Kolejne z klasycznych już męskich pachnideł Creeda to pochodzący z 1987 roku Bois du Portugal. Przykład zestawienia bardzo tradycyjnych składników wysokiej jakości w typowo męskie perfumy.
Wszystko zaczyna się akordem słodko-cytrusowym z lawendowym tłem. Znam tę woń już z kilku innych pachnideł z Heritage Guerlaina (tam więcej lawendy) i New York Parfums de Nicolai (tam bardziej wytrawnie) na czele. Ale i Pierre Cardin Pour Monsieur będzie tu dobrym porównaniem, choć ustępuje BdP jakością zastosowanych składników i to wyczuwa się wyraźnie. Lawenda w BdP z pewnością nie przytłacza, nie gra pierwszych skrzypiec. Raczej tworzy tę konstrukcję na równi z cedrem, sandałowcem i szarą ambrą. Łączy też otwarcie zapachu z jego dalszymi etapami, choć akurat ewolucja nie jest tu nazbyt efektowna, a raczej minimalna i ograniczona. Baza jest bardzo subtelna, ciepła, sandałowo-ambrowa. Całość robi na mnie sympatyczne wrażenie, ale jednak nie do tego stopnia, bym zaczął polować na pełen flakon. W tym gatunku bezkonkurencyjnym jednak pozostaje dla mnie Heritage Jean-Paula Guerlaina. Lepiej tego zrobić nie można.
Projekcja Bois du Portugal jest przez pierwsze 3 godziny zadowalająca. Następnie zapach mocno cichnie, sadowi się bliziutko skóry i tak trwa kolejne 3 godziny. Później, by go poczuć, trzeba wbić nos w nadgarstek. Przypomina o sobie także, gdy nieco podniesie się temperatura skóry. Nie jest więc tytanem projekcji, na co mogłaby wskazywać data powstania i charakter zapachu, a jego przyzwoita trwałość staje się dość szybko bliskoskórna.
Bergamota, lawenda, cedr, sandał, ambra, wetiwer. Brzmi klasycznie i tak też pachnie, choć ostatnią rzeczą, jaką bym powiedział o tych perfumach byłoby to, że pachną niemodnie czy przestarzale. Nie. Ten typ zapachu wg mnie wymyka się upływowi czasu. Rzekomo ulubione perfumy Franka Sinatry mogą spokojnie być ulubionym pachnidłem Bono czy nawet Robbiego Williamsa. Dojrzałemu mężczyźnie ten zapach będzie pasował, chyba że preferuje on typowo sportowy styl. Bo mimo wszystko Bois du Portugal to perfumy dość dystyngowane i formalne, doskonałe do biura czy na służbowy wyjazd. Idealnie skomponują się z wełnianą lub tweedową marynarką, nieco bardziej sprawdzą się w chłodne i słotne bądź też zimowe dni. Polecam je zwolennikom klasycznej elegancji i wysokiej jakości.
nuty górne: bergamotka, lawenda
nuty środkowe: cedr
nuty głębi: drewno sandałowe, wetiwer, szara ambra
twórca: Olivier Creed
rok wprowadzenia: 1987
moja klasyfikacja: klasycznie męski, uniwersalny, dla dojrzałych mężczyzn, subtelny i elegancki;
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ projekcja: 3,5/ trwałość: 4/ flakon: 5
Dla mnie również Guerlain Heritage jest faworytem w tej kategorii i mam nawet cały flakonik tego pachnidła. Natomiast z pachnidłami Creed są dwa problemy: trwałość i projekcja oraz poprawność „polityczna”, do tego stopnia, że niektóre kompozycje zapachowe są esencją angielskiej „flegmy”. Osoby publiczne, które zawodowo mają wiele konkaktów personalnych potrzebują wyważonych zapachów, jednak czasami Creed jest poprawny, aż do bólu. Guerlain natomiast jest bardzo wyrazisty, szczególnie zapachy skomponowane przez ród Guerlain. Na szczęście nowe kompozycje Creeda (Aventus i Royal Out) są znakomite. Royal Out już mam, Aventusa kupię na lato. Jako ciekwaostkę podam, że Bois du Portugal był chyba wzorcem dla perfum Jaguara Performance Intense, jako maniak motoryzacyjny i posiadacz Jaguarów kupuję perfumy Jaguar, które moim zdaniem ocierają się o niszę, na pewno nie są w głównym nurcie i ani w S., ani w D. nie są dostępne.
