Mancera Paris to marka perfumeryjna, która każdemu, kto trochę bardziej interesuje się rynkiem perfum tzw. niszowych, musi nasuwać analogie z Montale Paris. W każdym razie ja nie mogę uwolnić się od tych skojarzeń. Po pierwsze nazwa. Po drugie – osoba tajemniczego perfumiarza stojącego za zapachami marki. Tam Pierre Montale (o którym wiemy tyle, że jest fikcją, o czym pisałem tu), tu – Pierre Mancera (a jakże!). Miejsca akcji – Paryż. Ulubiony temat pachnideł – oud. Nazwy zapachów? Proszę bardzo: Aoud Cafe, The Aoud, Sand Aoud, Black Intensive Aoud. Wreszcie same zapachy – orientalne, utrzymane w estetyce arabskiej (nie francuskiej, broń Boże!). Do tego oferta już niemal 30 pachnideł, choć marka obecna jest na rynku od 2008 roku. To co prawda jeszcze nie wyniki Montale, ale zmierza w dobrym kierunku. Flakony Mancera wyglądają na nieco bardziej wyrafinowane od puszek Montale, no i firma oferuje inne pojemności: 60 ml i 120 m miast 50 ml i 100 ml. Wystarczy wejść na oficjalną stronę marki, by dowiedzieć się, że powstała w 2008 roku z inicjatywy jednego z największych dystrybutorów perfum w krajach Zatoki Perskiej, firmy Al Athar, i że kreatorzy Montale brali czynny udział w powstaniu Mancera, która pomyślana została jako marka globalna. No proszę. A więc jednak. Czy więc Mancera to po prostu inaczej zapakowane Montale? Po testach kilku pachnideł udostępnionych mi przez oferującą je perfumerię Quality Missala stwierdzam, że w dużej mierze tak, choć mam wrażenie, że perfumy Mancera są nieco mniej agresywne, mniej skondensowane i nie tak potężne, jak pachnidła Montale, aczkolwiek wciąż mają ponadprzeciętną moc i wszystkie bardzo długo trwają na skórze (pozostawiają na skórze tłuste ślady świadczące albo o wysokiej zawartości olejków albo o użyciu utrwalacza). Być może to celowy zabieg, by uczynić je bardziej przystającymi do standardów świata zachodniego. Zapachy Mancera sprawiają też na mnie wrażenie bardziej wyrafinowanych, jakby dojrzalszych kompozycji w zestawieniu z nieokiełznanymi „montalkami”. Ale generalnie to ta sama estetyka i bardzo podobne jej egzekwowanie.
W pierwszej kolejności na blogu zajmę się pachnidłami Mancera z oudem w nazwie. W drugiej części, która na blogu pojawi się wkrótce, powąchamy trzy nieoudowe kompozycje.
Akurat pierwszy przeze mnie testowany zapach – The Aoud – z pewnością mógłby ze względu na charakter, temat i moc spokojnie znaleźć się w kolekcji Montale. Absolutnie nic mu nie brakuje. To iście „montalowska” interpretacja oudu połączonego z różą, przyprawami, nutami drzewnymi oraz skórzanymi i animalnymi. Gdzieś już coś takiego czułem…. Gdybym otrzymał nieopisaną próbkę, upierałbym się, że to jeden z zapachów Montale. Zostawiając na boku te skojarzenia – sam zapach podoba mi się. Nawet bardzo. Jest rzeczywiście bardzo arabski, intensywny i bardzo trwały. Przy tym zmienia się na skórze od nieco kwaśnego otwarcia, w którym odnajdziemy dziwną, na szczęście krótkotrwałą, dysonansową nutkę przypominającą mi nieprzyjemną woń kwasów żołądkowych (z braku lepszego porównania), poprzez pełen rozkwit oudowo-różano-szafranowy w sercu (z przewagą oudu), aż po suchy, gryzący nozdrza drewniany finisz, w którym w jedną żywiczną, niemal „tartakową” woń składają się cedr, sandałowiec i nuta oudowa. The Aoud pachnie bardzo specyficznie. To bardzo „obecne”, konkretne i asertywne perfumy, mocno dające znać o sobie. Jednocześnie mają w sobie coś magnetyzującego, coś co mnie fascynuje, coś co powoduje, że chcę je nosić mimo ich zgoła nieeuropejskiego, trudnego charakteru. Przypominają mi trochę Faqat Lil Rijal marki Rasasi, tyle że mniej tu róży, a więcej drewna. Poza tym perfumy Mancera pachną znacznie bardziej szlachetnie.
