Prada „Luna Rossa”

Perfumy Prady z pewnością pozytywnie wyróżniają się na tle propozycji innych designerów, co jest zasługą głównie niezwykle utalentowanej perfumiarki – Danieli Andrier, ale także i doskonałego gustu dyrektorki kreatywnej marki –  Miucci Prady, wnuczki założyciela firmy. Zapachowa oferta Prady przeznaczona dla męskiej klienteli, choć niewielka, jest zdecydowanie warta uwagi, bowiem oferuje  produkty oryginalne, nowatorskie i zachowujące doskonałą jakość zarówno samych perfum, jak i ich opakowania (zarówno gustowne, nowoczesne i bardzo solidnie zrobione flakony, jak i wykonane z wysokiej jakości materiałów kartoniki).

Daniela-Andrier-

Już pierwsze męskie pachnidło Prada Man z 2006 roku (przechrzczone później na Prada Amber Pour Homme) nie może pozostawiać obojętnym swą gęstą, słodkawą, mydlaną, przyprawowo-balsamiczną naturą. W dwa lata młodszym Infusion d’Homme ta mydlana świeżość nabrała lżejszej i śnieżnobiałej barwy, a złożony głównie z neroli, irysa, benzoesu i wetywerii zapach– stał się jednym z najbardziej oryginalnych i rozpoznawalnych pachnideł męskich XXI wieku. W 2010 roku pojawiła się kolejna męska infuzja, Infusion de Vetiver, w którym Andrier udowodniła, że wciąż można w sposób nowatorski przedstawić zielono-korzenną woń wetywerii, zestawiając ją estragonem i imbirem w zaskakująco kulinarną, wibrująca mieszankęWreszcie rok 2011 przyniósł Amber PH Intense –  zmysłowe, wieczorowe, gęste od żywic, paczuli i wanilii pachnidło orientalne. Wszystkie te zapachy łączy jedna cecha – są wyraziste i trwałe oraz mocno zaznaczają swą obecność – co zresztą dla mnie zawsze było ich atutem. Można więc powiedzieć, że w ofercie Prady brakowało dotąd męskiego zapachu, który przypadłby do gustu szerszej rzeszy klientów ceniących wonie subtelniejsze i cichsze.

ambrette seeds

Odpowiedzią na to zapotrzebowanie wydaje się być przedstawiona w zeszłym roku Luna Rossa, płynąca zresztą na fali trendu preferującego zapachy ciche, nieskomplikowane, jakby szepczące w tle (dobre przykłady z ostatniego czasu to Marc Jacobs BANG!, Penhaligon’s Juniper Sling, Parfums Divine L’Homme Infini, a wcześniej Serge Sutens L’Eau). Ewidentnie nieskomplikowana formuła Luna Rossa oparta na syntetycznej molekule piżmowej Ambroxan, która przedłuża i pogłębia piżmowy efekt uzyskany z ziarna Piżmianu właściwego (zwanego także ketmią piżmową (ang. ambrette)), czyli roślinki, z której ziarenek uzyskuje się wonną substancję o wybitnie piżmowym charakterze. Ta cicha, ciepła, czysta, pachnąca prasowanym prześcieradłem baza Luna Rossa nadbudowana została subtelnie ziołowym sercem (szałwia plus mięta w ilościach niemal niewyczuwalnych), które jest przedłużeniem akordu głowy, w którym to z kolei – podobno – umieszczono pomarańczę (choć pachnie mi to raczej kwiatem pomarańczy, aniżeli olejkiem z jej skórki) i lawendę (jeśli tak, to raczej jakiś jej mało charakterystyczny, nieziołowy izolat). Otwarcie pachnie więc świeżo, ale jednocześnie słodkawo, jakby migdałowo, a przede wszystkim – no właśnie – czysto nieco mydlany sposób. Mimo więc subtelnej i prostej natury Luna Rossa, Daniela Andrier nie zapomniała o uwzględnieniu w niej charakterystycznej pradowskiej nutki mydlanej czystości. Taki zabieg, wpływający na integralność zapachowej oferty marki, jest niewątpliwie dowodem kunsztu i wirtuozerii perfumiarki oraz spójnej wizji tego, czym mają być męskie perfumy Prady. Dla jasności dodam, że – wbrew temu, co można znaleźć na forach i w serwisach poświęconych perfumom – moim zdaniem Luna Rossa dużo więcej zawdzięcza oryginalnemu Prada Man, aniżeli Infusion d’Homme.

Jaka jest więc Luna Rossa? Cóż… Nie można odmówić jej swoistego uroku, uniwersalności i – ogólnie rzecz biorąc – przyjemnego charakteru. Jej subtelność będzie dla jednych wadą, dla innych zaś zaletą. Ja – zaliczając się raczej do tych pierwszych – pozostanę jednak przy fenomenalnym Infusion d’Homme…

PRADA-LUNA-ROSSA

nuty głowy: pomarańcza, lawenda

nuty serca: szałwia, mięta

nuty bazy: ziarno ambrette (ketmia piżmowa), ambroxan

twórca: Daniela Andrier

rok wprowadzenia: 2012

moja ocena:

  • zapach: niezły
  • projekcja: początkowo średnia, w sercu i bazie subtelna
  • trwałość: 6-7 godzin

7 uwag do wpisu “Prada „Luna Rossa”

  1. w świetle Twojej wcześniejszej wypowiedzi, sądziłem że nie zostawisz na usportowionej Pradzie suchej nitki – a tu proszę, taka wyważona recenzja… czyżby więcej czasu spędzonego w towarzystwie Luna Rossa pozytywnie wpłynęło na Twój odbiór tego zapachu?
    pozdrawiam

    1. Zdecydowanie tak. Czas – jak wiadomo – to podstawa przy recenzowaniu zapachów. Dałem go sobie nieco więcej testując Luna Rossa. 🙂
      Pozdrawiam.

      1. o tak, czas nie tylko leczy rany ale i pozwala lepiej się oswoić z obiektem badań, zwłaszcza perfum, które lubią zwlekać z ukazaniem subtelnych detali…
        cieszę się iż Prada przypadła Ci do gustu, ale również, że z moim nosem wszystko w porządku… 🙂
        pozdrawiam

        p.s. też czujesz pewne podobieństwo pomiędzy Luna Rossa do Guerlaina L’Eau Boise?

      2. Moja krótka przygoda z L’Eau Boisee zakończyła się w zeszłym roku zaraz po napisaniu recenzji i to głównie dlatego, że mam wersję L’Eau, którą preferuję. Z tego jednak, co zapamiętałem, to był to zupełnie inny zapach od Luna Rossa. Zaskoczyłeś mnie tym porównaniem. 🙂

      3. chodzi głównie o konotację akordów miętowych, subtelność i grację w prowadzeniu aranżacji… mięta Prady i jej wyściółka bardziej jawi mi się jako Guerlainowa niż Cartierowa… a uwielbiam wszystkie trzy, w sumie cztery – włączając genialny (nie miętowy, ale też zielony) Vetiver, którego ślady tła przypomniały mi się przy okazji recenzowania Leu Boise… 🙂

  2. Przyznam że po genialnych Prada Amber, Infusion i Amber Intense, Luna Rossa rozczarowuje. Testowałem kilka razy i nic nie zapamiętałem 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s