Na zakończenie zapytam, czy wiadomo coś na temat nowego zapachu męskiego Creed, czy pracują nad jakąś nową kompozycją dla facetów i kiedy ewentualna premiera?
Zgadzam się, że zapachy Creeda są do bólu wręcz grzeczne i przewidywalne. Coś z tą flegma jest na rzeczy, choć bardziej do tego określenia jednak pasują mi takie marki jak Floris, Truefitt & Hill, Yardley 🙂 Męskie Creedy to idealne perfumy korporacyjne/biznesowe. Ich ogromną zaletą są z reguły bardzo harmonijne i wyróżniające się jakością kompozycje, w swym charakterze jednak mainstreamowe. Stąd mi np. określenie nisza do zapachów Creeda nie pasuje. Nazwałbym je raczej perfumami ekskluzywnymi, nieco bardziej niż to. co znajdziemy na półkach D. czy S (choć np. na Litwie Creedy stoją w tamtejszych perfumeriach sieciowych, ich testery są na wyciągnięcie ręki). Zgadzam się, że zarówno Royal Oud jak i (wg mnie szczególnie) Aventus to doskonałe pachnidła. Aventus to dla mnie zresztą jedne z najlepszych męskich perfum, jakie znam. Doskonałe pod każdym względem. Połączenie nut owocowych ze smołą brzozową, zapach owocowo-zamszowy o doskonałej jakości, którą czuć od pierwszych do ostatnich sekund. Podobnie genialny jest Green Irish Tweed.
Guerlainy „rodzinne” to zupełnie inne zapachy. Zdecydowanie bardziej „charakterne”, klasycznie francuskie. Piękne.
Co do Jaguarów, to z wyjątkiem pierwszego, pachnącego ogródkiem warzywnym i włoszczyzną 😉 Inne testowałem pobieżnie w perfumeriach i nigdy nie przykuły mojej uwagi.
Co do nowego męskiego Creeda to póki co nie wiem nic nt. nowego męskiego zapachu, ale jeśli będzie, testy będą obowiązkowe.
Pozdrawiam
witaj
po raz pierwszy wpisuje i nie chce się odnosić do przedstawionego zapachu. będąc pod wpływem autentyznego podziwu Twojej pasji i wiedzy i kładąc na szali z drugiej strony moją laickość w tym temacie mam małe pytanie.
możesz przedstawić coś podobnego do paco XS (ten z 93 zdaje się roku, ten „klasyczny”) i do kenzo indigo homme (coś o większej trwałości i projekcji)???
wiem, że to nie miejsce na takie ale gdybyś zechciał będe wdzięczny.
Witam, podobny w klimacie (ale wg mnie lepszy) jest Chanel Egoiste Platinum. Kenzo Indigo nie znam niestety, ale znalazłem jego porównania do YSL L’Homme Libre, który akurat znam i przyznam, że ma świetną projekcję i trwałość i jest naprawdę udanym pachnidłem.
Indigo podobny jest do Declaration Cartier’a, ten ma znacznie lepszą trwałość i projekcje 😉
dziekuje za podpowiedzi. posprawdzam.
A jednak z Creedem trzeba uważać, bo niektóre zapachy są dedykowane 40+ a wcześniej myślałem, ze to same owocowe świeżaki 🙂
Ano trzeba. Ostatnio przerabiam Royal Scottish Lavender i to jest dopiero dystynkcja i nobliwość!
witam, czy obecny zapach jest słabszy od tego sprzed lat?