Nuta tabaki dość często pojawia się w kompozycjach perfumeryjnych i to w przynajmniej dwóch odmianach. Są zapachy z nutą kwiatu tabaki (a właściwie kwiatu tytoniu) o charakterze owocowo-miodowo-ambrowym-skórzanym (z różnym natężeniem poszczególnych charakterystyk) np. Tom Ford Tobacco Vanille, Jovoy Paris Les Jeux sont Faits, Keiko Mecheri Les Zazous, Viktoria Minya Hedonist, Viktor & Rolf Spicebomb, Calvin Klein CK One Shock for Him oraz zapachy z mocną, surową, wręcz brudną nutą wilgotnego liścia tytoniowego (Ralph Lauren Polo, Aramis Havana, Royal Crown Tabac Royal, Serge Lutens Chergui, Serge Lutens Fumerie Turque, Etat Libre d’Orange Jasmine et Cigarette, Czech & Speake Cuba). Oba typy należą do moich ulubionych, a ja nie ustaję w poszukiwaniu tabakowca doskonałego. W dzisiejszym wpisie przedstawiam dwa pachnidła, które łączy nie tylko tabakowy temat (choć w zupełnie różnych ujęciach), ale także i rok premiery: 2013.
Diptyque Volutes Eau de Parfum – kwiat tytoniu i skóra
Początek zaskakuje rześkim akordem irysa z jakby lawendowymi echami. Nuta irysa jest taka, jak lubię – marchewkowa, pylista, nieco w typie Dior Homme, ale pozbawionego pudrowego tła. Po kilkudziesięciu minutach woń ociepla się, zaokrągla, ujawnia się na skórze bardzo, ale to bardzo subtelna nuta miodowo słodkiej tabaki z odrobiną szafranu na tle delikatnego akordu skórzanego. Ten akord pozostaje już do końca dość szybko wyciszając się. Volutes EDP ma świetny początek i pierwsze 30-40 minut. Później niestety traci na charakterze i niespodziewanie wycisza się do subtelnego, ale wyczuwalnego poziomu. Jest więc – jak na koncentrację eau de parfum – zbyt delikatny. W tym kontekście ciekaw jestem, jak pachnie wersja eau de toilette? Natomiast trwałość Volutes jest dobra – ponad 10 godzin.
Za kompozycją stoi niejaki Fabrice Pellegrin – młody perfumiarz (syn Michele Saramito – także twórcy perfum). Człowiek, który – jak sam twierdzi, ma perfumy we krwi – pracował dotąd głównie dla niskobudżetowych designerskich marek takich jak David Beckham, Playboy, Diesel, choć tworzył także dla wielkich (Hermes, Thierry Mugler). Testując Volutes EDP nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że choć – jak sam przyznał – miał zupełną wolność twórczą podczas pracy dla Diptyque – to chyba jednak nie przyłożył się dość solidnie do tej pracy. Czegoś mi mocno w Volutes brakuje. Wykończenia? Przekonującego finiszu? Tak, zdecydowanie tak.
