Jean Paul Gaultier „Fleur Du Male”

Fleur Du Male powstał w 2008 roku jako następca bestsellera Le Male. J.P. Gaultier zastosował starą futbolową zasadę, iż nie zmienia się zwycięskiej drużyny i ponownie zlecił stworzenie zapachu Francisowi Kurkdjianowi. Ten zagrał va bank i skomponował pachnidło jeszcze dalsze od stereotypów męskości aniżeli Le Male. „Nie zrobiło” ono aż takiego hitu jak poprzednik, ale moim zdaniem jest od niego zapachem lepszym, ciekawszym i – co z pewnością ma znaczenie – znacząco mniej popularnym.

Męski kwiat jest biały. Kurkdjian lubi biel, o czym dobitnie przekonuje entourage marki Maison Francis Kukdjian (MFK). Męski kwiat to kwiaty pomarańczy, zanurzony w solidnej porcji słodkiej kumaryny i zielono przełamany liściem petitgrain. Fleur Du Male to perfumy nietypowe, choć typowe dla Francisa, bo podejmujące jego ulubiony temat – fleur d’oranger, podobnie jak Custo Man Custo Barcelona  i przede wszystkim wspaniały A Piece Of Me MFK.

Z punktu widzenia walorów typowo użytkowych FdM to zapach niemal liniowy, pozbawiony spektakularnej ewolucji (poza przejściem z dominacji kwiatu pomarańczy do dominacji waniliowej kumaryny), o sporej projekcji i bardzo dobrej, kilkunastogodzinnej trwałości. To czy spodoba się mężczyźnie, oczywiście zależy od jego gustu, jednak by polubić FdM, trzeba z pewnością być osobą uciekającą od męskich stereotypów, lubiącą zapachowe wyzwania i niejednoznaczności. Łatwo bowiem tej – pięknej moim zdaniem – kompozycji przypiąć łatkę metroseksualnej, mało męskiej, mało samczej. Nie będzie to zresztą łatka nieprawdziwa czy nieuczciwa, ale… cóż z tego? Dla mnie jako entuzjasty perfum Fleur Du Male jest nie tylko pachnidłem oryginalnym, pięknie skomponowanym, harmonijnym, intrygującym i ciekawie prezentującym woń kwiatu pomarańczy. Jest także zapachem, z którym bardzo dobrze się czuję nosząc go – szczególnie teraz w te upalne, niemal letnie dni. Jest coś czystego, lekkiego, świeżego i radosnego w tej kompozycji, mimo że (na szczęście!) nie zalewa mnie ona standardową porcją nut wodnych, cytrusów czy też mięty (choć to akurat najmniej zgrany temat „świeżaków”). Testując Fleur Du Male (ale również i Le Male) nie mogę pozbyć się wrażenia, że Kurkdjian posiadł jakąś tajemną wiedzę komponowania doskonałych pachnideł z wykorzystaniem minimum składników, które wcale nie muszą okupywać górnych półek cenowych. Innymi słowy potrafi stworzyć stosunkowo prostą i – domniemam – tanią recepturę, która jednak zagwarantuje świetnie i wcale nie „tanio pachnące” perfumy. Fleur Du Male to połączenie nuty mydlanej z kulinarną nutą waniliową. Efekt jest piorunujący, a zobrazowany został idealnie na powyższej fotografii. Jeżeli założymy, że facet ten kąpie się w waniliowej wodzie, a te białe róże pachną tak, jak orange flower, to nic dodać, nic ująć. Po wyjściu będzie pachniał jak ciacho, prawda? Ano będzie. Nie wierzę, żeby kobieta mogła oprzeć się tej woni. W najgorszym wypadku oceni ją jako ładną. FdM jest TAK dobry. Nie przesadzę, jeśli dodam, że ten zapach to bliski krewniak Prady Infusion D’Homme. Obie kompozycje wysuwają na piedestał „niemęskie” molekuły kwiatowe (irys i neroli w Pradzie, kwiat pomarańczy we FdM) i obie dają się łatwo (w uproszczeniu) opisać jako pachnące wysokiej klasy mydłem do kąpieli. Co za tym idzie wyobrażają one mężczyznę, który dopiero co opuścił łazienkę po zażytej kąpieli. Świeżość, czystość i biel. To łączy oba te pachnidła.

