Comme des Garcons 2 Eau de Parfum

Czy perfumeria jest rzemiosłem czy sztuką? Myślę że zawsze jest tym pierwszym, a od czasu do czasy bywa także i drugim. Zwykle wtedy, gdy mamy do czynienia z aktem tworzenia, a nie jedynie odtwarzania. I podobnie jak każda inna dziedzina sztuki, także i perfumeria ma swą historię, swoje stylistyczne okresy, wybitnych twórców, wreszcie ma także swoje największe dzieła, przełomowe, wyjątkowe. Gdy w tym kontekście pomyślimy o perfumerii, przychodzą nam na myśl historyczne pachnidła Chypre de Coty, Fougere Royale Houbigant, Jicky Guerlain, No. 5 Chanel, Shalimar Guerlain, Mitsouko Guerlain, No. 19 Chanel, Knize Ten, Dior Eau Sauvage, Diorissimo i takie nazwiska jak Francois Coty, Paul Parquet, Aime Guerlain, Jacques Guerlain, Henri Robert, Ernest Beaux czy Edmond Roudnitska. Czy jednak najwspanialsze perfumy powstawały jedynie dawno temu? Czy współcześnie nie tworzy się zapachowych arcydzieł? Z reguły to upływający czas powoduje, że kwalifikujemy jakieś dzieło jako wybitne lub nie. A przynajmniej tak jest w przypadku perfum. Najwspanialsze perfumy przetrwały dziesiątki lat, zapoczątkowały nowe trendy, na stałe wpisały się do kulturowego dziedzictwa. Czy zatem obecnie powstają jedynie mniej lub bardziej udane dzieła perfumowego rzemiosła? Nie. Nawet ostatnie 20 lat to okres, w którym pojawiło się kilka perfum absolutnie wybitnych, dzieł sztuki, które mają wszelkie szanse na zdanie egzaminu czasu. Jednym z nich jest ponad wszelką wątpliwość Eau De Parfum 2, które w 1999 roku stworzył dla niszowej marki Comme des Garcons Mark Buxton. 

mark-buxton 4
Mark Buxton

Buxton to mieszkający od 20 lat w Paryżu perfumiarz angielskiego pochodzenia, który swoje dzieciństwo i dorastanie spędził w Niemczech. Tam też ukończył perfumiarską szkołę przy Haarman & Reimer, do której zresztą dostał się w bardzo oryginalny sposób, o czym napiszę więcej na Perfumowym Blogu przy okazji recenzowanie zapachów z autorskiej linii Buxtona.  

cdg 1_1
pierwszy zapach Comme des Garcons

Gdy w 1994 roku awangardowa marka Comme des Garcons zdecydowała się na wprowadzenie do oferty swych pierwszych perfum, postawiła na Buxtona. Ten dał upust swoim kulinarnym fascynacjom i stworzył dla Rei Kawakubo i Christiania Astugueveilla zapach niezwykły, do dziś zadziwiający bogatą mieszanką przypraw i drzew. Eau De Parfum okazało się być strzałem w dziesiątkę. Pięć lat później w laboratorium ponownie zasiadł Buxton i przebił samego siebie, tworząc arcydzieło. CdG 2 Eau de Parfum to wg mnie jeden z najoryginalniejszych zapachów wszech czasów, przy tym mający w sobie coś nowatorskiego i absolutnie ponadczasowego. Buxton później jeszcze kilkukrotnie udowadniał swój talent i niezwykły styl w zapachach tworzonych dla CdG (Green Eau de CologneWhite3Incense: Ouarzazate2 Man), ale żaden z nich nie przebił 2 Eau de Parfum.

