Dominique Ropion jest chyba szczególnie ceniony przez Frederica Malle, stworzył bowiem jak dotąd aż pięć kompozycji perfumowych dla tej marki (plus chyba ze trzy użyte w pachnących świecach). Nie bezpodstawnie. Trzeba przyznać, że ma facet nie lada talent, bo zarówno jego Vetiver Extraordinaire (ciekawostka – to ulubione perfumy odtwórcy głównej roli w serialu „Dr House”, niejakiego Hugh Lauriego), jak i najnowsze kobiece Portrait of a Lady to pachnidła przecudnej urody, a i pozostałe jego dzieła zbierają bardzo pochlebne recenzje.
W Geranium PM Ropion zmierzył się ze stereotypem męskiej świeżości w perfumach. Jak wiemy męski świeżak to albo tradycyjnie cytrusy i trochę ziół na piżmowej bazie albo – nieco nowocześniej – woda, powietrze i…. calone. A cóż mamy tutaj?? Zaiste jest interesująco! Sam Malle opisuje Geranium PM jako „czystą energiczną alternatywę dla wszystkich typowych zapachów fougere, które zdominowały męską perfumerię.” Dodaje też, że kompozycja ta „wprowadza składniki, które w efekcie oddają piękno natury i jednocześnie precyzję ery cyfrowej”. Cokolwiek kryje się za tymi nieco enigmatycznymi określeniami, Geranium PM to faktyczna alternatywa. Próżno szukać na perfumeryjnych półkach czegoś choćby odrobinę zbliżonego. Jest tu bardzo nietypowy zestaw składników o – rzecz jasna -najwyższej jakości (to jedno z podstaw kolekcji F. Malle), złożonych w klasycznie, trójfazowo rozwijającą się, naprawdę porywającą kompozycję. Jednak uwaga – rzecz jest dla osób poszukujących, gotowych na pewne olfaktoryczne wyzwania. Wielbiciele sztampy, choćby nie wiem jak wysokiej jakości, nosy kochające ponad wszystko wonie bezpieczne oraz tylko i wyłącznie dobrze im się kojarzące, mogą się na Geranium potknąć i zapach odrzucić jako zbyt osobliwy. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że – jak to w klasycznie skonstruowanych perfumach francuskich bywa – warto przebrnąć przez nieco kontrowersyjny początek i środek, by cieszyć nos wykwintną, ale już bezpieczniejszą bazą.
Zapach rozpoczyna się naprawdę niecodziennie. Najpierw jest powalające uderzenie mięty, które po krótkim żywocie oddaje miejsca tytułowemu bohaterowi. Głębokie i subtelnie podrasowane cynamonem i przede wszystkim goździkiem geranium może stanowić doskonałą okazję do zapozniania się z charakterytyczną zielono-różaną wonią tego składnika. Rzadko bowiem bywa on tak wyeksponowany w kompozycji. Z początku mięta i geranium przenikają się wzajemnie. Później geranium gra pierwsze skrzypce, by gdzieś po dwóch godzinach od aplikacji oddać miejsce – uwaga – najprawdziwszemu olibanum. Jest ono podbudowane subtelnie wyczuwalnym sandałowcem, który pachnie bardziej jak cedr oraz styraxem. Jest nieco wycofane, subtelne i nienachalne, ale w bazie dominujące. To olibanum najbliższe temu z Bois d’Encens Armaniego. Zachwyca mnie wolta, jaką wykonuje to pachnidło od miętowego startu do kadzidlanego zakończenia i klarowność, czytelność, z jaką to się dzieję. Potwierdza to wielką klasę Ropiona, a mi sprawia sporą frajdę.
Tak oto alternatywą męskiej świeżości jest wg Ropiona trio mięta-geranium-kadzidło, bo to na tych trzech składnikach właśnie opiera się Geranium Pour Monsieur. Doprawdy magiczne to perfumy, bardzo oryginalnie pomyślane i mistrzowsko wyegzekwowane. Bravo, Monsieur Ropion!
góra: absolut mięty, olejek z mięty pieprzowej, olejek geranium, rhodinol, anethol, flarozone
środek: ekstarkt cynamonu, olejek z goździka
baza: białe piżma, ambroxan, drewno sandałowe, styrax, kadzidło
nos: Dominique Ropion
rok: 2009
moja klasyfikacja: unikalna, wyrafinowana, pięknie ewoluująca na skórze kompozycja dla panów unikających sztampy, gotowych na wyzwania, niebanalnych i odważnych; zapach uniwersalny
ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: 4
gdzie można go w PL zakupić?
Wysłałem email. 🙂