Wreszcie flakon. Nie mogło być inaczej. Butla Fleur Du Male bazuje na męskim „kadłubie” znanym z Le Male. Kształt tyleż kontrowersyjny, co oryginalny, charakterystyczny i rzucający się w oczy, a to w przypadku opakowania cechy z punktu widzenia rynkowego niebagatelne. Na kształcie podobieństwa się kończą ponieważ tutaj jest biało, biało i jeszcze raz biało. Uwaga – zarówno flakon jak i opakowanie (blaszana puszka, zamiast kartonu – nota bene świetny pomysł!) nie zawierają żadnego elementu w innym kolorze niż biały (z wyjątkiem nazwy na „naszyjniku”) i doskonale, harmonizują z czystym (niewinnym?) i świeżym charakterem zapachu. Na szyi flakonu, na białym sznureczku zawieszono biały (a jakże!) medal z nazwą perfum. Ten maleńki napisik to jedyny nie biały element opakowania. Z drugiej strony sznureczka znajduje się zdejmowana blokada atomizera.

Koncept, zapach, wizerunek i wreszcie opakowanie tworzą tu zamkniętą całość. Bardzo udaną – w mojej skromnej ocenie. A skoro by nosić ten zapach, potrzeba trochę odwagi… Któż, jak nie facet, ma się nią wykazać?

nuty głowy: liść gorzkiej pomarańczy

nuty środka: kwiat pomarańczy

nuty głębi: kumaryna

nos: Francis Kurkdjian

rok: 2007

moja klasyfikacja: uniwersalny, świeży, nieco mydlany zapach dla raczej młodych mężczyzn; niestereotypowy, odważny i oryginalny; „niemęska” świeżość w męskim ciele 😉

ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 5/ trwałość: 6/ flakon: 5

53 uwagi do wpisu “Jean Paul Gaultier „Fleur Du Male”

    1. Przede wszystkim nie „ten sam”, ani nawet „taki sam”. Podobny – to chyba trafniejsze określenie. I właśnie dlatego, że podobny do czegoś, co już było wcześniej, tylko 5 zamiast 6 🙂

  1. genialna recenzja, czytam z pełną przyjemnością, nawet gdybym sie z Tobą nie zgadzał,a tak nie jest :], brałbym ją jako instruktarz jak pisać bloga, brawo!

  2. świetna recenzja fqjciorze… mam bardzo podobne odczucia w ocenie tego zapachu…
    jest owszem oszczędny, liniowy i osobiście uważam, że mimo tego znacznie ciekawszy, bardziej indywidualny i dopieszczony od klasycznego le male….
    le male IMO powstał jako propozycja dla JPG, ale już fleur du male to koncepcja wykonana tak, jak życzył sobie tego Francis i chciał by pachniała…

    jego ujmująca niewinna słodycz – owszem może być poczytywana za zniewieściała, albo jak to zręcznie ująłeś metroseksualna ale czy prawdziwy mężczyzna potrzebuje zapachu siermiężnej siekiery na sobie by wyrazić i wyeksponować swą męskość?

    zawsze uważałem, że tylko prawdziwy mężczyzna pewien swej męskości zdecyduje się na ubranie różowej koszuli, albo krawata i będzie miał głęboko w poważaniu reakcję otoczenia…. to jest właśnie indywidualizm i wiara w siebie samego… to jest przesłanie Fleur du Male… bądź sobą…

    a zapach jest iście fenomenalny… jest delikatny, ale nie pozbawiony charakteru… słodki, ale jednocześnie zdecydowany i obstający przy swoim wydźwięku…

    ponadto jest zapachem umiarkowanym w nuty z których go utkano, absolutnie jego prostota nie jest wadą…. stosunkowo łatwo jest skomponować coś ciekawego czerpiąc z wielu składników….
    w ten sposób zamaskować potknięcia i niedoróbki, ale naprawdę ciężkim wyzwaniem jest zmieścić się w raptem kilku i uzyskać tek fenomenalny efekt…
    Zauważ, że zarówno Francis jak i Ellena stawiają na minimalizm….
    czy to ta sekretna maniera charakterystyczna dla prawdziwych wirtuozów gatunku?