christian-astuguevieille-portrait
Christian Astuguevieille

Gdyby ktoś zapytał mnie, czym pachnie CdG 2 EDP, moja odpowiedź brzmiałaby: atramentem. Bardzo podoba mi się umieszczenie w centrum tej kompozycji wyrazistej nuty atramentu Sumi, który w naturalny sposób podkreśla japoński rodowód Comme des Garcons i jego założycielki Rei Kawakubo. Ta zupełnie niezwykła nuta (którą w bardzo odważny i udany sposób po wielu latach podjął ponownie Jerome Epinette w M/Mink dla Byredo) stanowi o charakterze i unikatowości tego zapachu. Jest wyczuwalna od pierwszych sekund przez większość jego trwania. Z początku unoszona daleko w powietrze przez nieco „techniczne” w odbiorze aldehydy. Z czasem pogłębiona przez dodającą mistycyzmu nutę kadzidła. Zmysłowości i ciepła przydaje jej labdanum, a orientalnego wymiaru – paczula. Jest też w CdG 2 pewna doza kulinarnej słodyczy (maltol?), która w połączeniu z paczulą przywołuje dość odległe – ale jednak – echa Angel T. Muglera. Tak jakby Buxton zza chmury aldehydów puszczał do nas oko  (artysta wyznał w jednym z wywiadów, że pracował nad zapachami zawierającymi przesadną dawkę ethyl maltolu – znak rozpoznawczy Angela – na długo przed Olivierem Crespem, jednak nikt wówczas nie traktował jego eksperymentów poważnie, więc ten zarzucił ich kontynuację). Wypada dodać, że formuła CdG 2 zawiera jeszcze kilka innych ingrediencji, ale wszystkie one pracują na użytek przewodniego motywu, który – niczym dobra melodia – zapada głęboko w pamięć.

sumi-ink-on-paper-by-rikki-kasso-06

Woń CdG 2 jest absolutnie twórcza, nowatorska, artystyczna. Celowo używam czasu teraźniejszego, bowiem mimo upływu lat CdG 2 wciąż pachnie awangardą, wciąż wyprzedza swoje czasy, a przynajmniej takie robi wrażenie. Nie próbuje odtwarzać natury. Jest natomiast niezwykle udaną próbą stworzenia olfaktorycznego znaku CdG. Czegoś japońskiego i awangardowego zarazem. Czy można lepiej streścić w zapachu filozofię Comme des Garcons?

Kompozycja Buxtona jest dość linearna, nie zmienia się zbyt wyraźnie w czasie, w naturalny sposób traci na intensywności i mocy, co może być efektem zamiłowania tego perfumiarza do krótkich, ale konkretnych formuł, co ten bardzo sympatycznie tłumaczy swoim… lenistwem (zapachy zbudowane na krótkich formułach z natury rzeczy nie są zniuansowane i nie ewoluują tak wyraziście, jak pachnidła złożone z kilkudziesięciu, a czasem i ponad stu składników). Tu czas na łyżeczkę dziegciu w tej sporej beczce miodu. W CdG 2 kuleje niestety trwałość, przynajmniej na mojej skórze. Po wodzie perfumowanej spodziewałbym się jednak więcej niż wymęczone 6 godzin…

Mimo że przyjęło się – nie wiem dlaczego – kategoryzować CdG 2 jako perfumy kobiece, wg mnie to uniseks przeznaczony dla co odważniejszych osób, poszukujących oryginalności bez popadania w przesadny eksperyment. Owszem przyznaję, na kobiecie pachną intrygująco, zmysłowo i naprawdę sexy. Ale sądzę, że i na męskiej skórze mają spore szanse powodzenia, choć nie jest to absolutnie zapach dla samców alfa. Raczej dla marzycieli, artystów i dandysów…

cdg 2 1

nuty: japoński atrament Sumi, kadzidło, paczula, cedr, korzeń dzięgla, wetiwer, magnolia, ambra, labdanum, nowe aldehydy, kmin, olejek cade, absolute z mate, absolut foliowy

twórca: Mark Buxton

rok wprowadzenia: 1999

moja ocena:

  • zapach: doskonały
  • projekcja: dobra+
  • trwałość:  ok. 6 godz

 

PS. Zapach Comme des Garcons 2 można przetestować i nabyć w krakowskiej perfumerii Lulua oraz w warszawskim Mood Scent Bar.

19 uwag do wpisu “Comme des Garcons 2 Eau de Parfum

  1. Czekałem na ta recenzję i absolutnie się z nią zgadzam. Jakoś w lutym miałem próbkę tego arcydzieła. Urzekło mnie nie ma co!!! i choć pewnie że to nie jest typowo męski zapach – ja czułem się w nim fantastycznie 🙂 Szkoda tylko tej trwałości. W ogóle szkoda, że wszystkie CdG pachną na mnie dosyć krótko, bo bardzo lubię ich oryginalność. Zarówno Black jak i 2 Man dosyć szybko się ze mnie ulatniają. Na razie mam tylko butelkę blacka ale mimo wszystko i tak chyba wkrótce skuszę się na kolejne CdG. Niewykluczone że będzie to właśnie „2”

  2. Nuty wyglądają bardzo interesująco. Na razie mam jeden zapach od CdG do jak najszybszego kupienia – Avignon. Ale możliwe, że po gruntownym przetestowaniu CdG 2 EdP priorytety się zmienią 🙂

