Neela Vermeire Creations – zapachy Indii (1) – „Trayee” i „Mohur”

„Perfumy inspirowane historią, kulturą, przyrodą i współczesnym życiem Indii.”

Takim zdaniem wita nas na swej stronie internetowej Neela Vermeire, mieszkająca w Paryżu Hinduska określająca siebie koneserką perfum, a od niedawna także kreatorką własnej perfumowej marki. Głośno zrobiło się o niej w 2012 roku, gdy debiutowała trójką pachnideł stworzonych przez samego Bertranda Duchaufoura, perfumiarza niezwykle wszechstronnego i lubiącego podejmować nowe wyzwania (a najlepiej kilka na raz…). Neela deklaruje, że dała słynnemu perfumiarzowi dostęp do cennych składników, by ten w najlepszy możliwy sposób oddał w swych kompozycjach splendor Indii z różnych okresów ich historii. Tak powstały Trayee, Mohur i Bombay Bling!, do których w zeszłym roku dołączono Ashoka.

neela vermeire i duchaufour
Neela Vermeire i Bertrand Duchaufour

Dzięki uprzejmości warszawskiej perfumerii Mon Credo mam przyjemność podzielić się swymi wrażeniami nt. tych z pewnością niezwykłych zapachów. Nie byłbym sobą, gdybym nie dodał, że byłem ich szczególnie ciekaw ze względu na ich twórcę – wspomnianego Bertranda Duchaufoura, znanego m.in. z tego, że potrafi jak nikt inny przełożyć klimat odwiedzanych przez siebie miejsc na język perfum, co udowodnił przede wszystkim, ale nie jedynie, w serii podróżnych pachnideł skomponowanych dla L’Artisan Parfumeur.

Trayee

Wedle źródeł Trayee odzwierciedla boską trójcę ksiąg kanonu wedyjskiego – Rygweda, Jadźurweda oraz Samaweda – najstarszej odnotowanej indyjskiej religii – wedyzmu. Użyte w kompozycji składniki, a przynajmniej część z nich, nawiązują do substancji używanych podczas tradycyjnych wedyjskich obrzędów. Jeżeli można mówić o hinduskim klimacie perfum, na analogicznych zasadach jak mówimy o arabskim, gdy poznajemy dzieła Serge Lutensa czy Amouage, to Trayee wydaje się być doskonałym jego przykładem. Nie karykaturalnym, tylko autentycznym. Zresztą nawet sama Neela podkreśla, że Trayee to w jej kolekcji perfumy najpełniej i najdoskonalej oddające jej wspomnienia o Indiach i towarzyszących jej w młodości zapachach związanych z rozmaitymi codziennymi rytuałami. Zawierają wszystkie istotne z tego punktu widzenia komponenty i składają się na bardzo sugestywny olfaktoryczny obraz. Trayee to przebogata, ale wcale nie przytłaczająca kompozycja orientalna, pełna przypraw i osadzona na bardzo solidnych drzewno-waniliowych podstawach. Pachnie bardzo hindusko, ale też charakterystycznie dla stylu Duchaufoura z ostatnich lat. Perfumiarz ten lubi budować perfumy na kontrastach. Także i tu odnajdziemy taki antagonizm – pomiędzy nutami słodkich przypraw oraz początkowo wyrazistym, później subtelniejszym dymnym, słonym, lekko zwierzęcym oudem. Niecodzienny kwaskowaty akord otwarcia z nutami cynamonu, porzeczki i bazylii z nutą dymu wędzarniczego i kardamonu, dość szybko układa się w główny temat: ciepłą woń słodkich przypraw i drzew – w tym subtelnego oudu. Czas działa na korzyść nut drzewnych, które z każdym kwadransem stają się wyraźniejsze, ale ich wiórową naturę poskramiają gęste nuty wanilii, ambry i mchu dębowego. Finisz jest znakomicie waniliowy, głęboki i ciepły, komfortowy, nieco nawet hipnotyczny.

india

Trayee układa się blisko skóry i wydaje się być nieco ociężały masą i liczbą użytych ingrediencji, których zaskakująco szczegółowy spis znajdziemy na etykiecie ozdobnego flakonu o dość klasycznym kształcie. Nota bene wszystkie pachnidła Nelee Vermiere wyposażone są w taką pouczającą etykietę, która pozwala natychmiast zaznajomić się z użytymi w nich składnikami. To – mam wrażenie – sympatyczny ukłon autorki w stronę wszystkich perfumowych entuzjastów, których jest przecież doskonałym przykładem, a którzy lubią wiedzieć, co składa się na dane pachnidło. Trayee wymaga czasu na skórze, by móc się rozwinąć, i by go w pełni docenić. Troszkę tylko szkoda, że jest dość cichy. Jak dla mnie – zbyt cichy. W jednym z wywiadów Neela jednak zastrzega, że nie lubi mocnych perfum, bo traktuje je jako coś bardzo osobistego i bliskiego samej sobie.

