Mark Buxton Collection – kolekcja perfumiarza z… przypadku

Mark-Buxton-darker

Mark Buxton to postać nietuzinkowa. Artystyczna, niepokorna dusza, poszukująca swej własnej ścieżki twórczej. Jak twierdzi, perfumiarzem został przez przypadek…

Mark urodził się w Anglii. W wieku 8 lat przeprowadził się wraz z rodzicami do Niemiec i tam kontynuował edukację. Od młodych lat interesował go świat mody i był to kierunek, w którym zamierzał podążać. Niestety pierwsza próba dostania się na uczelnię kształcącą w tym kierunku zakończyła się niepowodzeniem, więc młody Buxton poddał się i rozpoczął studia na kierunku… geologicznym. O tym, że został zawodowym perfumiarzem zadecydował przypadek. Przypadek tak niezwykły, że wart opisania.

Kilka tygodni przed Świętami Bożego Narodzenia Mark wybrał się wspólnie ze znajomym studentem do perfumerii Douglas, by zorientować się w zapachowych nowościach. Znajomy ten zaproponował, by założyli się, że będą w stanie rozpoznać wszystkie dostępne w niej perfumy (a było ich naonczas około sześciuset). Co więcej, postanowili zaproponować ten zakład niemieckiemu programowi telewizyjnemu o tytule  “Wetten, dass…?” („Założysz się, że…?”). Telewizja przyjęła ich zakład, a obaj studenci mieli 6 tygodni, by nauczyć się rozpoznawać wszystkie te zapachy. Najpierw jednak musieli zdobyć próbki, co okazało się niełatwe, bo nie wszystkie perfumerie wierzyły ich zapewnieniom, że jest im to potrzebne do telewizyjnego szoł. W końcu jednak udało się zdobyć próbki ok. 300 perfum i obaj panowie rozpoczęli nocne perfumowe nauki w podziale: Buxton perfumy męskie, kolega – damskie. To wówczas Mark zdał sobie sprawę, że ma wyjątkową pamięć do zapachów, które potrafił już kategoryzować wg własnych kryteriów. Gdy nadszedł czas premiery programu, który emitowany był na żywo, kolegę Buxtona spaliła trema, nie rozpoznał nawet jednego zapachu (!), Buxton zaś rozpoznał wszystkie wybrane dla niego losowo próbki, a było ich pięć. I choć zakład przegrali, to około tygodnia po emisji z Markiem skontaktował się przedstawiciel największego niemieckiego producenta perfum Haarmann & Reimer (obecnie Symrise) i zaprosił go do firmy na spotkanie. Buxton przyjął zaproszenie. Został tam jeszcze dodatkowo przetestowany, po czym po lunchu spotkał się z szefem firmy, który stwierdził, że widział go w TV, że ma dobry nos, a oni mają szkołę perfumeryjną, do której co roku wcielają 3-4 młode osoby i które szkolą na perfumiarzy. Wówczas mieli już trzech kandydatów, ale potrzebowali czwartego. Zaproponowali to więc Buxtonowi. Ten zgodził się i… przepracował w tej firmie kolejne 25 lat.

Historia doprawdy niewiarygodna, jednak absolutnie prawdziwa. Jako etatowy perfumiarz – najemnik pracował dla największych marek m.in. Givenchy, Versace, Van Cleef & Arpels, Paco Rabanne, Lagerfeld, Burberrys, Cartier, Chopard, Ferré, Salvador Dali, Linari, Jil Sander, JOOP!. Stworzył też niezapomniane pachnidła dla marek niszowych: przede wszystkim Comme des Garcons, Le Labo, ale także Biehl Parfumkunstwerke czy Cale Fragranze d’Autore.

