Dwa najnowsze pachnidła mediolańskiej Masque to pochodząca z 2015 roku Romanza oraz L’Attesa, która miała swa premierę podczas tegorocznych targów Esxence. Dla porządku podam, że – gdy chodzi o ogólny koncept twórców marki Ricardo Tedeschiego i Alessandro Bruna – obie kompozycje rozwijają tematykę aktu III kolekcji Masque poświęconego relacjom sentymentalnym, romansom, miłości, namiętności i zdradzie. Chronologicznie pierwszym zapachem w tym akcie był fenomenalny Tango autorstwa Cecile Zarokian.
W swym unikatowym zapachowym projekcie obaj panowie od początku postawili na współprace z młodym pokoleniem perfumiarzy. Wspomniana Celice Zarokian, Delphine Thierry, Julien Rasquinet, Meo Fusciuni, Cristiano Canali czy Luca Maffei to nazwiska, o których z pewnością wielokrotnie jeszcze usłyszymy. Alessandro Brun przyznał, że bardzo uważnie i precyzyjnie wybierają oni „nosy” dla realizacji poszczególnych koncepcji zapachowych, po to by efekt finalny był maksymalnie zgodny z ich oczekiwaniami.

Romanza – romans czyli wiktoriański narcyz
Romanza to uniseksowe pachnidło zielono-kwiatowo-drzewne zaczynające się od oryginalnego akordu, w którym połączono kwiat pomarańczy z nutami ziołowymi i zielonymi (bylica, dzięgiel oraz fiołkowy liść). Na tym wczesnym etapie moje skojarzenia wędrują w kierunku Grey Flannel Geoffreya Beene, przy czym w Romanza pachnie w sposób zdecydowanie bardziej wyrafinowany, a i szybko zmienia się na tyle, że podobieństwa do amerykańskiego klasyka praktycznie znikają. Nie znajdziemy tu też tego charakterystycznego mydlanego pudru, który tak kochamy w Szarej Flaneli. Zamiast tego w sercu do nozdrzy dociera soczysto-zielony akord kwiatowy z tytułowym narcyzem w roli głównej, doprawionym jaśminem. Baza zapachu jest drzewno-mszysta, wciąż nieco zielona, bardzo naturalnie wynikająca z serca. Romanza to ze wszech miar poprawnie zrobione pachnidło, niemniej nie znalazłem w nim tej samej oryginalności i nowatorstwa, co we wcześniejszych perfumach Masque (w szczególności genialne Tango, nie mniej fantastyczne Montecristo i wspaniałe Russian Tea).
nuty głowy: absynt (bylica), kwiat pomarańczy, dzięgiel
nuty serca: narcyz, liście fiołka, jaśmin
nuty bazy: wetyweria, cedr, paczula, akord ambrowy, mirra
twórca: Cristiano Canali
rok wprowadzenia: 2015
moja ocena:
zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ****
L’Attesa – oczekiwanie na irysy w piwie…
L’Attesa (wł. Oczekiwanie) to prawdziwy raj dla miłośników irysa. W formule tego zapachu perfumiarz Luca Maffei użył aż trzech różnych irysowych ingrediencji, w tym – obok pozyskiwanego podczas procesu ekstrakcji w rozpuszczalniku absolutu z irysa włoskiego (Iris Pallidia)- rzadko używanego w perfumerii tzw. masła irysowego (orris butter), będącego w istocie konkretem irysowym, czyli substancją, którą uzyskuje się z kłaczy irysa w procesie destylacji parowej. W przypadku irysa charakterystyczne jest właśnie to, że destylacja parowa wydobywa z materiału wonną esencję o bardzo gęstej konsystencji. To właśnie masło irysowe najbardziej wiernie i najpełniej oddaje niezwykłą ziemisto-drzewno-kwiatową woń irysowego kłącza, niemniej ze względu na swoją konsystencję, jest dla perfumiarza wymagające, gdy chodzi o jego wykorzystanie w komponowaniu zapachu. Luca Maffei podjął jednak wyzwanie z doskonałym skutkiem. Choć oficjalny skład o tym nie wspomina, od Alessandro Bruna, z którym rozmawiałem o L’Attesa podczas Esxence 2016, wiem że w formule zastosowano również unikatowa esencję z piwa (!), która pięknie wpisała się w irysowo-skórzano-drzewny kontekst L’Attesa.

Zapach rozwija się na skórze od bogatego, przepięknego irysowego intro, któremu nadano świeżości przy pomocy bergamotki, neroli i nuty szampana, poprzez irysowo-skórzane serce, które uzupełniono kwiatowymi esencjami ylang ylang i absolutem z tuberozy, aż po drzewno-skórzany finisz, w którym doskonałej jakości esencję z sandałowca z Mysore połączono z mchem dębowym.
L’Attesa to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych zapachów poświęconych irysowi i jego niezwykłej skórzano-ziemistej woni, którą w tej kompozycji udało się wyjątkowo dobrze utrwalić. To także kolejne trzymające wysoki poziom pachnidło Masque Milano, choć -podobnie jak w przypadku Romanza – nie tak nowatorskie, jak kilka pierwszych zapachów tej marki, która wciąż niestety nie jest dostępna w Polsce, ku mojemu zdumieniu i … rozczarowaniu.
nuty głowy: bergamotka, neroli, akord szampana
nuty serca: masło z irysa włoskiego, masło z irysa francuskiego, absolut z irysa włoskiego, absolut z tuberozy, ylang ylang
nuty bazy: drewno sandałowe z Mysore, mech dębu, akord skórzany
twórca: Luca Maffei
rok wprowadzenia: 2016
moja ocena:
zapach: *****/ trwałość: ****/ projekcja: ****
Trochę mnie uspokoiłeś tą recenzją. W pewnym momencie żałowałem, że z Masque zamówiłem tylko próbki Montecristo i Russian Tea, ale teraz widzę, że był to chyba dobry wybór.
Niemniej, mimo mojej niechęci do irysa, ciekaw jestem jednak L’Attesa, szczególnie ze względu na Mysore,
L’Attesa warto spróbować. A Tango smakowałeś?
Niestety nie. Widziałem, że bardzo chwaliłeś ten zapach, ale chciałem jeszcze sprawdzić inne marki (od dawna bardzo chciałem poznać Apoteker Tepe, BPC, Neila Morrisa i kilka innych, a niestety nie ma możliwości zrobienia tego u nas). Tango niestety nie załapało się – obecność róży i jaśminu mnie skutecznie zniechęciła, a że chciałem się zmieścić w 15 próbkach, to zostawiłem na kiedy indziej. Liczę, że do tego czasu Masque pojawi się w Polsce.
Zmieniając zupełnie temat, możesz zdradzić, czy planujesz popełnić recenzję Bohea Boheme? Jestem niezmiernie ciekaw co powiesz o tym dziwadle 🙂
Bohea Boheme? Może kiedyś.. 🙂