  3. na mojej skorze CdG2 pachnie jak kisiel. I nie moge wyzbyc sie tego wrazenia za kazdym razem gdy go nosze. niestety

  4. Tak szczerze, to nie wiedziałem gdzie wrzucić ten wpis. Dotyczy on pytania właśnie o markę CdG. Postanowiłem więc wrzucić to pod pierwszym alfabetycznie „produkcie”. Chodzi mi mianowicie o Ty czy Szanowny autor bloga zamierza może wkrótce przetestować nowego członka rodziny CdG – „Floriental”. To może nie eleganckie tak się narzucać 😉 Ale do tej pory w wyborze zapachów kierowałem się właśnie opiniami Szanownego Pana i zawsze bez pudła 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

  5. Wczoraj zdobyłem próbkę Floriental i jest nieprawdopodobny! Chyba już się uzależniłem 🙂 teraz poczekam aż minie pierwsze podekscytowanie i przyjdzie jeszcze czas na kolejny test. Tymczasem pachnie to cudo dla mnie jak CdG 2Man z dodatkiem śliwki i jakimś nieokreślonym kwiatem. No jest pięknie bez dwóch zdań! Narodził się właśnie nowy faworyt na tegoroczną jesień i zimę 🙂

  6. Po 20 latach spędzonych we włoskim San Gimignano, Livorno, Sienie, włoskie ekspresy mnie nie krecą :D. I prosze mi wierzyc: nie czepiam sie bezpodstawnie, bo ide o zakład, że jesli nawet testuje Pan na sobie wszystkie zapachy o których pisze Pan tak chwacko-zawadiacko i piekielnie madrze, to sa one kupowane w RP, a to duuuża różnica. Zrób Pan prosty test /ja go robiłem/ kupiłem 2 wody pewnej ach i och firmy w ach i och perfumerii w Polsce.Jednemu flakonowi w bestialski sposób za pomoca szczypiec zerwałem „głowę” zawartośc wlałem do menzurki i włozyłem alkoholomierz. O zgrozo!! Woda perfumowana miała zawartośc alkoholu 67%, zatem jeśli to EDP to zjem własne buty. 2 flakonik zostawiłem i zadzwoniłem do kolegi z USA żeby przysłał mi taka ach och wode ze Stanów. Prosze wyobrazic, że woda z USA rózni sie od tej kupionej w RP WSZYSTKIM!!!!!

    1. Cóż, szkoda że nie chcę Pan przyjąć zaproszenia. Zamiast kawy zapoznałbym Pana z moją kolekcją zapachów i niezliczoną liczbą próbek, by udowodnić, że jednak wiem, o czym piszę, jak Pan to nazwał: „chwacko-zawadiacko i piekielnie madrze”. Potraktuję to jako oryginalny komplement, za który dziękuję. Co do zawartości alkoholu w wodzie perfumowanej, to maksymalna zawartość koncentratu zapachowegow w EDP to 30%. Opisywany przez Pana przypadek wskazuje, że ta zawartość była jeszcze większa, bo 33%, czyli kwalifikowała się już jak parfum extract. Czyli szczęśliwie nie musi Pan zjadać własnych butów…. O ile prawdą jest to, co Pan pisze… A niedorzeczne teorie spiskowe o gorszej jakości perfum sprzedawanych w RP pozostawię bez komentarza…Ja wiem, że czasy i obecna władza sprzyjają teoriom spiskowym, ale bez przesady…

  7. Nie mogę się powstrzymać i muszę coś napisać. Czytam sobie o wspaniałych perfumach na świetnym blogu, schodzę do komentarzy, a tutaj… wstrętny troll Adrian! Zastanawiam się jakie kompleksy i jaki problem trzeba mieć żeby wypisywać takie dyrdymały! Współczuję Adrianowi, a autorowi gratuluję bloga!;)

  8. ja wrócę do CdG 2.. Wyrażę się -zero-jedynkowo. Genialny. Arcydzieło. A propos bloga … to cieszę się ,że jest … zaszczepił mi bakcyla – do nowego baśniowego uniwersum. Dzięki. Pozdrawiam

  9. uzywam 😀 ….piękniści ….cudowności …to nie atrament wg mnie. to flakon z tuszem kaligraficznym ze pędzel nurzasz i chlapiesz na kartonie…w okielznanym afekcie …malo slodkie,,, cieniste ….piekno ….brudne piękno i ciche ❤

Dodaj komentarz