Jest rok 1882. Paryski dom perfumeryjny Houbigant, działający od 1775 roku, (!) przedstawia Paryżankom i Paryżanom nowe pachnidło autorstwa swego perfumiarskiego mistrza Paula Parqueta. Fougere Royale. Perfumy, w których po raz pierwszy w historii umieszczany jest tercet składników: lawendy, mchu dębowego oraz izolatu – kumaryny zawartej w fasoli Tonka (składnik zostaje laboratoryjnie wyizolowany z Tonka i jest to historycznie pierwszy znany tego typu przypadek). W ten sposób powstaje klasyczny akord fougere, zwany paprociowym. Od tego momentu nic już nie będzie takie samo. Akord ten stanie się absolutnie klasycznym i bezprecedensowo popularnym elementem składowym głównie męskich perfum, a rodzina zapachów fougere rozrośnie się do niebywałych rozmiarów, stając się największą rodziną zapachową w kategorii perfum męskich.
Fougere Royale zniknie z rynku, a Houbigant zastąpi go 100 lat później nowocześniejszym Duc De Vervins (opartym na recepturze sławnego przodka). Regularnie powstawać będą zapachy inspirowane wiekopomnym dziełem Parqueta. Lista jest długa, a najbardziej znane to: Feberge Brut, Paco Rabanne Pour Homme, Azzaro Pour Homme, Jacques Bogart Pour Homme, Maurer & Wirtz Tabac, Guy Laroche Drakkar Noir, Pino Silvestre, Rochas Moustache, YSL Kouros, YSL Rive Gauche Pour Homme, Andy Tauer Reverie Au Jardin, Parfum d’Empire Fougere Bengale. Pojawią się rozmaite wariacje w postaci aromatycznych fougere (dodatek przypraw i składników drzewnych). Do lawendy dokooptowana będzie bergamotka. Bardzo często jako modyfikatory używane będą wetiwer i geranium. Rodzina fougere rozrośnie się do potężnych rozmiarów i znajdziemy w niej zarówno ponadczasowe klasyki Cool Water Davidoff, Fahrenheit Dior, jak i zupełnie nowe ujęcie starego tematu w Narciso Rodriguez For Him, Diesel Fuel For Life czy Sartorial Penhaligon’s. Bezprecedensowa popularność i wszechobecność zapachów fougere powoduje, że w rozmaitych źródłach bardzo często przypomina się gdzie był początek i skąd się to wszystko wzięło.
W 2010 perfumowy świat obiegła sensacyjna informacja. Houbigant postanowił przywrócić swój klasyk do życia w uwspółcześnionej, choć możliwie wiernej formie. Zlecenie otrzymał Rodrigo Flores-Roux, perfumiarz Givaudana o sporym doświadczeniu i więcej niż kilku świetnych pachnidłach na koncie (choćby kultowe Black Cashmere Donny Karan, zapachy m.in. dla Johna Varvatosa, Elizabeth Arden, Toma Forda).
Flores-Roux skomentował pracę nad ożywieniem perfumiarskiej legendy: „Jestem absolutnie podekscytowany faktem, że zostałem wezwany przez Houbiganta do wzięcia udziału w ponownych narodzinach Fougere Royale. Jako perfumiarz mogę stwierdzić, że taki dar zdarza się jeden raz w życiu.” Słowa artysty nie są przesadzone. Obcowanie z prawdziwą legendą perfum, bycie częścią tego projektu to dla perfumiarza zaszczyt, jakich mało. To także niezwykła forma docenienia jego kunsztu.
Dziś dzięki niezwykłej uprzejmości pani Joanny Missali z perfumerii Quality Missala (w której ofercie ten niezwykły zapach wkrótce się pojawi), mogę zapoznać się z legendą perfum i podzielić się swymi wrażeniemi na blogu. To dla mnie wyjątkowa chwila, bo i przedmiot testów wyjątkowy – bez dwóch zdań.
