Zapachy z linii Geoffreya Nejmana powinny szczególnie interesować entuzjastów męskiej perfumerii, a więc i mnie w pierwszej kolejności. Rzadko bowiem zdarza się, by marka niszowa tak jednoznacznie kierowała swe produkty do płci męskiej. Za to panu Geoffreyowi Nejmanowi należą się wyrazy uznania. Od mężczyzny dla mężczyzn. Wprost, be owijania w bawełnę. Zapachy zdecydowanie oryginalne, niszowe, artystyczne, wymagające. Przynajmniej te dwa, które póki co udało mi się poznać. Jakiś czas temu podjąłem próbę opisania swych niejednoznacznych odczuć nt. ostatniego pachnidła marki – Emir. Ale w męskiej kolekcji perfum Geoffreya Nejmana znajdziemy przede wszystkim trio: Le Professionnel, Le Sportif, a także – uwaga – Le Seducteur (uwodziciel). Ten ostatni dziś. Zaskakujący to uwodziciel – przyznam.
Jest kompozycją bardzo męską, w swym klimacie nawiązującą do perfum z przeszłości – z lat 70-tych i 80-tych XX wieku. Woń jest mi jakoś dziwnie znana…. Właściwie od pierwszych testów skojarzenia były bardzo silne i łatwe do zidentyfikowania. Klasyczne Polo Ralpha Laurena pozbawione charakterystycznej skórzano-tytoniowej nuty, więc bardziej to znane jako Modern Reserve. Ale nie do końca, rzecz jasna. Takie skwitowanie kompozycji Nejmana byłoby sporym uproszczeniem. Le Seducteur jest bez wątpienia zapachem zielonym, a nawet leśnym, nieco iglastym (faktycznie w składzie jest balsam sosnowy), ze znacznym udziałem wzorcowego zielonego składnika, jakim jest galbanum. Ale czuć w nim także natłok rozmaitych ziół i przypraw, bo są to perfumy złożone i bogate w składniki, co wyraźnie czuć. Bylica, rozmaryn, tymianek, mięta. Zestaw iście ogrodowy. W miarę upływu czasu zapach nieco łagodnieje, a nuty balsamiczne zaczynają bardziej dawać znać o sobie. Jednak Le Seducteur do końca pozostaje pachnidłem z sosnową dominantą. Jest bardzo aromatyczny, mocny i bezpośredni. Nie jest zapachem złym, ale też przyznam, że nie powalił mnie, choć pozytywnie zaskoczył. Nie spodziewałem sie po Nejmanie penetrowania tego typu „leśnych” woni. Silne skojarzenia z „zielonym” Polo utrudniają mi odbiór Le Seducteura, choć chcę tu zaznaczyć, że oba zapachy, mimo że przez pierwszy, dość długi okres, bardzo do siebie podobne, rozwijają się później w różnych kierunkach. O ile Polo wykonuje woltę od sosnowego lasu poprzez tytoń aż do skóry, będąc tym samym jednym z najbardziej męskich, archetypicznych wręcz i samczych pachnideł w historii perfumiarstwa, o tyle Le Seducteur pozostaje raczej leśny do samego końca. Jeżeli ktoś gustuje w takich zapatrzonych w przeszłość, omszonych, wilgotnych, zapachach, to z pewnością są to perfumy dla niego. Bowiem Uwodziciel Nejmana jest specyficzny… Mieszka w lesie, ma długą brodę i burzę włosów. Ogólnie jest na wpół dziki i mocno „zapuszczony”. Żywi się owocami runa leśnego i drobnymi bezkręgowcami. Dla wielu mężczyzn (i kobiet!) taka wizja uwodziciela daleka jest od marzeń, toteż dla nich Le Seducteur to będzie zbyt wiele i zbyt dziko. Zawsze jednak – na szczęście (!) znajdą się i tacy, których taka woń przekona, a nawet obezwładni. W przeciwnym razie Polo nie stałby niezmiennie od 35 lat na perfumeryjnych półkach. Le Seducteur może mieć podobnie – jest w nim ta ponadczasowa męskość.