neela vermeire flakony

Nuty głowy: imbir, cynamon, elemi, czarna porzeczka, bazylia

Nuty serca: jaśmin, kardamon, szafran, goździk, drzewo sandałowe

Nuty Bazy: wetiwer, paczula, wanilia, cedr, ambra, oud, mech dębowy

 

Mohur 

Zainspirowany został postacią Noor Dżahan – żony mogolskiego cesarza Dżahangira, najbardziej wpływowej kobiety XVII-wiecznej dynastii Mogołów. Jej pasją była perfumeryjna sztuka różana, której popularyzacji i rozwojowi poświęciła się po śmierci męża. Mohur jest właśnie poświęcony róży, która stanowi aż 11% formuły. Sposób w jaki Duchaufour umiejscowił woń królowej kwiatów w tym zapachu z pewnością zasługuje na podkreślenie i uznanie (a wiemy, że to potrafi – choćby na podstawie Paestum Rose Eau d’Italie). Oto róża jakiej dotąd nie wąchałem. Wydaje się to niemożliwe, ale jednak tak w istocie jest. Otoczona przyprawami (pieprz, kardamon) i subtelnym akordem skóry, z ogromnym wyczuciem połączona z jaśminem i irysem, wreszcie przyozdobiona – niecodziennie – esencją z nasion marchwi („kompatybilność” z irysem znana i przez mnie lubiana), pogłębiona i utrwalona nutami drzew i ketmii piżmowej oraz ostatnio niemal obowiązkowej u Bertranda wanilii, tu wzmocnionej esencją z fasoli tonka oraz balsamicznym i żywicznym zarazem beznoesem. Niesamowite jest, jak Duchaufour doskonale łączy mnogość składników w tak przekonującą całość, w której róża owszem wiedzie prym, ale nie przytłacza reszty składników, tylko synergicznie tworzy piękny, sygnaturowy zapach. Ciepły, otulający i wręcz błogi, przy tym całkiem wyrazisty. Całość jest równie piękna, co bezpiecznie uniseksowa. Polecam ją więc  z czystym sumieniem nie tylko paniom.

mughal rose

Nuty głowy: kardamon, kolendra, ambrette (piżmo ambrowe), nasiona marchwi, pieprz i elemi

Nuty serca: irys, jaśmin, róża, fiołek, migdał i skóra

Nuty Bazy: drzewo sandałowe, ambra, nuty drzewne, paczula, agar (oud), benzoes, wanilia i fasolka tonka

cdn.

 

2 uwagi do wpisu “Neela Vermeire Creations – zapachy Indii (1) – „Trayee” i „Mohur”

  1. Cieszę się, że kreacje Duchaufoura dla N. Vermeire doczekały się Twoich recenzji. Treyee jest moją ulubioną kompozycją, jednak uważam, podobnie jak ty, że jest za cicha. Brakuje mi projekcji, która pozwoliłaby się nimi cieszyć należycie.
    Jako indolog mam jednak trochę uwag do tekstu, co mam nadzieję, mi wybaczysz – korzystanie z angielskojęzycznych źródeł prowadzi czasami do małego bałaganu w nazwach i imionach.
    Dynastia Mughal to po polsku dynastia mogolska i taka nazwa jest stosowana w piśmiennictwie polskim (piszemy więc Mogołowie, dynastia mogolska, bądź Mogołów – nie mylić z Mongołami: ).
    Boska trójca księg, o której wspominasz, to trzy zasadnicze księgi kanonu wedyjskiego, tj. Rygweda, Jadźurweda oraz Samaweda. Mówimy tutaj o religii indyjskiej, hinduska brzmi w stosunku do wedyzmu trochę niepoprawnie.
    Noor Jehan – to Nur Dźahan/Dżahan [Światło Świata], żona mogolskiego cesarza Dźahangira/Dżahangira [Władca Świata].
    Podobno to matka Nur Dźahan, Asmat Begum tworzyła perfumy, a po śmierci męża, sama Nur miała czas oddawać się tej pasji (w czasie wolnym od rządzenia).
    Musze zbadać ten wątek perfumiarski w Indiach, z olejków słynie południe, przede wszystkim Majsur (drzewo sandałowe). Obecnie, jeśli chodzi o attary, to najczęściej są importowane z krajów arabskich, możliwe, że było tez tak w czasach mogolskich. W każdym bądź razie róże w Indiach pachną obłędnie.
    Każda z kreacji Duchaufoura dla N. Vermeire jest bardzo ciekawa, tylko ten problem z projekcją…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s