główne składniki: różowy pieprz, szafran, miód suszone owoce, irys, siano, tabaka, oppoponax, styrax, benzoes, mirra
twórca: Fabrice Pellegrin
rok premiery: 2013
moja ocena:
- zapach: 3,5/6
- projekcja: 3/6
- trwałość: ponad 10 godzin
Royal Crown Habanos – tytoniowo-ambrowy mocarz
To perfumowa waga ciężka – zresztą jak wszystkie pachnidła Royal Crown. Bardzo lubię tę markę za tą wyrazistość i moc kompozycji (mniej zaś za wyrazistość cen ich produktów…) W pierwszych sekundach Habanos kojarzy mi się z Absolue Pour Le Soir Maison Francis Kurkdjiana, ale nie trwa długo, gdy zapach obiera własną drogę. Zmienia się w kierunku głębokiego, wyrafinowanego, gęstego akordu z piękną nutą nieco surowej tabaki w centrum. Tabaka jest tu naprawdę pierwszoplanowa i wszystkie inne ingrediencje zdają się być jej podporządkowane. mroczna, nieco wilgotna, nieco brudna, bezkompromisowa, chwilami nawet nieco zwierzęca. Piękna. Po prostu powalająco piękna. Zapach rozwija się na skórze stopniowo od gęstego miodowego intro, przez ów tabakowy akord aż po – i tu jestem skłonny uwierzyć w oficjalny spis składników – najprawdziwszą szara ambrę (tak – tą od kaszalotów). Bo czymże może być ta słona, mocna, organiczna, lekko wręcz odrzucająca i magnetyzująca zarazem nuta, jak nie szarą ambrą? Nie miałem jeszcze okazji wąchać tego jakże rzadkiego i cennego składnika solo, ale wszelkie znane mi opisy jego niezwykłej woni zdają się zgadzać z tym, co czuję w Habanos. Biorąc pod uwagę poziom cenowy tego pachnidła zastosowanie naturalnej ambry jest tu bardzo prawdopodobne (nie sądzę, by taki sam efekt można osiągnąć przy pomocy innych materiałów). W miarę upływu czasu ambrowa nuta traci słono-zwierzęcy wymiar, zapach zaś staje się bardziej kremowy, prawdopodobnie za sprawą esencji sandałowca oraz w wyniku naturalnej utraty mocy szarej ambry. Akord bazy trwa ponad 12 godzin, choć ostatnie godziny to już zaledwie szept.
Co ciekawe, to już drugie pachnidło z nutą tytoniu we w sumie niewielkiej ofercie Royal Crown. Swego czasu z entuzjazmem opisałem fantastyczny Tabac Royal, który w porównaniu z Habanos wypada łagodniej i jest jednak łatwiejszy w odbiorze. Habanos to już pachnidło dla prawdziwego konesera, a z punktu widzenia perfumowego entuzjasty wspaniała okazja, by powąchać szarej ambry „we własnej osobie”. Przede wszystkim zaś by obcować z perfumami zrobionymi wg najlepszych klasycznych wzorców, z których aż kipi aromatami. Nota bene kolor cieczy rewelacyjnie oddaje jej woń. Świetne pachnidło bez dwóch zdań. Kto ma okazje, nich koniecznie je przetestuje. Naprawdę warto.
Nuty głowy: tabaka, limonka
Nuty serca: galbanum, tabaka, róża (absolut)
Nuty bazy: tabaka (absolut), wanilia (absolut), sandałowiec z Mysore, szara ambra
twórca: brak danych
rok premiery: 2013
moja ocena:
- zapach: 5/6
- projekcja: 4,5/6
- trwałość: ponad 12 godzin
cdn.
UWAGA – będzie offtop 😉
Myślałam, myślałam i wymyśliłam – Twój blog kojarzy mi się z blogiem Mr. Vintage, znasz (pewnie tak)? Musiałam to napisać 🙂 Bardzo lubię czytać Was obu (choć prawie nigdy się nie udzielam).
Pozdrawiam,
Dorota
Witaj Doroto,
bardzo dziękuję za miłe słowa. Mają dla mnie szczególną wagę z dwóch względów: że piszesz je Ty (podziwiam Twój blog, pasję i prace, jaką na nim wykonujesz; filmowe recenzje są fantastyczne, a Ty czujesz się doskonale w towarzystwie kamery!) oraz dlatego, że znam blog Mr. Vintage i uważam go za jeden z najlepszych blogów mody męskiej. Pozdrawiam serdecznie.
Tabaka jest też wyraźnie wyczuwalna w „Dreamer” Versce – jeden z moich ulubionych zapachów 🙂 pozdrawiam
Habanos i Tabac Royal są perfekcyjne! I odurzające-a ja lubię kiedy perfumy tak wpływają na świadomość 🙂