M.Micallef „DesirToxic” – czy się odważysz?

Całkiem długo kazał nam czekać Geoffrey Nejman na następcę Osaito i AKOWA. Czy było warto?

Wszystko zaczęło w 2015 się od bardzo oryginalnego, unikatowo pachnącego, drzewno-kakaowo-zielonego AKOWA (półmatowy flakon w barwie głębokiej czerni), zawierającego tajny składnik, którego marka nie chciała ujawnić. Już rok później premierę miał uwielbiany nie tylko przez mężczyzn, dużo bardziej przyjazny i trącający dużo popularniejsze akordy Osaito (ręcznie szczotkowany flakon w kolorze szarym) – będący mieszanką nut cytrusowych, morskich i ziołowych. Pamiętam, że podczas premiery tego zapachu w perfumerii Quality Missala w Warszawie Geoffrey Nejman wspomniał, że jest już gotowy trzeci, zupełnie wyjątkowy zapach, ale data premiery nie jest jeszcze ustalona. Na DesirToxic przyszło więc czekać aż 3 lata. Cóż, czas tak szybko upływa….

Oto więc jest. Tym razem czarny flakon „posmarowany” został ciemno-niebieską farbą i muszę przyznać, że wygląda fantastycznie – chyba najlepiej z całej trójki.

Świeże, owocowo-przyprawowe otwarcie od razy przyciągnęło moją uwagę. Okazało się zresztą dziwnie znajome…. Jest w nim coś z genialnego Opium Pour Homme YSL – co pewnie wynika z połączenia słodkich przypraw z nutą porzeczki. Jednak zamiast dość gęstej waniliowej bazy klasyka, tu znajdziemy bardziej współczesne drzewne tło. Czarna porzeczka, kardamon, cynamon i tonka budują zasadniczy akord zapachu. Nie zapomnijmy jednak o składniku, który nadaje mu bardzo specyficznego charakteru, a który nieco bardziej wyczuwalny staje się w późniejszej fazie – cannabis. Rzeczywiście poczuć można ten jedyny w swoim rodzaju suchy, zielony aromat, ale nie dominuje on zapachu. Jeżeli już miałbym się do czegoś przyczepić, to troszkę rozczarowuje mnie baza. Zarówno AKOWA i jak i dużo przecież delikatniejsze Osaito posiadają fajnie projektujące i długotrwałe finisze. Koniec DesirToxic owszem trwa na skórze, ale zdaje się nie docierać do mojego nosa w dość wyraźny sposób.

Pod względem wyrazistości DesirToxic plasuje się po Akowa, a przed Osaito. Pod względem noszalności jest na odwrót. Wydaje mi się, że tym razem panowanie Geoffrey Nejman oraz Jean-Claude Astier wstrzelili się w dziesiątkę. DeirToxic jest idealnym połączeniem pięknego, sygnaturowego akordu, który natychmiast zapada w pamięć, z tym wszystkim cechami, które czynią z perfum produkt, po który chętnie się sięga bez względu na aktualny nastrój czy okazję. Charakter DesirToxic znajduje się dokładnie pomiędzy wyrazistością i eksperymentem AKOWA, a subtelnością i komfortową noszalnością Osaito. Wspólnie stanowią wyjątkowy perfumy tercet.

Wieszczę temu zapachowi sukces. Marka zadbała – jak zwykle – o marketing, przygotowując całkiem fajną, a przed wszystkim intrygująca kampanię w mediach (zdjęcia, film oraz reklamowe hasło). Poszerzyła też krąg potencjalnych odbiorców przedstawiając zapach jako uniseks, w przeciwieństwie do dwóch poprzedników. I choć DesirToxic może spodobać się niektórym kobietom., według mnie jest to jednak zapachem męskim. Kropka. 🙂

Na koniec wypada odpowiedzieć na zadane przez M.Micallef pytanie:

Will you dare?

Odpowiadam:

Yes! I already did! And it was worth it!

dominujące akordy: owocowo-przyprawowy, zielony, mszysty

nuty głowy: bergamotka, cytryna, kardamon

nuty serca: czarna porzeczka, cynamon, tonka, cannabis

nuty bazy: benzoes, mech, paczula, piżmo

rok premiery: 2019

nos: Geoffrey Nejman/ Jean-Claude Astier

moja ocena: zapach: 5,0/ trwałość: 4,5/ projekcja: 4,5->3,5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s