D.S. and DURGA (2) – „Sir” i „Burning Barbershop”

Sir – szyprowa elegancja, szyk i dostojeństwo

Kompozycja utrzymana w tradycji szyprowej, klasycznie i bardzo męsko pachnąca, zbudowana na trzech akordach: cytrusowym (głowa), następującym po nim korzenno-drzewnym z dominująca paczulą i gałką muszkatołową (serce) oraz żywicznym – z wysuniętą na czoło ciepłą żywicą styrax (baza). Zapach od początku zwraca uwagę gęstością, intensywnością i rzadko spotykaną naturalnością. Jest w tym zapachu coś rustykalnego, surowego, nieokiełznanego. Początek – za sprawa współistnienia wszystkich składników w jednym czasie – pachnie bardzo winnie, a minimalnie zaznaczająca się paczula dodaje specyficznego, kamforowego charakteru. Ta paczula w sercu wysuwa się na pierwszy plan. Uzupełnia ją korzenna nuta gałki muszkatołowej. Wraz z nią w tle pojawia się żywiczny, ciepły akord, który buduje wielogodzinną bazę tych perfum, nabierając z czasem lekko skórzanego charakteru. Sir w sposób nieunikniony kojarzy mi się z klasykiem Gentleman od Givenchy, choć Sir ma bardziej surowy i mniej ugłaskany charakter. Pachnidło trwa na mojej skórze dobre osiem godzin, przy początkowo średniej, a później dość blisko skórnej projekcji, pozostawiając naprawdę dobre wrażenie. Jakoś tak kojarzy mi się z panem na fotografii…

główne nuty:  cytrusy, indonezyjska paczula, jaśmin wielokwiatowy, gałka muszkatołowa, styraks

moja klasyfikacja: męski, klasyzycujący, tradycyjny, bardzo naturalnie pachnący szypr z przewodnią nutą paczuli,

ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 4,5/ flakon: 5

 

Burning Barbershop – oldskulowy fougere w wersji… spalonej

Ze względu na intrygującą nazwę, związaną z nią historię oraz wyrazistość i charakter zapachu, ma on wszelkie cechy kultowego niszowego bestsellera i ciekaw jestem, czy się nim stanie. Zacznijmy więc od owej historii. Otóż w 1891 roku w zakładzie fryzjerskim Curling Bros. w Westlake w Nowym Yorku wybuchł pożar. Po jego ugaszeniu w pogorzelisku znaleziono do połowy jeszcze pełną, okopconą butelkę z fryzjerskim specyfikiem. Jej zawartość pachniała właśnie tak, jak Burning Barbershop...

Rozpoczyna się słodko-dymnie, płoną balbierskie kosmetyki. Smoła brzozowa odciska wyraźne piętno. Z czasem dym uchodzi i pozostaje wciąż tlący się, gorący, wprowadzający powietrze w drganie flakon z balsamem po goleniu. Piękny, głęboki, aromatyczny akord łączący subtelną ziołowość lawendy ze słodkawym charakterem wanilii. I tak to trwa przez wiele kolejnych godzin…

Nazwa zapachu zawiera pewien klucz. W Stanach Zjednoczonych Ameryki tradycyjne męskie fougere, którego wzorcem jest nieśmiertelny Brut Faberge – określa się współcześnie jako zapach zakładu fryzjerskiego (amer. barbershop, czyli fryzjer-golarz). Tradycyjna mieszanka lawendy, kumaryny oraz mchu dębowego wzbogacona czasem kilkoma innymi składnikami stała się na przestrzeni dekad niemalże wzorcem męskiego pachnidła. Na stałe w męskiej pamięci zapisały się takie klasyki gatunku, jak Azzaro Pour Homme, Paco Rabanne Pour Homme czy polski specyfika o jakże sugestywnej nazwie – Brutal. Choć dziś wzorce obowiązują inne, to po klasyczne fougere wciąż sięgają rzesze mężczyzn przywiązanych do tradycyjnych kanonów męskości. Sam jestem wielbicielem tego gatunku, a w mojej kolekcji miejsce po wsze czasy zapewnione mają Rive Gauche Pour Homme YSL czy wspaniały Sartorial Penhaligon’s.

Burning Barbershop wyraźnie i z powodzeniem nawiązuje do klasyków gatunku, ale jednocześnie puszcza do nas oko. Jest bowiem jeden element, który wyróżnia pachnidło D.S. & Durga spośród wcześniej wymienionych. To korespondujący z nazwą i całą koncepcją tego zapachu efekt smolisto-dymny, uzyskany za pomocą smoły brzozowej. To akcent, który powoduje, że ten barbershop jest zdecydowanie burning, a ja do listy skojarzeń dopisuję znany z solidnego użycia smoły (choć w skórzanym kontekście) Lonestar Memories Andy Tauera. Oba zapachy wydają mi się podobne, przy czym Burning Barbershop jest jednak łagodniejszy i bardziej komfortowy w noszeniu. Reasumując – bardzo intrygujące i udane męskie pachnidło, przy tym mające solidna moc, konkretną projekcję i ponadprzeciętną trwałość.

główne nuty:  limonka, mięta, lawenda, wanilia, smoła brzozowa

moja klasyfikacja: supermęski, oparty na tradycyjnych wzorcach fougere z niecodzienna nutką spalenizny,

ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 5/ trwałość: 5/ flakon: 5

6 uwag do wpisu “D.S. and DURGA (2) – „Sir” i „Burning Barbershop”

  1. No i są recenzje! Burning Barbershop mi się najbardziej podoba, ale ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, tak jak Lonestar Memories, na mojej skórze robi się słodki po jakimś czasie. Sir powąchałam wczoraj, pierwsze wrażenia są paczulowe, ale muszę go bliżej poznać. Ja bym nie powiedziała, żeby to był zapach szczególnie męski.

  2. U mnie w Lonestar pod koniec wychodzi ta słodkawa baza Tauera, która mi psuje też Une rose vermeille.

    1. Une rose vermeille…. Uwielbiam go na mojej żonie. Ale chyba nie kupie jej go więcej, bo koledzy z pracy ją zaczepiają komplementując, jak pięknie pachnie. A czy tauerowska baza coś psuje – moim zdaniem nie. Uwielbiam jego osobliwe pachnidła. Od początku do końca. Od głowy po bazę. 🙂

  3. 😦 a ja nie, choć bardzo chciałam. Une rose vermeille są piękne, choć nawet nie spodziewałam się, że mi się spodobają, bo takie kobiece :). Nie mogłam odrywać nosa od nadgarstka, do momentu, kiedy się pojawiła ta lepka i staromodna baza.

  4. Bardzo zaciekawiły mnie opisy, może mniej Sir (bo przecież Givenchy Gentleman jest tylko jeden 😉 ), ale BB na pewno sprawdzę.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s