Brooklyn (Downtown)
Brooklyn to przeurocze perfumy drzewne nawiązujące swym charakterem do osławionego Gucci Rush For Men, choć są od niego łagodniejsze i świeższe. Swą naturalną drzewną aurą nawiązują także do nieodżałowanego Tumulte Pour Homme Ch. Lacroix.
Cudowne połączenie jagód jałowca z wiórkami cedru, złagodzone na wstępie grejpfrutem, a urozmaicone cyprysem i kardamonem (potęgującym skrzącą się aurę tego zapachu) powoduje bardzo wdzięczny efekt. Zapach dość szybko jednak traci ten świeży charakter na rzecz wiórowego i suchego. Brooklyn ma naprawdę wiele uroku i bardzo przypadł mi do gustu. Niestety jest pewne „niestety”. Zapach jest – jak na moje upodobania – zbyt subtelny, no i nie grzeszy projekcją ani trwałością. Wielka szkoda, bo gdyby Laurent Le Guernec popracował nad tymi aspektami, Brooklyn mógłby w moim prywatnym rankingu Bondów może nie zdetronizować, ale przynajmniej zrównać się z Bleecker Street. A tak – niestety – pozostaje nie do końca spełnionym marzeniem o piękniejszej wersji Rush for Men…
nuty: grejpfrut, kardamom, drewno cyprysowe, liście geranium, jagody jałowca, drewno cedrowe, skóra, drewno gwajakowe
nos: Laurent Le Guernec
rok premiery: 2008
moja ogólna ocena w skali 1-6: 3,5
New York Amber (Midtown)
New York Amber to póki co najoryginalniejsze perfumy ambrowe, jakie miałem okazję testować. Zresztą formuła ambrowa została tu bardzo rozszerzona. Powstał zapach na ambrowo-przyprawowo-drzewno-żywiczny. Naprawdę niecodzienny i bardzo intrygujący. Nie ma tu mowy ambrowej nudzie czy też powtarzaniu utartych ambrowych wzorców. To bardzo specyficzna woń. Mój rdzennie polski nos kojarzy ją przez pierwsze pół godziny z zapachem farby emaliowej tudzież benzyny ekstrakcyjnej. Jest więc zaskakująco chemiczna, ale bardzo hipnotyczna i intrygująca. W sercu traci na tej „petrochemiczności”, wygładza się i staje się słodko-przyprawowa z dominującą nutą szafranu. Im później, tym bardziej wyodrębnia się nieśmiało nuta oudu, ale nie dominuje ona zapachu. Finisz jest drzewno-żywiczny i trwa naprawdę długo. Moc i trwałość zapachu są bardzo dobre przy poprawnej projekcji. New York Amber to zdecydowanie wyróżniająca się pozycja w ofercie marki i jednocześnie przykład tego bardziej eksperymentalnego oblicza oferty Bond No. 9.
nuty: bergamotka, szafran, gałka muszkatołowa, biały pieprz, róża, jaśmin, osmantus, oud, ambra, drewno sandałowe, piżmo, mirra, benzoes
nos: bd.
rok premiery: 2011
moja ogólna ocena w skali 1-6: 4
Riverside Drive (Uptown)
Jeden z trzech zapachów zrobionych dla Bonda przez Maurice’a Roucela (pozostałe to New Haarlem i Broadway Nite) jest współczesnym zielonym fougere utrzymanym w estetyce YSL L’Homme, L’Homme Libre, ale także i … Fahrenheita Diora, tyle że bez tej jakże charakterystycznej „benzynowej” czy też – jak kto woli – „skórzanej” nuty.
Są więc w Riverside Drive odpowiadające za zieloność liście fiołka i bazylii, jest paczula, róża i konwalia, które stanowią tło akordu serca, jest wreszcie drzewne rusztowanie zbudowane z tradycyjnych materiałów cedru i sandałowca oraz mchowa baza. Nowoczesnego szlifu przydaje nuta „wodnego owocu” (prawdopodobnie jakaś syntetyczna aromamolekuła) oraz ananas (podobnie). Jednak przez większość czasu to fiołkowe liście są tu tematem przewodnim. Całość robi bardzo dobre wrażenie solidnego współczesnego, ale trochę sentymentalnego męskiego pachnidła o – co istotne – dobrej projekcji i trwałości. Choć brakuje mu oryginalności, to jednak nie można odmówić mu charakteru, uroku i jakości. Riverside Drive to jeden z moich bondowskich faworytów. Roucel trzyma poziom.
nuty: fiołek, owoc wodny (water fruit), bazylia, ananas, róża, konwalia, paczula, cedr, drewno sandałowe, mech dębu
nos: Maurice Roucel
rok premiery: 2003
moja ogólna ocena w skali 1-6: 5
cdn.
Gdy pierwszy raz poczułem Brooklyn niemal osłupiałem, myśli zaczęły krążyć po głowie jak oszalałe, 100, 200, 730zł za 100ml to wcale nie tak dużo powtarzałem sobie hehe ale niestety słaba moc i taka też trwałość ocuciła mnie skutecznie, także liczyłem na lepszego Rush’a , no cóż może kiedyś ktoś wysłucha modlitw nic nie znaczących perfumomaniaków i stworzy Rush’a Extreme 😉 Reszty gwiazd nie znam więc się nie wypowiem…
Miałem podobnie. 🙂