Fougere Royale zaczyna się mieszanką olejków cytrusowych w sposób naturalny przechodzących w bukiet aromatycznych ziół śródziemnomorskich z dominacją wspaniałej, najwyższej jakości lawendy i uroczego rumianku. W sercu kompozycji kwiaty – doskonałe i rzadkie (róża majowa, rondeletia), geranium oraz tradycyjne przyprawy – goździk i cynamon. Tu Fougere Royale budzi moje skojarzenia (tak!) z Opium Pour Homme YSL w wersji EDT. W schyłkowej fazie akord serca staje się nieco szorstki, nieco jakby cierpki w sposób charakterystyczny dla jakże rzadko dziś spotykanego w perfumerii mchu dębowego, bez którego nie byłoby kategorii fougere. Baza zaczyna się tym mszystym akcentem, po czym zdąża w kierunku ciepłego i komfortowego finiszu z kumaryną w roli głównej. Ewolucja zapachu jest nad wyraz harmonijna, świadcząca o mistrzowskim doborze składników i ich proporcji.
Dwa słowa, które cisną mi się na klawiaturę, gdy próbuję scharakteryzować Fougere Royale, to klasa i ekskluzywność. Tak pachną 200% męskie absolutnie ekskluzywne perfumy z prawdziwą klasą. Trzeba oddać Flores-Roux, że zinterpretował klasyka nad wyraz współcześnie, do tego stopnia, że zapach absolutnie nie sprawia wrażenia oldskulowości i w żadnym razie nie kojarzy się z „dystyngowanym panem”. Jednocześnie bez chwili wahania stwierdzam, że jest to nad wyraz piękne i harmonijne pachnidło. Jest w nim definicja tego, co odnajduję w wielu męskich perfumach na przestrzeni mojej już kilkuletniej z nimi przygody. Wszystko to jest tu jednak tak doskonale wycyzelowane, wyszlifowane, wypolerowane i wygłaskane, że zapach jawi się w moich nozdrzach jako absolutny ideał. Ideał męskich perfum. Tak go zapamiętam.
Projekcja jest perfekcyjna, sporo powyżej współczesnej średniej. Zapach wyczuwalny jest wyraźnie przez wiele godzin, ale nie przytłacza i nie męczy. Daje wyłącznie dziką satysfakcję z noszenia. Trwałość bardzo dobra, bo ponad 12 godzin, przy czym na skórze można go wywąchać go jeszcze 20 godzin po aplikacji.
Opakowanie na podstawie zdjęcia ocenić należy jako ekskluzywno-pancerne. Masywny, piękny flakon z grawerowanego szkła chroniony jest przez zamykaną na metalowy zatrzask elegancką skrzyneczkę. Opakowanie jest niecodzienne bo i perfumy są takie.
Chciałbym kiedyś móc porównać współczesne Fougere Royale z klasykiem z przeszłości. Wierzę, że kiedyś będzie mi to dane. Dziś jednak moja satysfakcja z obcowania ze współczesnym jego wcieleniem jest doprawdy ogromna. Rodrigo Flores-Roux stanął ponad wysokość tego zadania. Odtworzył genialne dzieło w genialny sposób.
nuty głowy: bergamotka, zioła śródziemnomorskie, lawenda, rumianek
nuty serca: rondeletia, geranium, róża majowa, cynamon, goździk
nuty bazy: ambra, mech dębu, paczula, bób Tonka, szałwia
twórca: Rodrigo Flores-Roux
rok wprowadzenia: 2010
moja klasyfikacja: zapach pełen klasy, ekskluzywności i ponadczasowej elegancji; uniwersalna kompozycja dla mężczyzn ceniących klasyczne nuty i „najwyższą półkę”; arcydzieło perfumerii w najlepszym możliwym wydaniu; czapki z głów
ocena w skali 1-6: kompozycja: 6/ moc: 5/ trwałość: 5/ flakon: 6
Jezu, ależ świetnie się czytało! 😀 Ty nie jesteś po prostu recenzentem, Ty jesteś prawdziwym pasjonatem! Zarażasz nas, Twoich czytelników, miłością do perfum. 🙂 Dziękuję! 😀
Nie ma za co Ray 🙂 To ja bardzo Ci dziękuję za te słowa! Fakt – perfumy to moja prawdziwa pasja. Lubię dzielić się moimi wrażeniami na ich temat na blogu. Jakoś tak po prostu….
jako osoba, która nie przepada za rodziną zapachów fougere(w zasadzie głównie tych skostniałych) zostałem mocno zachęcony, bo Opium bardzo lubie, trzeba bedzie próbke zamówić…
Zachęcam, bo moim zdaniem warto. Ten na pewno nie jest skostniały.