  3. aaa wersja Cologne Fleur Du Male czym się różni od recenzowanej?chcę kupić na lato-w ciemno bo nie mam jak wypróbować i sam nie wiem…

    1. To prawda, że Le Male jest powszechny, wliczając w to wszystkie marne imitacje. Nie zmienia to jednak mojej jego wysokiej oceny. Jestem pewien, że przetrwa na rynku jeszcze wiele lat. Ma w sobie cos ponadczasowego.

  4. Super recenzja.Tylko zauważę, że przywołana przez Ciebie Prada i Fleur to idealne zapachy, również dla kobiety. Ja je noszę i uwielbiam. Szkoda tylko, że Fleur tak trudno dostępny.

  5. Od kilku dni mam przyjemność testować… W zasadzie Fleur, w moim odczuciu, pachnie jak pozbawiony przypraw Le Male, ale podobieństwo wciąż pozostaje uderzające (drydown obu jest nie do odróżnienia). Klimatem z kolei (jak i samym zapachem również) zbliża się do innej kultowej kompozycji, co sprawia, że wg mnie mógłby równie dobrze nazywać się „Joop! Homme Sport”. 😉 Plasuje się gdzieś między nimi oboma, z tym tylko że nie jest tak interesujący, jak ten pierwszy, i nie ma tyle charakteru, co drugi. Zupełnie też nie wydaje mi się kontrowersyjny. Tak czy owak, podoba mi się, bo lubię tego typu zapachy, aczkolwiek oceny tak wysokiej bym mu nie wystawił. 🙂

    1. Nie wypowiem się co do podobieństwa Fleur… do Joopa, bo w tej chwili nie mam okazji tego porównać, ale jak go pamiętam, to coś jest na rzeczy… Orange flower maybe? Przypomniałeś mi o klasyku, który muszę przetestować ponownie i skrobnąć o nim co nieco.

      1. Kwiatowa słodycz – tak najkrócej można by określić oba te zapachy. Ponadto dzielą też wyraźnie jakiś wspólny element i być może rzeczywiście jest to kwiat pomarańczy.

        Swoją drogą, zaczynam lubić Fleur coraz bardziej, zupełnie w oderwaniu od jakichkolwiek skojarzeń. 🙂

        Lato nie byłoby najlepszą porą na testowanie go, ale ogólnie naprawdę warto. Zapach chyba trochę już zapomniany i bardzo niedoceniany, moim zdaniem. Ja go nie doceniałem. 🙂

      2. Miło widzieć, że jednak zdpbył Twoje uznanie. Ma coś w sobie – bez dwóch zdań. Czasem potrzebny jest taki nie przesadnie słodki, ciepły i radosny towarzysz dnia 🙂

      3. Racja! 🙂

        Przy okazji, znasz może Gaultier2, również autorstwa Kurkdjiana?

        Jeszcze tylko dodam, gwoli ścisłości – bo wyraziłem się tak precyzyjnie, jak polski polityk – że ostatni akapit w mojej poprzedniej wypowiedzi dotyczy JH. 🙂

      4. Ok. Kumam. Tak czy inaczej JOOP HOMME jest godny ponownego zwąchania. Pamiętam, że ze 3 lata temu mój znajomu go używał, czym wywoływał spore podniecenie wśród pań w firmie….