nuty głowy: bergamotka, goździk, cynamon, biały pieprz
nuty serca: róża, geranium, szafran
nuty bazy: oud, odymione drewno, cedr, sandałowiec, nuty zwierzęce, skóra, białe piżmo
Black Intensive Aoud od początku pachnie bardzo szlachetnie, ale też zupełnie odmiennie od The Aoud. Bo tak naprawdę – oprócz poniekąd wspólnych nut drzewnych – to dwa zupełnie różne zapachy. BIA łączy bowiem klasyczne składniki kwiatowe – jaśmin i różę – z bardzo arabską, kremową, balsamiczno-drzewno-piżmową bazą, w której istotną rolę ogrywa drewno sandałowe. Arabskiego sznytu dodaje użyty w sercu szafran. Efektem jest naprawdę śliczne pachnidło przypominające mi Amouage Gold Man, z tym że mniej wykwintne, mniej barokowe i oldskulowe, bardziej współczesne i łatwiejsze w noszeniu. Black Intensive Aoud to według mnie zdecydowanie męskie perfumy, bo choć początek i kwiatowe serce mogłyby współgrać z kobiecą skórą, to jednak finisz ma zdecydowanie męski charakter.
nuty głowy: brzoskwinia, goździk, gorący pieprz
nuty serca: róża Louom, jaśmin z Grasse, dziki fiołek, pył szafranowy
nuty bazy: oud, balsam gurjum, cedr z Maroka, sandałowiec z Indii
Sand Aoud intryguje zielono-pikantnym początkiem, gdy moje myśli szybują w kierunku Timbuktu L’Artisan czy Interlude Men Amouage czy Opus VII Amouage. To ten typ suchej, sypkiej jak pustynny piach zieloności, woń spalonych słońcem ziołowych gałązek. Mieszają się tu wibrujące molekuły czarnego pieprzu z sokiem z liści czarnej porzeczki. W tle pobrzmiewają szafran i kadzidło, które z czasem przejmują dowodzenie, przydając całości arabskiego sznytu i torując drogę drzewnemu akordowi bazy z paczulą i oudem w rolach głównych. Finisz to bardzo mocna i niebywale długotrwała nuta oudowa (na skórze trwa ponad 48 godzin, na materiale w nieskończoność…), która wieńczy to naprawdę warte uwagi dzieło. Sand Aoud to moim zdaniem świetne męskie pachnidło idealne dla wielbicieli wytrawnych zapachów przyprawowo-drzewnych w gatunku Gucci Pour Homme czy wspomnianych Amouage’y. Obok The Aoud to mój ulubieniec z opisywanego kwintetu i jednocześnie jedna z przyczyn, dla których markę Mancera zacząłem z czasem traktować poważniej, niż na samym początku…
nuty głowy: gorące przyprawy, likier z czarnej porzeczki
nuty serca: róża, szafran, kadzidło
nuty bazy: paczula, oud, wanilia, białe piżmo
Aoud Cafe zgodnie z nazwą zawiera obecny przez pierwsze kilkadziesiąt minut akord przypominający woń kawy, choć muszę przyznać, ze daleko mu do sugestywności Intoxicated By Kilian. Początkowa gorzka kawowa nuta została tu uformowana dość nieporadnie, ale i tak okazała się tylko pretekstem dla pełnowymiarowego pachnidła drzewnego (w końcu to Aoud Cafe!), które w miarę upływu czasu nabiera słodkawej suchości tak przypominającej… Gucci Pour Homme (tak, znowu, nawet bardziej, aniżeli w przypadku Sand Aoud). Aoud Cafe pachnie mocno i jest bardzo trwały, co zresztą jest cechą wszystkich testowanych przeze mnie pachnideł Mancera. Podoba mi się!
nuty głowy: bergamotka, brzoskwinia, czarna porzeczka
nuty serca: ambra, kwiaty, czarna kawa
nuty bazy: oud, nuty kulinarne, białe piżmo
Mancera to nie tylko zapachy z nutą oudu. O kilku z nich już wkrótce na blogu. A więc: c.d.n.
Nie testowałam jeszcze perfum Mancera dokładniej, tylko przelotnie na blotterach ostatnio w perfumerii, ale też miałam wrażenie, że coś mają wspólnego z Montale. 🙂 Przyznam, że nie skupiłam się na oudach, bo ogólnie szukałam czegoś lżejszego na nadchodzące ciepłe dni — wpadły mi w „nos” ich róże w wersji Greedy. Ale oud cafe, hmm, brzmi ciekawie.
Montale to rzeczywiście macho-pędne pachnidła. Ciekaw jestem Mancera , choć granie pod publikę ( Aventus ) nie jest szlachetnym posunięciem … ale ciekaw jestem, ile prawdy samej w sobie