Swego czasu popełniłem na blogu recenzje zapachów Geoffreya Nejmana Le Seducteur i Emir. Będąc nieco rozczarowanym tym pierwszym i pozytywnie zaskoczonym tym drugim (choć nie do końca dałem temu wyraz w recenzji, ale tak go wtedy czułem) od dawna miałem poczucie, że winny jestem zarówno czytelnikom, jak i sobie, ocenę pozostałych dwóch męskich perfum Geoffreya Nejmana: Le Professionnel i Le Sportif, tak by mieć pogląd na całą męską kolekcję tego związanego na co dzień z marką M. Micallef twórcy. Było nie było mój blog to męski punkt widzenia na męskie perfumy (z drobnymi wyjątkami) i nieuwzględnienie typowo męskiej kolekcji Nejmana (to chyba ewenement w tzw. niszy) byłoby karygodnym przeoczeniem.
Określam Nejmana jako twórcę, choć mam wrażenie, że jest on bardziej dyrektorem artystycznym i marką tego zapachowego przedsięwzięcia, aniżeli faktycznym perfumiarzem. Zostawmy to jednak w sferze domysłów (broń Boże insynuacji!) i pochylmy nozdrza nad tym, co Nejman proponuję „mężczyźnie profesjonaliście” oraz „mężczyźnie sportowcowi”. Albo inaczej – co oferuje mężczyźnie jako perfumy „do pracy”, a co jako pachnidło na niezobowiązujące lub sportowe okazje. Już na wstępie zaznaczę, że w obu przypadkach zapachy te nie są tym, czym mogą się wydawać. To perfumy dość dalekie od współczesnych męskich kanonów, tkwiące estetyką raczej w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku. To akurat jest wg mnie ich zaletą. To także pachnidła z naprawdę męskim charakterem, dalekim od współczesnych designerskich metroseksualnych psikadeł.
Le Professionnel
Mocne, męskie otwarciem, w którym tradycyjne cytrusy przesłoniętę są charakterystycznym i zrównoważonym akordem zielono-leśnym (galbanum plus jałowiec, wyczuwalny jak rzadko w perfumach). W sercu poczujemy szlachetne geranium. Poza tym w składzie podany jest tajemniczy olejek episowy . Jednak wg mnie w sercu wciąż czujemy jałowiec sparowany właśnie z geranium, galbanum i cytrusami. Im bliżej końca, tym bardziej wyczuwalny stają się mech, wetyweria, paczula. Taki też jest finał Le Professionnel.
Pachnie to wszystko przekonująco i w miarę rozwoju na skórze brnie w kierunku wyznaczonym swego czasu przez Terre d’Hermes, ale zrobione jest z rozmachem Zino Davidoffa (i coś podobnego, może właśnie geranium, w tle tu pobrzmiewa). Całość jest wykwintna i „na bogato” oraz z lekko oldskulowym szlifem. Jest tu zieloność, jest pikantność, jest projekcja, jest sillage. Jest dobrze. Może nie powalająco, ale naprawdę dobrze. Chyba troszkę nie doceniałem go wcześniej 😉
Co zaskakujące, im bliżej bazy, tym zapach ten bliższy Le Seducteur z tej samej serii, choć ma lżejszy i mniej mszysty charakter.
Nuty głowy: bergamotka, mirra, cytryna, galbanum, jałowiec
Nuty serca: olejek episowy, geranium, pomarańcza
Nuty bazy: paczula, mech, wetiwer, skóra
twórca: Geoffrey Nejman
rok wprowadzenia: 2009
moja klasyfikacja: uniwersalny i bardzo męski zapach typu zielonego fougere, dla tych mężczyzn, którzy chcą pachnieć wykwintnie, niebanalnie i inaczej, niż ich zaopatrzeni (i zapatrzeni) w Armaniego, Bossa lub Lacoste’a koledzy z pracy 😉
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc:4/ trwałość: 4,5/ flakon: 4
Le Sportif
Nie mam wątpliwości, że dziś takich perfum nie opisuje się ryzykowną etykietką sportową. Ten termin dla wielu perfumowych entuzjastów (w przeciwieństwie do – na szczęście dla producentów – masowego, „zwykłego” – czytaj niespaczonego – konsumenta) brzmi szczególnie złowieszczo, bowiem pod pojęciem perfum sportowych najczęściej kryją się skrajnie syntetyczne, cytrusowo-pieprzowo-piżmowe, byle jakie i podobne do siebie, miałkie „psikadełka”. Ale nie u Nejmana. On oto postanowił połączyć w Le Sportif dwie konwencje. Oldskulową i współczesną.
Śliczny, świeży początek, będący połączeniem kilku najpopularniejszych nut cytrusowych z mocno zaznaczoną zielona nutą melona oraz zarysowującym się akordem morskim od razu przesuwa mnie w czasie do końcówki lat 80-tych i początku 90-tych, gdy dzięki takim zapachom jak New West Aramis, Cool Water Davidoff, Eternity for Men, a później Escape Calvin Klein, na nowo zdefiniowana została świeżość w męskich perfumach. Novum było wówczas użycie syntetycznej aroma-molekuły o nazwie dihydromyrcenol, która wkrótce zawojowała także świat środków higieny osobistej i detergentów, stając się wprost nieprzyzwoicie powszechną. Le Sportif zdaje się z jednej strony hołdować tamtej estetyce, szczególnie w fazie otwarcia i częściowo serca. Jednak nieco później, gdy bukiet cytrusów i zieloność melona odparują, centralną nutą staje się woń morska, ale wyraźnie naznaczona białym(i) piżmem(ami) w gatunku tych znanych choćby z L’Eau Serge Lutensa, przy czym tam dodatkowo wmiksowano jeszcze nutę rozgrzanego metalu (ewokacja zapachu gorącego żelazka na białym prześcieradle), której tu nie znajdziemy. Znajdziemy natomiast podobną, biało-koszulową świeżość, która od pewnego momentu dominuje ten zapach właściwie do samego końca. Detergentowy zapach świeżo wypranego i suszonego na wietrze prania. Mimo sporej wtórności Le Sportif udanie wpisuje się we współczesną czystą, białą estetykę perfum i jest wg mnie bardzo dobrym zapachem, mimo pewnych analogi do historii zdecydowanie nowocześniejszym od mocno sentymentalnych Le Professionnel i Le Seducteur. Z czterech zapachów znajdujących się w ofercie Nejmana to Le Sportif oraz Emir robią na mnie najlepsze wrażenie, ale to tylko moja subiektywna ocena. Warto przetestować samemu wszystkie, by wyrobić sobie własne zdanie, a może nawet znaleźć swojego faworyta.
Nuty głowy: mandarynka, cytryna, bergamotka, grejpfrut, melon
Nuty serca: fiołek alpejski, nuty morskie, rozmaryn, szałwia, konwalia
Nuty bazy: paczula, piżmo, ambra
twórca: Geoffery Nejman
rok wprowadzenia: 2009
moja klasyfikacja: biała detergentowa świeżość podana w dobrym, niebanalnym stylu; zapach wcale niekoniecznie sportowy, raczej uniwersalny casual z charakterem
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4,5/ moc: 5/ trwałość: 5/ flakon: 4