Ophelia
Te zainspirowane szekspirowską bohaterką perfumy są jedynymi tak ewidentnie kobiecymi w głównej linii marki Heeley, co uważam za dość zaskakujące (faktem jest, że 99% jego zapachów to uniseksy). Niemniej Ophelia to pod względem tematyki bardzo typowy zapach biało-kwiatowy, w którym absolutnie niezbędne w tego typu bukiecie nuty jaśminu, ylang ylang i tuberozy (znajdujące się w jego centrum) przybrane zostały soczystym, nieco nawet owocowym, gruszkowo-zielonym intro (molekuła stemone), w którym obecna nuta lilii wodnej idealnie wprowadza główny kwiatowy temat. Głębi i trwałości perfumom dodają piżma, ambra i mech drzewny. Przy całej swojej sztampowości Ophelia wprost urzekła mnie niezwykłą, delikatną, kruchą, jakby porcelanową urodą. Jest w swym charakterze podobny do En Passant Olivii Giacobetti, z tą różnicą, że tu nie mamy lilakowego tematu. Podobnie jak tytułowa literacka postać zapach ten łączy w sobie romantyczną i zmysłową kobiecość z czystością i wieczną młodością. Wprost idealnie pasuje do białego welonu ślubnego…
nuty głowy: zielone łodygi, lilia wodna
nuty serca: jaśmin, ylang ylang, tuberoza
nuty bazy: białe piżmo, szara ambra, mech
„Oranges and lemons say the bells of St. Clement’s”
Tymi słowy zaczyna się staroangielska rymowanka dla dzieci, której pierwsze dwa wersy James Heeley wykorzystał w nazwie swego pachnidła, będącego niczym innym jak cytrusowo-ziołową wodą kolońską utrzymaną w tradycyjnej, bardzo brytyjskiej stylistyce. Jak już wspomniałem Heeley szczególnie ceni sobie zapachy świeże, co warto jeszcze raz podkreślić, gdyż w perfumerii tzw. niszowej jest rzadkim przypadkiem. Ale Oranges & Lemons to mimo ogranego od setek lat tematu zapach wyjątkowy. Bogactwo i naturalne brzmienie akordu cytrusowego, który dominuje w pierwszych minutach, a który uzupełniony zielono-gorzkim olejkiem petit grain i jakże kompatybilnym olejkiem neroli brzmi niczym jak najlepsza Colonia od Acqua Di Parma. Jest więc to zapach nawiązujący czy też inspirowany tradycyjnymi kolońskim i tę retro nutkę czuć tu wyraźnie praktycznie przez cały czas. Perfumiarz popracował tu także nad trwałością, dzięki czemu Oranges… pachnie długo i całkiem wyraźnie, finiszując wonią zielono-drzewną, wg mnie z dużą zawartością cedru, czego opis nie uwzględnia. Summa summarum ślicznie i przekonująco zrealizowany temat cologne.
nuty głowy: pomarańcza, cytryna, bergamotka, mandarynka
nuty serca: kwiat pomarańczy, liść gorzkiej pomarańczy, herbata earl grey
nuty bazy: ylang ylang, wetiwer
Esprit du Tigre
Inspiracją dla powstania tego niezwykłego pachnidła była słynna maść tygrysia. Posiadającą właściwości rozgrzewające i przeciwbólowe maść wytwarza jest od XIX wieku głównie z takich składników jak: olejek eukaliptusowy, goździkowy, kamfora, mentol i olej palmowy. Dokładnie takie składniki znalazły się także w formule perfum Heeleya. Ale nie tylko. Tym zapachem artysta penetruje nieco inne rejony olfaktoryczne. Bo choć intro jest wspólne z Menthe Fraiche (także i tu zastosowano dwa gatunku mięty), to jednak odróżniającą i niezwykle ważną dla realizacji tematu jest obecność kamfory. I to ona góruje nad wszystkim w pierwszych minutach. Oczywiście mentol pięknie ją uzupełnia, nadając początkowi swoistego chłodnego podmuchu. Ale ten etap trwa bardzo krótko i już po chwili do nozdrzy dociera intrygujący bukiet przypraw z czarnym pieprzem i kardamonem na czele oraz czającym się w tle cynamonem. Moje skojarzenia na tym etapie biegną w kierunku Piper Nigrum Lorenzo Villoresiego. W bazie, gdy pieprz już uleci, wyraźny staje się przepięknie wprowadzony cynamon – suchy, pylisty, wręcz drzewny. Ten etap zamyka zapach trwając na skórze całkiem długo. Esprit Du Tigre to mocna, charakterystyczna i bardzo wyróżniająca się pozycja w portfolio Heeleya. To także jedyny zapach przyprawowy. Zdecydowanie wart uwagi, daleki od banału, bardzo oryginalny i mistrzowsko złożony.
nuty głowy: kamfora, mięta pieprzowa, mięta zielona, zimowa zieleń?
nuty serca: kardamon, goździk, czarny pieprz
nuty bazy: wetiwer, cynamon
cdn.
Czy w Oranges&Lemons czuć wyraźnie herbatę?
Moim zdaniem nie.
Szkoda…