Olivier Durbano „Heliotrope”

Od kiedy poznałem swoje pierwsze perfumy Oliviera Durbano (Black Tourmaline), każdy nowo poznawany zapach opatrzony jego imieniem i nazwiskiem wzbudzał moje emocje. Pomimo przetestowania od tego czasu dziesiątek pachnideł niszowych, olfaktoryczne dzieło Oliviera, jakim jest „Perfumes of Stones Poems” – cykl zapachów inspirowanych kamieniami półszlachetnymi (Durbano jest praktykującym jubilerem specjalizującym się w tym tworzywie) – wciąż pozostaje dla mnie jednym z najbardziej niesamowitych, niezwykłych, spójnych i dopracowanych perfumowych konceptów. Nie zawaham się napisać, że nie ma pachnideł, które przypominałyby zupełnie wyjątkowe kompozycje Oliviera Durbano. Zapachy te mają bardzo specyficzną urodę i rozpoznawalny styl oraz swoistą część wspólną w postaci akordu kadzidlanego (na użytek recenzji nazwijmy ją durbanolinade – na wzór guerlinade), który spaja kolekcję. Zapachy Oliviera spodobać się mogą osobom poszukującym zupełnie niecodziennych, rzekłbym wręcz uduchowionych doznań olfaktorycznych. Ja jestem nimi absolutnie oczarowany.

Najnowszy zapach Heliotrope, który swą premierę miał podczas tegorocznych targów Pitti Fragranze we Florencji, nie jest tu wyjątkiem. To kolejna doskonała realizacja durbanowskiej wizji „mineralnych perfum”. Zapachów z „drugim dnem”, niesamowitych, wspaniałych mariaży nut przyprawowych, kwiatowych i owocowych z mineralnymi i kadzidlanymi, jakich nie proponuje nikt inny. 

Po pieprzowo-miodowym Citrine oraz futurystycznie różanym Pink, w których twórca, ku mojemu rozczarowaniu, pożegnał się na chwilę z charakterystycznymi akcentami kadzidlanymi, Heliotrope jawi się jako powrót Durbano w najlepszym wydaniu. Zapach łączy w sobie nuty owocowe (mandarynka), przyprawowe (imbir, szafran), kwiatowe (magnolia, tytułowy heliotrop), drzewne, piżmowe i – wreszcie – kadzidlane (elemi i olibanum). Efekt jest co najmniej frapujący. Jak zwykle nie sposób porównać tego zapachu do jakiegokolwiek innego, no chyba że będzie to coś z linii Oliviera. Tu wskazałbym na powinowactwo z Amethyste jako będącym mariażem nut owocowych, minerałów i kadzideł. Heliotrope – szczególne w fazie bazy – przywodzi na myśl również Black Tourmaline. Znamienna jest w nim niezwykła, świeża, czysta, nieco jakby detergentowa (z braku innych określeń), bardzo oryginalna, owocowo-kwiatowa nuta, obecna przez pierwsze kilkadziesiąt minut. Po każdym wwąchaniu się w nadgarstek czy blotter nie czuję jej od razu, a dopiero w sekundę po „inhalacji”. Tak jakby ujawniała się z pewnym opóźnieniem.

Heliotrope cechuje solidna projekcja (zapach jest wyczuwalny przez otoczenie, co miałem okazję osobiście stwierdzić) oraz niemal 10-godzinna trwałość.

Tytułowy heliotrop – jako składnik – znalazł się w sercu zapachu, nadając mu subtelnie kwiatowy, bardzo specyficzny charakter. Jednocześnie – jak zwykle u Durbano – mamy do czynienia z szerszą koncepcją. Otóż heliotrop to także jedna z nazw określających kamień półszlachetny znany jako chalcedon, karneol lub krwawy kamień (bloodstone), który w istocie swojej jest ciemno-zielonym jaspisem z charakterystycznymi czerwonymi plamkami na powierzchni. Powstają one w wyniku utlenienia się żelaza (czyli są niczym innym, tylko rdzą). Kamień ten swą nazwę zawdzięcza starożytnym, którzy zauważyli, że wypolerowany odbija światło słoneczne (grec. Helios – Słońce, tropos – kierunek). Kamieniowi temu w Indiach przypisuje się właściwości lecznicze, a nawet afrodyzjakalne. Uważany jest także za symbol cyklu narodzin-życia-śmierci i – jako taki – traktowany jest jako ochronny amulet.

Kolor cieczy zamkniętej w charakterystycznym dla całej linii „Perfumes of Stones Poems” jak zwykle ma ścisły związek z nazwą, charakterem i inspiracją zapachu. Piękna i głęboka, niemal krwawa czerwień jest tą samą, którą odnajdziemy na powierzchni chalcedonu.

Heliotrope to kolejne świetne pachnidło Oliviera Durbano, które z czystym sumieniem rekomenduję.

nuty górne: elemi, olibanum, imbir, czerwona mandarynka, dzięgiel, ostra papryka,

nuty środkowe: szafran, magnolia, cypriol (pot. papirus), heliotrop, 

nuty bazy:  mirra, cedr, drewno sandałowe, piżmo, szara ambra, benzoes

twórca: Olivier Durbano

rok wprowadzenia: 2012

moja klasyfikacja: intrygujący i enigmatyczny; owocowo-kwiatowo-kadzidlany; dla indywidualistów(-ek),

moja ocena:

  • zapach: bardzo dobry
  • projekcja: dobra+
  • trwałość:  9-10 h

6 uwag do wpisu “Olivier Durbano „Heliotrope”

  1. Cześć !

    Doskonały tekst – jedna z lepszych Twoich recenzji w ostatnim czasie, fqjciorze. Heliotropu jeszcze nie znam ( próbka dopiero do mnie idzie ), ale czytając to co powyżej, czuję się uspokojony. Bowiem dwie ostatnie propozycje – Pink Quartz i Citrine – to mimo wszystko dowód na zniżkę formy Oliviera Durbano. Ale także trzeba mieć świadomość, że Rock Crystal, Black Tourmaline i Jade swoim poziomem wywindowały niebotycznie oczekiwania co do kolejnych odsłon Zapachów Opowiadających o Kamieniach.

    Serdecznie pozdrawiam –
    Cookie

  2. Jeśli to taki King Crimson, to jest niezmiernie ciekaw. Ciekawe ,czy istnieje w perfumiartwie odpowiednik Van der Graff Generator … 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s