowych, ziół, kwiatów, przypraw, esencji drewnianych, wreszcie żywic, balsamów i piżm. Zapachy włoskie aż „do szpiku”. Kto raz zetknął się z przynajmniej jednym jego pachnideł, ten z pewnością wie, o czym piszę. Nie sposób pozostać obojętnym na niezwykłą urodę olfaktorycznych dzieł florenckiego artysty. Magii tego miejsca, człowieka i jego talentu uległ swego czasu nawet gwiazdor Hollywood Brad Pitt, dla którego Villoresi stworzył zapach na zamówienie, dostępny dziś w ofercie jako Musk.
Niemal każdy z nas miał kiedyś okazję poczuć co najmniej raz klasyczny zapach koloński, w którym połączony wonne esencje cytrusowe z ziołami, zielonymi sokami roślin, delikatnymi nutami kwiatów drzew cytrusowych i drzewną lub piżmową bazą. Polskim produktem kolońskim była sławna przed laty Przemysławka, wzorowana na wspomnianej 4711 Echt Kölnisch Wasser. By bez wąchania spróbować wyobrazić sobie, jak pachnie Acqua Di Colonia Villoresiego, wystarczy swoje kolońskie wspomnienia podnieść do – powiedzmy – czwartej potęgi…
Zbudowana – wg twórcy – w 100% z naturalnych ingrediencji (w przypadku tego perfumiarza nie jest to li tylko zabieg marketingowy, choć co do piżma dyskutowałbym, jako że obecnie w perfumerii stosuje się wyłącznie piżma syntetyczne) Acqua Di Colonia zachwyciła mnie faktycznym niebywale naturalnym charakterem i zaskakującym bogactwem oraz głębią – zważywszy na gatunek, jaki reprezentuje. Jest to bardzo tradycyjne, zdecydowanie oldskulowe ujęcie kolońskiego tematu, dalekie od wspomnianych na wstępie współczesnych kolońskich. Zapach Villoresiego bazuje na wspaniałej jakości cytrusach, liściu gorzkiej pomarańczy, neroli, ziołach z Prowansji i bardzo subtelnym dodatku piżma. Wszystko to Mistrz ułożył… jak na Mistrza przystało. Doskonale.
Acqua Di Colonia rozpoczyna się niesamowicie wibrującą w nozdrzach mieszanką rześkich, kwaśnych cytrusów (głównie bergamotki) i zielonego petit grain (liścia gorzkiej pomarańczy). W kilkadziesiąt sekund po tym odświeżającym intro do głosu dochodzą prowansalskie zioła. Przepięknie na tym etapie pachnie lawenda połączona z lekko fizjologiczną nutą szałwii. Ten duet – z początkową przewagą lawendy – dominuje zapach zaraz po tym, jak ulecą ostatnie molekuły cytrusowe. Później szałwię czuć już wyraźniej, a towarzyszy jej subtelnie inkorporowany i wprowadzający delikatną wibrację goździk. Mija pierwsza godzina i na skórze pojawia się jakże charakterystyczna zielona i jednocześnie subtelnie biało-kwiatowa nuta neroli, której towarzyszy rozmaryn – obowiązkowy składnik najstarszych wód kolońskich. Podstawą i utrwalaczem całej kompozycji jest piżmo.
Najbardziej spektakularne przemiany zapachu zachodzą w ciągu pierwszych 30 minut. W końcu to kolońska – kompozycja złożona z bardzo dynamicznych i szybko ulatujących molekuł. Warto jednak zaznaczyć, że mimo to dzieło Villoresiego trwa na skórze całkiem długo – bo ok. 6 godzin, stając się po tej pierwszej godzinie zapachem subtelnym, ale – od czasu do czasu – odzywającym się głośniej w sposób bardzo przyjemny dla nosa.
Reasumując – Acqua Di Colonia to przecudna i niezwykle orzeźwiająca kolońska w wydaniu tradycyjnym. To – moim skromnym zdaniem – absolutny szczyt, jeśli chodzi o ten gatunek zapachu. Gorąco polecam – szczególnie na upalne dni, jakie nam ostatnio towarzyszą.
Czy wspominałem, że Włosi robią najlepsze kolońskie?
nuty głowy: bergamotka, cytryna, lawenda, liść gorzkiej pomarańczy, pomarańcza, żywica elemi
nuty serca: goździk, neroli, szałwia
nuty bazy: rozmaryn, piżmo
twórca: Lorenzo Villoresi
rok wprowadzenia: 1996
moja ocena:
- zapach: doskonały w swoim gatunku
- projekcja: dobra przez ok. 30 minut, średnia przez następną godzinę, później przyskórna
- trwałość: ok. 6 godzin