Trochę czasu minęło od poprzedniej recenzji zapachów D.S. & Durga. W tym czasie jednak na półeczce z próbkami cały czas na swoją kolej cierpliwie czekały trzy ostatnie…
Siberian Snow – ambrowy pył
Kompozycja osnuta na bazie perfum, jakie nosiła niejaka rzekoma „hrabina Anna Vladoska podczas jej legendarnych balów”. Nie udało mi się zweryfikować tej historii, ale mniejsza o to. Pachnidło łączy cytrusy, ambrę (akord) i specyficzną, suchą, jakby pylistą nutkę. Kojarzy mi się to z ambrowym pyłem. Nie chcę tu jednak zaklinać rzeczywistości. Siberian Snow to wg mnie jeden z najmniej interesujących zapachów D.S. & Durga. Brakuje mu tego „czegoś”, co odnaleźć można w Burning Barbershop, Cowboy Grass czy Mississippi Medicine. Charakteru? Magii? Pomysłu?
główne nuty: jaśmin, mięta, ambra, drewno sandałowe, kadzidło
ocena w skali 1-6: zapach: 3/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon:5
Bowmakers – skórzak…
Kolejny „ciemny” płyn D.S.&Durga z początkowo wyraźnymi nutami drewnianymi i żywicznymi, które w finiszu przechodzą w bardzo piękny i głęboki akord skórzany. Bowmakers to mój kolejny i ostatni już faworyt w ofercie marki. Rustykalny, surowy, tajemniczy, hiper-męski. Kompozycja nawiązuje do wnętrza staroamerykańskich pracowni lutnczych w Massachusetts, w których w XIX w. budowano skrzypce i smyki. Wewnątrz znajdowało się kawałki różnych gatunków drewna (m.in. mahoń, klon), żywica sosnowa, sezonowane drewno orzechowe oraz specjalistyczne lakiery. Wszystko to zamknięto we flakonie Bowmakers i przyznam, że zrobiono to w doskonały sposób. Pachnidło jest bardzo sugestywne i intrygujące. Okazało się być także jednym z lepszych zapachów skórzanych, jakie znam.
główne nuty: drewna, żywice, skóra
ocena w skali 1-6: zapach: 4,5/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon:5
Coriander – coś dla kobiet?
To jedno z delikatniejszych i zwiewniejszych pachndeł D.S.&Durga, w którym główne role grają delikatne nuty cytrusowe oraz odrobina przypraw z akcentami morskiej bryzy. Zapach został zainspirowany wzgórzami rozpościerającymi się nad Odessą. Początkowo przeważa w nim bardzo zbalansowany akord cytrusowo-zielony. Unoszą go w przestrzeń wibrujące, ale nie dominujące przyprawy. Odpowiadają raczej za specyficzny efekt chłodu, powietrza, bryzy właśnie. W sercu dominuje tytułowe ziarno kolendry. Coriander jest pokrewny olfaktorycznie Boston Ivy, choć mniej soczyście zielony i mniej wyraźny. Jest świeży i bardzo uniwersalny, ale też niestety… mało charakterystyczny.
Mimo, iż producent sugeruje, iż Coriander jest zapachem damski, to jednak wg mnie zarówno on jak i niemal wszystkie inne pachnidła tej marki to uniseksy, z których jednak większość ma jednak przechył w stronę męską. Wyraźnie można wyczuć, że pan D.S. najlepiej czuje się w takiej właśnie estetyce, co mi akurat zupenie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie…
główne nuty: musujący liść, ziele angielskie, zielony pieprz, ziarno kolendry, nuta morskiego powietrza, mech drzewny
ocena w skali 1-6: zapach: 3,5/ moc: 3,5/ trwałość: 3,5/ flakon:5
Odnośnie Siberian Snow, wydaje mi się, że D.S & Durga trochę zabawili się konwencją, którą sami stworzyli. Mam poważne podejrzenie, że księżna Anna Vladoska nigdy nie istniała, podobnie wątpię w to czy amerykański duet odwiedził kiedykolwiek Syberię. Ich zapachy są surowe i czasem jakby dosłowne a z tą Syberią się rozminęli chyba celowo. Pomijając jednak wszystko: ambra, jaśmin, mięta – dominujące w tym zapachu- nie kojarzą się z syberyjskim śniegiem albo nawet tam się nie pojawiają … jak D.S i Durga