mark-buxton-6702

W 2008 roku już z jako freelancer Mark Buxton przedstawił swój pierwszy projekt w 100% autorski. Była to kolekcja złożona z 7 zapachów: Around Midnight, English Breakfast, Hot Leather, Nameless, Sounds and Visions, Wood & Absinth oraz Black Angel. Niestety perfumy nie spotkały się z satysfakcjonującym dla Buxtona przyjęciem, były też bardzo trudno dostępne. Generalnie przedsięwzięcie wypromowania nowej marki nie powiodło się. Źródła podają, że marką zarządzali wówczas partnerzy Buxtona, on sam zajmował się tylko komponowaniem zapachów. W 2011 roku perfumiarz wykupił prawa do marki i postanowił zająć się osobiście całością działań. Przeprowadził swoisty rebranding, odświeżył wizerunek marki, zmienił flakony, wycofał większość „starych” zapachów zastępując je nowymi. Ze starego zestawu pozostawił tylko dwa: Black Angel i Wood & Absinth. Położył też większy nacisk na dystrybucję i promocję (m.in. zaprezentował pachnidła podczas targów Esxence w Mediolanie w 2012 i był to oficjalny debiut marki).

Mówi o sobie, że jest leniwy. Stąd formuły jego perfum zamykają się zwykle w 15 – 20 składnikach. Każda z kompozycji osnuta jest na wybranej naturalnej esencji zapachowej, która dominuje zapach i stanowi o jego sygnaturze. Jak każdy perfumiarz także i Buxton ma swoje ulubione składniki: wetiwer, ambrowy Ambroxide, drzewne Cashmeran i Trimofix, paczula, żywica elemi. I to czuć w jego kompozycjach, które raczej oscylują wokół bliskoskórnych, ciepłych i zmysłowych, będących przeciwnościami perfum głośnych, agresywnych i zwracających uwagę. Jego zapachy to dzieła absolutnie współczesne, dalekie od klasycznie pojętej perfumerii.

mark-buxton collection

Opisywanie pachnideł Marka Buxtona to spore wyzwanie głównie za sprawą niezwykłego stylu tego perfumiarza. Perfumiarz łączy bowiem ingrediencje syntetyczne z naturalnymi w taki sposób, że po drugiej stronie równania otrzymuje nową synergiczną jakość – zapach, który wymyka się klasyfikacjom i oczywistym porównaniom. Buxton to wyjątkowy i bardzo kreatywny perfumiarz, a jego olfaktoryczne prace to prawdziwie twórcza perfumeria. Trudno w nich znaleźć ewidentne odniesienia do innych istniejących pachnideł. By je jednak w pełni docenić, trzeba je dokładnie poznać. Pozornie i powierzchownie mogą bowiem wydawać się nieciekawe. Ale zwykle są to małe olfakoryczne arcydzieła, bardzo indywidualistyczne i odległe od wszelkich trendów, także od tych obecnych w tzw. perfumerii niszowej, do której kolekcja Marka Buxtona z pewnością się zalicza. Zapachy te łączy także subtelność i wrażenie prostoty, coś na kształt olfaktorycznego haiku. Każdy jego zapach powstaje na kanwie jego własnych przeżyć i wspomnień, przez co z powodzeniem można nazwać jego twórczość jako impresjonistyczną. I rzeczywiście coś w tym jest, bo jego zapachy to jakby uchwycenie chwili, momentu, widoku, obecności lub nieobecności drugiej osoby. Styl Marka Buxtona pozostaje na obrzeżach perfumerii jako takiej, a jego zapachowy świat z pewnością nie jest dla każdego. Jest bardzo specyficzny. Warto go poznać, by przekonać się, czy przypadkiem nie ulegniemy jego urokowi. Ostrzegam, że im lepiej go poznamy, tym głębiej nas „wciągnie”. Jest coś magnetycznego w tym jego perfumowym minimalizmie…

Jak twierdzi Buxton, każdy z jego zapachów w tej kolekcji jest zapisem wspomnień lub wydarzeń z jego życia, ma więc niejako charakter autobiograficzny. Dla podkreślenia tego faktu Mark stosuje oryginalne i nierzadko wiele mówiące nazwy – tytuły pachnideł. Oto spis moich wrażeń po testowaniu Mark Buxton Collection.