By formalności stało się za dość wspomnę, że projekcja i trwałość są na bardzo solidnym poziomie i pod tymi względami nic nie można temu pachnidłu zarzucić. Le Seducteur to mocne pachnidło, które wyraźnie towarzyszy facetowi przez cały dzień. Z pewnością zwróci uwagę otoczenia. Mnie on co prawda nie uwiódł, ale to chyba nie mnie ma uwodzić?
Nuty głowy: bergamotka, mięta, bylica pospolita, galbanum, rozmaryn
Nuty serca: paczula, cynamon, liście drzew, tymianek, gałka muszkatołowa
Nuty bazy: mech, miód, balsam z sosny, piżmo, skóra
twórca: Geoffrey Nejman
rok wprowadzenia: 2009
moja klasyfikacja: oldksulowy, zielony, aromatyczny fougere; raczej dla dojrzałych mężczyzn wymagających pachnidła mocnego, stricte męskiego; uniwersalny, idealny jako signature scent, wzbudzający moim zdaniem raczej szacunek i uznanie, niż pożądanie 😉 😉 😉
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 5/ trwałość: 4/ flakon: 4
Leśny uwodziciel… 😉 Nie wierzę w to „uwodzenie”… , w ogóle jestem niedowiarkiem jeśli chodzi o tego rodzaju zapachy, tzn. ukazywane w ten sposób. Za to zielony , przyprawowo-sosnowy brzmi niezwykle zachęcająco, nawet dla mnie, choć nie jestem mężczyzną. A jaki piękny obrazek stworzyłeś: zapuszczony, dziki zjadacz bezkręgowców:D Jakoś tak po mojemu to brzmi 😉
Tę otoczkę zielonego uwodziciela sam sobie wymyśliłem, ale nie zmienia to faktu, że nazwa brzmi tak, jak brzmi. Zresztą niezbyt, moim zdaniem, pasuje to treści tego pachnidła. Ale weźmy choćby taki French Lover?? Jaki on tam french i jaki lover? Burzowe drzewa pasuję wg mnie stanowczo lepiej. Ale nazwa zrobiła furorę i każdy chciał spróbować francuskiego kochanka…
Mówisz, że „zapuszczony, dziki zjadacz bezkręgowców” brzmi po Twojemu? A ja tak się starałem być tu oryginalny! 😉
mam te perfumy od kilku miesiecy, z mojego punktu widzenia, a kupilem je bez wąchania przy wiekszym zamowieniu jest to zapach niewarty nawet tych zdan opisu, jest to jak na w zalozeniu zapach niszowy kosmetyk jednowymiarowy, w miare uplywu czasu od spryskania skory malo sie dzieje, jest rzeczywiscie jakies runo, ja bym napisal tez kadzidlo, nie czuje w tym az tyle zieleni, swiezosci, jest natomiast ciezko, lubie ciezkie zapachy , ale ten nie jest wielowymiarowy, z czasem dochodzi pizmo, jakas slodycz, byc moze ten miod jednak jak na w sumie drogie perfumy to jest malo, mnie tez ten zapach nie urzekl, jest to w ogole zapach na jesien/zime i wtedy do niego powroce i mysle, ze troche zyska…jak ktos chce kupic to przestrzegam i zachecam do testowania na sobie , a nie zakupu w ciemno, ja zachecony opisami w necie wzialem duze opakowanie w ciemno i wydaje mi sie , ze nie sa to perfumy warte tej ceny, fougere , kadzidlane warte uwagi i tansze to np. Loewe 7, za mniejsze pieniadze dostaje sie calkiem , calkiem zapach, ten nejman nie uwodzi i naprawde bez rewelacji…nawypisywane tych zapachow, skladnikow , ze czlowiek sie nastawia na trzesienie ziemi, a tak naprawde nie ma o czym pisac, jest dym, tyton jakas sciolka lesna, pozniej pizmo…jak ktos chce pojsc w strone prawdziwego hardkoru, pogactwa zapachu, skojarzen to np. L’Anarchist Carona, to jest jazda bez trzymanki, nie dla kazdego , ale jest o czym pisac …
Zgadzam sie z elektro. Jesli chodzi o taka cene za te perfume, sportif… to tylko Emir jest wart uwagi i kapusty!