  6. Mi Fleur du Male przypomina najbardziej Body Kourosa – oba odbieram bardzo podobnie – bardzo ciekawe, intrygujące, odważne zapachy. Długo się wahałem który wybrać, w końcu zdecydowałem się na FdM, być może dlatego, że będąc kiedyś w toalecie w jednym z hipermarketów poczułem właśnie BK i nie był to zapach wody toaletowej ale zapach samej toalety :-/

  7. 1. w temacie zapachow dziwnych: co wg Ciebie jest ciekawsze, lepsze? Fleur du Male czy Timbuktu???

    2. jak wobec Fleur du male umiescilbys Lumiere Noire Kurkdjiana?

    1. 1. Ciekawsze jest wg mnie zdecydowanie Timbuktu – bardzo unikatowe, oryginalne i indywidualne. Fleur natomiast świetnie się nosi, bo to fantastycznie zrobiony zapach, choć nie tak oryginalny jak Timbuktu. Podobnie pachnie chocby legendarny JOOP HOMME.
      2. Oba zapachy są kwiatowe z mocną przyprawowo-balsamiczno -słodką bazą. Podczas gdy we Fleur rządzi kwiat pomarańczy oraz kumaryna (czyli słodycz zbliżona do wanilii), w Lumiere Noire mamy róże zanurzoną w balsamach i cynamonie. Oba zapachy łączy styl Kurkdjiana – okrągły, zwięzły, bogaty i pełny. Osobiście lubiłbym Fleur na dzień, a Lumiere na wieczór. Oba zapachy sa fenomenalne.

  8. a idac dalej jako najciekawsze i jednoczesnie najpiekniejsze, jak bys je w kolejnosci ustawil: lumiere noire kurkdjian, fleur du male JPG, Timbuktu L’artisana?

    1. Naciągasz mnie na rankingi, a one nie mają racji bytu wobec sztuki. Ale Ok – wg mnie naciekawszy jest Timbuktu, najpięknijeszy zaś Lumiere Noire. Fleur jest za to i ciekawy i ładny. 😉

  9. na Tobie nie rozwija sie FdM momentami w „smrodek”? mam wrazenie ze na mnie sie czasami tak zmienia.

    chyba mam specyficzne ph skory bo lumiere noire idzie na mnie w zdecydowanie damski, duszny zapach rozny z pudrem, z ktorym nie moge wytrzymac. niestety.

    1. Fdm w smrodek? Raczej nie, ale ja rzadko który zapach określam tym mianem.

      A co do lumiere noire to ono takie właśnie jest. Kwiatowo-pudrowe dla meżczyzn odważnych 😉

  10. Hope so. niestety, z korka jest zapach piekny ale na mnie idzie w meczaca roze zaprawiona straszna iloscia pudru. widac z moim ph skory tak reaguje, niestety.

  11. Ha! a ja chciałem sobie teraz kopic to cacko. Mam Le Male i od roku chodzi za mną FdM… teraz mam fundusze wiec sobie kupię. Taa.. zwiedziłem 3 Sephory i 4 Douglasy.. perfum brak. o co chodzi myślę. Wróciłem do domu za telefon do oficjalnego dystrybutora perfum Pana Jean Paul Gaultier i co się okazuje – dystrybutor zrezygnował ze sprzedaży produktu w naszym kraju. powód? FdM okazał się finansową klapa. Nikt go nie kupował w przeciwieństwie do Le Male. Także w licencjonowanych perfumeriach typu sepghora douglas itp nie znajdziemy juz tych perfum. Ja póki co kopiłem je sobie w Niemieckim Douglasie :> Pozdrawiam

  12. No w końcu się doczekałem! Perfumki są już w moim posiadaniu 🙂 Cos pięknego! Mój nos po raz kolejny mnie nie zawiódł, trafiłem w dziesiątkę. Teraz dwa torsiki pięknie się prezentują na półce – jeden biały drugi zielony i oba w super puszkach.. znajomi się śmieją że kolekcjonuję konserwy :/ Buraki! nie znają się 😛 Dobrze że jest taki blog jak ten tutaj można spotkać bratnie dusze które znają się na rzeczy np. doceniają klasę FdM 🙂 Pozdrawiam Panie fqjcior 🙂