 

Emotional Rescue – ratunek dla porzuconego kochanka

To opowiadanie o wetywerii. Soczyste, zielone, owocowe, kwaskowe (nuta agrestu!) otwarcie; od razu czuję też wetiwer i coś jakby anyżowe tło, później zapach w sposób naturalny traci na soczystości, zielone soki porzeczki, zapach po kilkunastu minutach jakby zagnieżdża się na skórze, czuć neroli i porzeczki, zieloność liścia fiołka, wetiwerowa nuta staje się coraz wyraźniejsza, ale nigdy nie wyłania się „do końca” pozostając otoczona innymi składnikami (choćby jodłowym balsamem).

emotional_rescue_mark_buxton_

nuty głowy: neroli, liść fiołka, agrest

nuty serca: irys, róża, kwiat cassis

nuty bazy: wetiwer, drewno sandałowe, balsam jodłowy,

 

Black Angel – piękność z nocnego klubu w Nowym Jorku

Intro skrzące się imbirowymi molekułami w otoczeniu akordu słodkich cytrusów przechodzi w serce z nutą irysa w otoczeniu balsamiczno-żywicznego akordu bazy, który z czasem nabiera głębi i dominuje zapach, głównie za pomocą żywicznego, słodkawego styraxu. Na tym etapie zapach jest zmysłowy, intrygujący, przy tym subtelny, bardzo buxtonowski w swym konkretnym przekazie i minimalizmie nut. Niestety finisz jest niepokojąco dysonansowy. Jakaś aromamolekuła daje tu o sobie znać w niezbyt przyjemny sposób – suchy, nieco duszny, nieco słony, psując niezły początkowo zapach. Szkoda. Mimo to podobno Black Angel to drugi pod względem popularności – po Wood & Absinth – zapach tej kolekcji.

buxton black angel

nuty głowy: mandarynka, imbir

nuty serca: jaśmin, kłącze irysa

nuty bazy: styrax, paczula, ambra

 

Sexual Healing – czysta równowaga seksualnego połączenia kobiety i mężczyzny

Zapach zmysłowy i głęboki, otwiera się lekko zielono, lekko owocowo, lekko żywicznie, z intrygującą nutą czarnego bzu w sercu i osmantusa w sercu. W miarę upływu czasu staje się coraz bardziej gęsty, zmysłowy.  Dziwny, niecodzienny, bardzo trudny do opisania, pełen niedopowiedzeń. Dominuje w nim labdanum podbite absolutną odrobiną zwierzęcości w postaci kropli kastoreum.

buxton-sexual_healing

nuty głowy: kwiat Davana, pączki czarnej porzeczki

nuty serca: absolut czarnego bzu, osmantus

nuty bazy: absolut czystka (labdanum), kastoreum

 

Devil in Disguisetajemnicza i magnetyzująca woń przyniesiona przez letni wiatr we Włoszech

Według Buxtona to szypr z nutą rabarbaru w otwarciu. I faktycznie początkowo zapach jest bardzo zielony i bardzo soczysty sokami roślinnymi. Otwiera się naprawdę uroczo. Już po kilku minutach pojawia się intrygujący, z pewnością nietypowy akord kwiatowy łączący białokwiatowe neroli z nieco wręcz pikantną magnolią. Z czasem ten akord nabiera głębi i zmysłowości poprzez zgrabne włączenie nuty paczuli.  W tle majaczy drzewna, wetiwerowo-piżmowa baza, która wieńczy całość. Devil in Disguise to moim zdaniem jedna z lepszych kompozycji w kolekcji Buxtona.

