Maison Francis Kurkdjian (3)

A Piece of Me Pour Homme (APOM PH) to efekt ponownego podjęcia przez Kurkdjiana tematu kwiatu pomarańczy, którym artysta zajął się już wcześniej we Fleur du Male dla Jean-Paul Gaultiera i Custo Man dla Custo Barcelona. APOM wypada na ich tle najdojrzalej i najpełniej, najbardziej wyrafinowanie, pozostając jednocześnie kompozycją prostą, łatwą i bardzo przyjemną. Mam zresztą wrażenie, że Francis w ogóle stara się, by jego perfumy były przede wszystkim przyjemne, łatwe do noszenia, a niekoniecznie wymagające i trudne, zawikłane i pokręcone. APOM wpisuje się w ten styl idealnie. Mistrzowsko zbalansowana kompozycja oparta o trzy główne składniki/nuty – neroli, cedr i ambrę, po zdominowanym prze kwiat pomarańczy wstępie delikatnie rozwija się w kierunku ciepłego i przeuroczego ambrowego finiszu. Bez ekscesów i szokujących zwrotów akcji APOM pozwala cieszyć się, a wręcz delektować swą soczystą bezpretensjonalnością i niezaprzeczalną jakością. To wspaniały zapach na wiosenne i letnie dni. Podkreśli ich słoneczne ciepło i doskonale wpisze się w czas wypoczynku spędzony na świeżym powietrzu. APOM ma wyraźna projekcję i świetną trwałość ponad 12 godzin. Świetna robota!

główne nuty: kwiat pomarańczy, cedr, ambra

Lumiere Noire Pour Homme (LNPH) jest o róży. Odważny krok umieszczenia tego – było nie było niezwykle kobiecego – kwiatu w centrum pachnidła męskiego świadczy nie tylko o niesztampowym podejściu Kurkdjiana do tematu męskich perfum, ale przed wszystkim o jego wielkiej miłości do kwiatów w perfumach w ogóle. Róża w Lumiere Noire PH jest podana w sposób dobrze przyprawiony i orientalny, jednak bez tego charakterystycznego arabskiego sznytu jaki znajdujemy w Lyric Men Amouage. Czuć tu niepowtarzalny styl Kurkdjiana charakteryzujący się niezwykłą harmonią i synergią, która skutkuje tym, że poprzez odpowiedni dobór składników i ich proporcji powstaje nowa jakość stanowiąca coś więcej, niż tylko sumę zastosowanych ingrediencji. Umieszczony w kompozycji kmin z charakterystyczną cielesną, organiczną nutką nie przytłacza kompozycji, a jedynie dodaje „ciała”, podbudowuje ją, podczas gdy cynamon przydaje jej orientalnego charakteru. Całość oparta na paczulowym rusztowaniu pachnie po prostu zniewalająco. Baza zapachu – ciepła i piżmowa – snuje się pięknie za noszącym przez długie godziny. Lumiere Noire Pour Homme to doskonałe pachnidło wieczorowe o idealnej, wyrazistej projekcji i potężnej 18 godzinnej trwałości. To także najpiękniejsza męska róża, jaką testowałem. Bez dwóch zdań.

główne nuta: róża, kmin, cynamon, paczula, bylica pospolita

Wszystkie opisane przez mnie pachnidła Maison Francis Kurkdjian łączy wspólny olafktoryczny pierwiastek i styl tego perfumiarza. Zdradzają jego słabość do upojnych, ale nieciężkich akordów kwiatowych – przede wszystkim róży i kwiatu pomarańczy – oraz orientalnych, ciepłych przypraw. Wszystkie mają w sobie sporą dawkę piżm, a często także nietypowe dla męskich perfum pudrowe akcenty. Żadne z nich mnie nie zaszokowało, nie zastanowiło. Każde z nich natomiast na swój sposób zachwyciło, bo od pierwszej chwili uwiodło mnie niezwykłą harmonią i głębokim pięknem, dalekim jednak od niszowych wygibasów. Jest ładnie i przyjemnie, a jednocześnie na najwyższym jakościowym poziomie.

Moją uwagę przykuł również wizerunek marki MFK – dominująca biel, obecna choćby na opakowaniach, kojarząca się z czystością i niesamowicie pasująca do zapachów Francisa. Charakterystycznych kształtów flakony i sam On – zawsze w nieodzownej białej koszuli. Całość bardzo spójna i przekonująca. Przynajmniej mnie.

Perfumy MFK są radosne i bezpretensjonlane i są naprawdę warte uwagi. Każde z nich to maleńkie arcydzieło perfumeryjne, potwierdzające klasę Kurkdjiana.

Mój wybór na dzień: A Piece of Me Pour Homme

Mój wybór na wieczór: Lumiere Noire Pour Homme

17 uwag do wpisu “Maison Francis Kurkdjian (3)

  1. Krawędzie flakoników są fazowane przez co flakoniki są śliskie i jakieś takie żywe bo wyślizgują się z dłoni.

  2. Lumiere’m wcześniej, tak jak Ciebie zresztą, zaintrygował Cookie, lubie pikantnie róże i ta od Amouage mi się podoba choć jest nieco kobieca jak sam kwiat, ale tutaj widzę, że dla mnie jest mega ciekawie, muszę to gdzieś powąchać!

  3. cologne pour le matin uwielbiam. APOM wachalem raz ale jakos ciagnie mnie o niego na lepsze poznanie. niektorzy mowia, ze klimat podobny do Fleur du Male.
    Cologne pour le soir tez chyba jest OK, choc zarowno Absolue pour le matin i soir nie sa dla mnie…. Absolue matin ma za duzo fiolka, a soir „pachnie” czyms brudnym, spoconym, niemytym….

    pozostaje pochylic sie ponownie nad APOM i Cologne pour le soir….. Ty chyba lubisz oba…..

    1. APOM bardzo lubię. Owszem ma wiele wspólnego z FdM, ale jest nieco świeższe, bardziej zielone na wstępie i bardziej „wysmakowane”, szlachetniejsze.
      Cologne Pour Le Soir także przypadł mi do gustu, ale obecnie mój no. 1 z tej kolekcji to Absolue Pour Le Matin. M. in. właśnie za tego intensywnego i musującego fiołka. 🙂

  4. Marcin, blyskawicznie sprzedalem Rock Crystal – zapewne o to Ci chodzilo.
    Zanim przeczytalem, ze jestes zainteresowany.

  5. ostatecznie zamiast APOM kupilem ….. Histoires de Parfums 1969. I Andy Tauer’a – L’air du desert marocain……

  6. niestety na mojej skórze, kmin w nim zawarty, powoduje, że mam nieodparte wrażenie, że „brzydko”pachnę słodkim potem wymieszanym ze świeżym moczem. Szkoda, że ten zapach nie jest dla mnie.

  7. zastanawiam się obecnie nad zakupem: APOM, Lumiere Noire bądź Sables od Annick Goutal.
    Który wg Ciebie Marcin najciekawszy, ma w sobie to coś i dobrze się rozwija?
    Będę wdzięczny za info.

Odpowiedz na fqjcior Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s