    1. Bardzo się cieszę, że FdM znalazł kolejnego fana. No i że mój blog przyczynił się do tego choć trochę. Niestety ani Jean-Paul Gaultier ani Francis Kurkdjian nie odpalają mi za to doli. Trzeba to będzie chyba zmienić 😉

  13. Po 3 dniach testów czas na wnioski 🙂 Trwałość, trwałość… i jeszcze raz trwałość. Tak najprościej można powiedzieć o jakości tych perfum. Na skórze non stop są mocno wyczuwalne. Po 15 h dalej je czułem bez żadnego wysiłku- nie musiałem wsadzać ręki do nosa by coś tam wyczuć, zapach był dobrze wyczuwalny nawet gdy ręce miałem po prostu przy sobie a nie przy nosie. Chociaż tu mała ciekawostka- zapach po kąpieli zniknął całkowicie z czym się jeszcze nie spotkałem. Do tej pory zapachy po kąpieli były znacznie osłabiane i pozostawała lekka mgiełka w miejscu aplikacji. Tutaj jest nieco inaczej, zapach nie słabnie z każda godzina ale po kąpieli znika całkowicie hm.. ciekawe 🙂 To że zapach jest cudny nie będę pisał bo dla mnie to oczywiste ale sa też tacy dla których po prostu śmierdzi 😛 Trudno mi ocenić ile zapach by wytrzymał gdyby nie było kąpieli :> Do tej pory na mojej skórze najdłużej utrzymywały się Thierry Mugler – A men i Paco Rabanne – Ultraviolet i Le male Pana JPG to były zapachy gdzie aplikowałem je wieczorem na np., bankiet czy cos takiego a rano do pracy szedłem bez ponownej aplikacji i mimo to bywało ze po pracy byłem zaczepiany z zapytaniem czym pachnę 🙂 Teraz do kolekcji mam kolejnego długodystansowca.. FdM co jak już wspominałem świetnie się komponuje ze swoim bratem Le Male 🙂

    Co do kumaryny wg mnie jest słabo podobna do wanilii. Nie mniej bardzo mi sie podoba ten zapach ale nie porównywałbym jej do wanilii. Poniżej krótka notka na temat kumaryny.

    Kumaryna

    Otrzymuje się z roślin (np. marzanny, traw, ziół) lub syntetycznie z aldehydu salicylowego i bezwodnika octowego.

    Kumaryna stosowana jest jako składnik kompozycji zapachowych w przemyśle perfumeryjnym, mydlarskim, tytoniowym oraz do maskowania nieprzyjemnych zapachów niektórych wyrobów przemysłowych (np. z gumy, tworzyw sztucznych).

    Występuje w turówce wonnej – gatunku trawy nazywanej potocznie żubrówką stosowaną jako przyprawa do wódki. 😀

    Kumarynę zawiera również cynamon 🙂

  14. Zakochałem się w nim więc Kouros jest pewnie zazdrosny 😉 Znalazłem dwa ostatnie zapachy w Doguglasie w Katowicach przy okazji oczekiwania aż moja żona zakończy wykłady w szkole…całe 120 ml dla mnie 🙂 ostatnia sztuka prawdopodobnie w całym kraju więc czuje się wyróżniony 🙂

  15. Kurcze a ja ubolewam bo mój najwspanialszy zapach sprawia że zaczyna mnie mdlić i boli głowa.. jak używam dłużej niż 2 -3 dni :(( Niestety muszę go odsprzedać ehh co ja teraz zrobię.. trzymać aby trzymać bo fajny to nie ma sensu :/ P.S. fqjcior może Pan che odkupić? 😀 Perfumki kupione w Niemieckim Douglasie 🙂

  16. hmmm…. w recenzji Le male, napisałeś, że zapach supermęski, a tu piszesz:
    „skomponował pachnidło jeszcze dalsze od stereotypów męskości aniżeli Le Male”..
    chyba się pogubiłem, a bardzo wysoko cenię sobie Twoje opinie. pozdrawiam.