DEVIL_DISGUISE_999

nuty głowy: liście rabarbaru, imbir

nuty serca: magnolia, neroli

nuty bazy: paczula, wetiwer, piżmo

 

Wood and Absinth – magiczny moment pomiędzy zachodem słońca a początkiem nocy

Mój faworyt w kolekcji Buxtona. Jest dziwnie magnetyczny, wręcz uzależniający… Przyprawowo-drzewny, lekko słodko-balsamiczny, z nutą absyntu i esencją drzewa różanego sparowaną z cedrową bazą. Subtelny i pozostający w tle, aczkolwiek (a może nawet dlatego) intrygujący wonią znaną jako baza wielu mainsteramowych kompozycji. Wykonujący praktycznie jedną zmianę od zielono-ziołowego otwarcia w drzewny akord serca, który poprzez wyciszenie przechodzi w bazę. Wood and Absinth to doskonały przykład efektów wspomnianego „lenistwa” perfumiarza. Ale także dowód na jego umiar, czytelność i prostotę przekazu. Wood and Absinth mimo pewnej oryginalności kojarzy mi się przede wszystkim z Amouage Memoir Man, ale także po części z Bleecker Street Bond No. 9 oraz po części także z – uwaga – Diesel Plus Plus Masculine oraz Kenzo Tokyo. Zapach dla fanów wibrującej, zielono-ziołowej drzewności z ostrym drzewnym finiszem.

mark-buxton-perfumes-wood-and-absinth-eau-de-parfum-100ml-4116-p

nuty głowy: absynt, szałwia

nuty serca: jaśmin, drewno różane

nuty bazy: wetiwer, cedr

 

Sleeping with ghostsekstremalna czułość, niespodziewane piękno, które znikło w ciemnościach…

Najspokojniejszy i chyba najmniej ekscytujący z całej kolekcji choć przyjemny zapach łączący nutę owocową pigwy, która pojawia się na początku, z akordem niby-skórzanym i kremową wanilią. Przyjemny, harmonijny, przewidywalny i niestety także troszkę nudny…

buxton sleeping

nuty głowy: aksamitka, pigwa

nuty serca: piwonia, skóra

nuty bazy: wetiwer, wanilia

 

Zapachy kolekcji marka Buxtona (niedawno artysta dołączył do niej kolejny – wypełniony nutami kwiatowymi Message in a Bottle, „esencję Raju”, kompozycję zainspirowaną wizją egzotycznego atolu na końcu świata) mają bardzo specyficzny charakter. Ich prostota i niemalże jedno-wymiarowość oraz subtelność idą w parze z intrygującymi akordami, które przykuwają uwagę swą niesztampowością, w niektórych przypadkach nawet odkrywczością. Są przy tym absolutnie uniseksowe. (Wszystko to wygląda na celowy zabieg, bo perfumiarz udowadniał już nieraz w swej twórczości, że potrafi stworzyć zapachy bardziej złożone i mocniejsze w przekazie – weźmy choćby Comme des Garcons EDP, 2 czy 2 Man). W swej kolekcji Buxton unika jak może banału, ale nie sili się też na rozbudowane wielowymiarowe, kunsztowne, obezwładniające kompozycje w typie Bertanda Duchaufoura. To po prostu nie leży w jego naturze. Robi to, co wychodzi mu najlepiej z całkiem intrygującym i nierzadko przekonującym efektem, o ile zaakceptujemy wizję artysty i damy zapachom nieco więcej czasu na ich poznanie. Nie są to bowiem pachnidła dla wielbicieli długich zapachowych ogonów. Raczej dla tych , którzy chcą pachnieć owszem niebanalnie, ale i dyskretnie, a takich osób przecież nie brakuje.

Jedna uwaga do wpisu “Mark Buxton Collection – kolekcja perfumiarza z… przypadku

  1. Świetny tekst, posiadam od jakiegoś czasu dwa flakonu Buxtona Devila i Black Angel i oba zrobiły na mnie ogromne wrażenie, jest w nich coś innego, coś wyróżniającego nawet na tle niszy. Zaciekawiłeś mnie tym, że łączy składniki syntetyczne z naturalnymi, mój nos nadal jest w szoku jakie te zapachy są naturalne w odbiorze, nawet lista składników na opakowaniu jest bardzo krótka.
    O ile trochę czasu zajęło mi zrozumienie przekazu Devila tak Black Angel pachnie tak jak sobie wyobrażałem czarnego (damskiego) anioła.
    Po tych dwóch stałem się fanem Buxtona i tupie nogami na poznanie kolejnych 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s