Chciałbym tylko wspomnieć, że flakon w takim pancernym opakowaniu dotyczy wersji „Deluxe” tych perfum. Wersja standardowa ma zwykłe pudełeczko. Wersja Deluxe kosztuje 3x więcej niż standardowa. Wygląd flakonu obu wersji jest na oko taki sam.
p.s. Recenzja jest świetna, zachęciłeś mnie, tylko gdzie można zdobyć próbkę tego cuda?
Co do opakowania – faktycznie, na szczęście będzie odstępna tańsza zwykła wersja. Choć pewnie także nie będzie tania. A zapach już niedługo w Quality Missala 🙂
zaciekawiłeś i mnie 🙂 skład jest bardzo zachęcający i tradycyjnie tak ładnie ubrałeś zapach w słowa… gratuluję, bo czytało się jak wpisy ogrodnika na apple-fobii 🙂
Nie znam rzeczonego ogrodnika, ale dziękować 🙂
w razie czego link do jego bloga znajdziesz u mnie w przyborniku…
super cięta i złośliwa riposta oraz bezwstydne naśmiewanie się z kultu jaki wytwarza apple wokół swoich amejzingów… gorąco polecam 🙂
Długo zastanawiałem się na zamówieniem próbki tego zapachu. Nie zdecydowałem się. Dziś, gdy przeczytałem tę recenzję trochę żałuje. Jednak nic straconego i na pewno poznam ten zapach.
Ten zapach trzeba poznać. Choć jest bardzo współczesny, to wciąż z wielką klasą.
A więc kierowany ciekawością zamówiłem już próbkę, razem z bardo wychwalanym Duc De Vervins. Już się nie mogę doczekać.
Wcale się nie dziwię. 🙂
Warto przez duuże „W” poznać ten zapach, mi udało się dostać dwie próbki (po 2 ml kazda) z mini atomizerami, jedna EdP, druga Exstrait de Perfume… bloterek zpryskany w sklepie (tym drugim) pachnie mi w kieszeni juz drugi tydzień, zapach przeszedł na komórkę.
Zachowuje sie od tamtej pory jak idiota wąchając od czasu do czasu telefon, a on pachnie non stop! Zastanawiam się mocno nad zakupem EdP…. ale cena 100 funciorów jest ciut na tę chwilę dla mnie przyduża. Pozdrawiam.
Extraitu nie znam, ale już samo EDT jest prześliczne. Pozdrawiam.
Byłbym zapomniał, sample vintage Fougere Royale wykopałem tutaj z sieci dla zainteresowanych:
http://theperfumedcourt.com/search.aspx?keyword=fougere+royale
Fougere…
Baza identyczna jak Drakkar Noir, ale początek mniej ciekawy. Nie do końca mi odpowiada taka interpretacja fougere, czasy czasami, ale dla mnie zbyt nowoczesna. Za to Duc de Vervins tej samej firmy… Bardziej zielona i sucha wersja Drakkar Noir. Mech do kwadratu. To nie zapach dla arystokraty, to zapach macho… Czy autor bloga planuje recenzję tego zapachu?
Houbigant Paris „Fougere Royale” skomponowali dwaj panowie; Rodrigo Flores-Roux i Roja Dove. Pan wymienil tylko nazwisko tego pierwszego. Pozdrawiam serdecznie. Przy okazji: czekam na ranging perfum roku 2018.
Dziękuję za informację. Z tego co kojarzę, Roja Dove pełnił rolę kreatywnego mentora tego przedsięwzięcia, więc w tym sensie jest jego współautorem.