    1. Jasne 🙂
      Le Male w pewnym sensie przesunął granice tego, co postrzegane było jako męskie w perfumerii. Dziś tego typu zapach z napisem For Men nikogo nie zaskakuje, ale wówczas, gdy powstał, był z pewnością daleki od ówczesnych stereotypów męskiego pachnidła. Na jego tle FdM idzie jeszcze dalej od tego stereotypu. Tak to widzę.

  17. Chciałbym zapytać czy owy Gaultier nadaje się tylko na wiosnę lato, czy również jesień zima ?

    1. Witam. Z półki designerskiej polecam Custo Man marki Custo Barcelona. Z półki ekskluzywnej doskonałe A Piece Of Me Pour Homme Maison Francisk Kurkdjian. Poza tym każdy zapach z dominującym kwiatem pomarańczy lub neroli będzie wart testów. Proponuję przejrzeć pod tym kątem serwis Fragrantica.com.pl.

  18. Cześć 🙂 !

    [i]Ad vocem[/i] w sprawie Custo Man – Custo Barcelona, nawiasem mówiąc także autorstwa Kurkdjiana. Obydwa zapachy zniknęły w ostatnim czasie z półek dominujących stacjonarnych perfumerii sieciowych (Fleur Du Male z D., zaś Custo Man z S.), co prawdopodobnie dowodzi ich znikomej popularności wśród klienteli tych przybytków. Zresztą pamiętam dokładnie, jak jeszcze kilka miesięcy temu, tester Custo Man kurzył się gdzieś na wysokości butów, upchnięty w kącie na najniższym stopniu półki. Tak zwane „panie konsultantki” zapewne często potencjalnych klientów do niego nie prowadziły… Czyżby Custo Man się im nie podobał? A może nie otrzymały odpowiednich „wytycznych”? Pytanie retoryczne.
    Osobiście postrzegam Custo Man jako młodszego brata Fleur Du Male. Obydwa zapachy mają zbliżone DNA, z tematem przewodnim kwiatu pomarańczy. Jednak – abstrahując od istotnego aspektu chronologicznego – paradoksalnie to Custo Man wydaje mi się pachnidłem ciekawiej skomponowanym. Po prostu więcej jest w nim elementów do „wyłuskiwania”, co czyni go pachnidłem bardziej wielowymiarowym. Najlepiej można to zweryfikować bazując nie na pamięci zapachowej (bo wtedy obydwa dzieła Kurkdjiana wydają się wręcz bliźniacze), a testując obydwa zapachy ręka-w-rękę. Wtedy – przynajmniej w moim odczuciu – objawiają się w pełni dodatkowe atuty Custo Man, jak np. iskrzące i zimne cytrusy w otwarciu, czy tonkowo-żywiczna baza tych perfum. Parametry użytkowe niewiele zaś ustępują tym, jakimi charakteryzuje się Fleur Du Male. Reasumując, Custo Man jest równie wyrazistym zapachem jak Fleur Du Male, ale więcej się w nim dzieje. Dodatkowy plus za bardzo ładny i świetnie korespondujący z charakterem zapachu flakon. Mam nadzieję, że kiedyś pokusisz się o recenzję tego trochę „szalonego”, pełnego energii i jakże niedocenianego pachnidła.

    Serdecznie pozdrawiam –
    Cookie

  19. kocham PAna! wlasnie kupiłam ostatnie w miescie sample…on jest nie sa mo wi ty !!!
    …kocham tez bo Pana porownania…sa bliskie mojemu…nie nosowi ale raczej wyobrazni zapachowej bo rowniez Infussion d’homme mimo poroznej odmiennosciod Fleura jest mi tak samo bliski …jest mniej radosny , bardziej wg mnie cieniowany , ..niestety Prady tez juz nie widze, odkad zniknela z superpharmow… …alez piekny jest !!!..ten Kwiat 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s