Miłośnikom perfum niszowych z pewnością znana jest marka Nez a Nez prowadzona przez Christę Patout i Stéphane’a Humberta Lucasa, dla których pachnidła tworzy perfumiarka Karine Chevallier. Lucas – artysta malarz i jednocześnie wielki miłośnik perfum – swego czasu sam pobierał nauki perfumeryjnej sztuki terminując u boku mistrza Henriego Sorsany. W końcu zapragnął stworzyć własną linię perfum inspirowaną arabską sztuką perfumiarską i jednocześnie uwzględniającą francuskie tradycje. Tak powstała linia zapachów SoOud. Wyznam, że nazwa ta wydała mi się z początku bardzo pretensjonalna i żerująca na niesłabnącej modzie na słowo oud w kontekście perfum, nawet jeśli nie zawierają one agarowej żywicy. Nabrałem więc uprzedzeń, szczególnie że cała ta niby-arabska i quasi-egzotyczna otoczka marketingowa SoOud wydała mi się mocno naciągana (vide: video na oficjalnej stronie).
Jednak w końcu nadszedł czas na testy. Dzięki uprzejmości perfumerii Quality mogłem zapoznać się z ośmioma zapachami SoOud w wersjach Eau Fine (eau de perfum delicate) pakowanych w białe flakony o charakterystycznym kształcie. Cztery z nich tworzą „podzbiór” opatrzony nazwą collection oud (choć nie każdy ma oud w składzie!) i wyróżniają się zatyczkami w kolorze złotym.
Warto tu dodać, że te same pachnidła dostępne są także w wersjach Parfum Nectar (w czarnych flakonach), w których stężenie pachnącego wkładu sięga aż 30%.
Dzięki dość pobieżnym testom, przeprowadzonym wyłącznie na blotterach, mogłem zapoznać się z charakterami poszczególnych perfum oraz ich olfaktoryczną wartością. Mogłem też odpowiedzieć sobie na pytanie, czu SoOud to coś więcej niż tylko ładnie oprawiony pomysł na biznes.
Collection oud
Kanz (Skarb)
Kanz to uniseksowy zapach o zdecydownie arabskim charakterze. Klasyczny kwiatowy duet jaśminu i róży umoszczony na drzewnej bazie z wyróżniającym się, choć nie dominującym oudem, a wszystko to doprawione lekko dymnym, szorstkim cypriolem, który w uproszczeniu bywa zwany w perfumach papirusem (buduje tak fenomenalne pachnidła jak L’Artisan Timbuktu, Amouage Opus VI czy Gucci Pour Homme). Kanz to pachnidło średnio mocne, dość wyraźne, jednocześnie bardzo harmonijne i całkiem przekonujące, choć mało oryginalne. Podobne kombinacje składników zwieńczone zbliżonym, tyle że intensywniejszym efektem, znajdziemy w ofercie Montale czy M. Micallef, ale Kanz wyróżnia staranne wyważenie składników bez wyraźnego akcentowania żadnego z nich. Niestety nawet na blotterze Kanz szybko cichnie i traci na wyrazistości. Wiadomo, że skóra prawdopodobnie jeszcze przyśpieszy ten proces. Szkoda.
nuty: jaśmin wielkolistny, bułgarska róża, nagarmota (cypriol), oud, indyjske drewno sandałowe
Asmar (Mroczny)
Zapach orientalny, ambrowy, z elementami kulinarnymi, z dominującą i przejmująco głęboką nutą palonej kawy, ale także z wyraźną wonią tytoniowych liści. Kompozycja jest bardzo bogata w składniki i to się czuje, jednak została pięknie zrównoważona i nie przytłacza. Odnoszę wrażenie, że użyty w składzie miód działa tu jak doskonały łącznik wszystkich składników. Miodowa aura unosi się zresztą nad Asmarem bardzo wyraźnie. Asmar wydały mi się perfumami odpowiednimi zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
nuty: bergamotka, biały miód, goździk, palona kawa, ambrowe cygaro, wytłoki winogron, ambra, tytoń, nuty skórzane, piżmo, wanilia
Burqa
Spis składników podawany na stronie SoOud przyprawia o zawrót głowy, a niektóre z nich zdają sie być raczej wytworem fantazji Humberta Lucasa niż rzeczywistością (czarny fiołek?). Co czuję w Burqa? Wyróżnia się tu wyraźny akord atramentu. Jest też spora dawka paczuli. Wraz z nimi inne składniki – których nie wyczuwam indywidualnie – tworzą bogaty, głęboki, ciemny i wyrafinowany aromat. W przypadku tych perfum nie potrafię uciec od skojarzeń z Angel Thierry Muglera. Burqa pachnie co prawda bardziej ekskluzywnie i wyrafinowanie, ale przypomina arcydzieło Oliviera Crespa. Jest bardzo zmysłowy i egzotycznie kobiecy. Idealnie pasuje do arabskiej kobiecej urody.
nuty: jaśmin, róża, czarny fiołek, kardamon, szałwia, skóra, benzoes, mirra, czarny atrament, kauczukowiec, czarna ambra, drewno tekowe, paczula, gwajak
Fam (Usta)
To najmocniejsza rzecz w collection oud (i chyba w całej ofercie SoOud) z niecodziennym otwarciem przypominającym zapach wnętrza gabinetu dentystycznego (ale nie goździk) oraz jeszcze bardziej zaskakującym plastikowym akordem winylu (wyczuwalnym, jeśli się już przeczyta zestawienie nut, bo inaczej trudno wpaść na takie porównanie). Fam jest dość bezkompromisowy jak na raczej spokojny profil pachnideł SoOud i zrobił na mnie największe wrażenie. Wysunięta na czoło róża i robiący tło oud decydują o arabskim klimacie zapachu (znowu przypominają mi się różano-oudowe wariacje Montale), ale pozostałe składniki dodają mu nieco „freakowego” szlifu. Choćby dodająca na wstępie pikantności papryka chilli. Całość jest uniseksem o mocnym arabskim temperamencie.
nuty: szafran, chilli, świeża róża, oud, cashmeran, puder różany, kauczukowiec, akord winylowy, drewno sandałowe, drewno cedrowe, mleko, czerwone piżmo
cdn.