Guerlain Derby. Męski zapach Guerlaina z 1985, który zaledwie kilka lat po premierze został wycofany z oferty, by niedawno do niej powrócić. Poniekąd. Nabyć go można w tej chwili bowiem tylko w butiku Guerlaina w Paryżu. Luca Turin w swej książce Perfumes. The A-Z guide zakwalifikował ten zapach jako woody-smoky (czyli „drewniane smoki” ;-). Drzewno-dymny Derby autor ocenił najwyżej, bo aż na 5 gwiazdek. Dziwił się też bardzo, że Derby było przez tyle lat niedostępne. Tak wspaniały i przełomowy to podobno zapach.
Ja się natomiast absolutnie temu nie dziwię i uważam kroki Guerlaina za jak najbardziej uzasadnione. Zacznę jednak od tego, że Derby nie jest woody-smoky. Za żadne skarby. To skórzany szypr, który ląduje niezmiernie blisko Equipage Hermesa. To bardzo, ale to bardzo podobne do siebie pachnidła, przy czym Derby wypada w tym porównaniu nieco mniej wdzięcznie, bardziej męsko i zdecydowanie. Drewna tu jak na lekarstwo, zaś dymu nie znajdziemy. Może w wersji sprzed ćwierć wieku to wszystko było, ale dziś tego nie ma. A co mamy?
Zaznaczoną dość wyraźnie w otwarciu bylica, która wymieszana z cytrusami i miętą tworzy nielubianą przeze mnie woń zmywacza do paznokci, tu jednak wkomponowana została na tyle zręcznie i bez przesady, że akord głowy jest nawet znośny. Daję trochę czasu Derby i zaczyna on odsłaniać swoje lekko przyprawione serce, w którym wyczuwalne stają się różane damascenony i inne różopochodne molekuły. Coraz wyraźniej daje znać o sobie muszkat. Jednak aura zapachu zaczyna już na tym etapie ciążyć w stronę lekko skórzaną. Nasila się ona wraz z finiszem Derby, który jest subtelnie zamszowy, miękki i przytulny. Ginie zupełnie zadziorna bylica, cichną przyprawy i kwiaty. Baza to przekonująco zmontowany ale subtelny akord skórzany. Bardzo bliski Equipage, co powtórzyć w tym miejscu muszę.
Obiektywnie to całkiem ładne w swym gatunku pachnidło. Pozbawione ostrych rysów. Gładkie. Dobrze zrobione, choć…niewybitne. Właśnie… W porównaniu z innymi (klasykami) Guerlaina, jak Habit Rouge, Vetiver czy Heritage, Derby jawi się jako zdecydowanie dated, oldschool and passe… Zresztą zapachy skórzane są dziś generalnie passe. Jeżeli już oferowane, to przez marki niszowe lub w trudno dostępnych kolekcjach butikowych. Przy tym współczesne „skórzaki” (niszowe właśnie) są znacznie bardziej wdzięczne w noszeniu i po prostu….. ładniejsze. Stąd tak mocno ograniczona dystrybucja Derby nie dziwi mnie. Zwolennik tego zapachu będzie wiedział, po co jedzie do Paryża. Derby nie jest zapachem „seforowym”. Z pewnością nie.
Choć zaspokoiłem swoją ciekawość, bo o Derby czytałem już naprawdę sporo, to jednak pozostanie on dla mnie raczej ciekawostką niż pachnidłem, które chciałbym nosić. W kategorii skórzanej bardzo odległym od absolutnie genialnego i o 60 lat starszego Knize Ten (którego też póki co nie noszę, ale kontempluję z namaszczeniem). Jednak oddając Guerlainowi, co guerlainowskie, spośród tego typu znanych mi pachnideł Derby wydaje się być jednym z najlepiej i najbardziej harmonijnie poukładanych, a przy tym bardzo eleganckich w swój stonowany sposób.
Podsumowując – unikatowa rzecz dla koneserów. Warto było poznać, by się o tym przekonać. Warto też było podzielić się wrażeniami na blogu. Mam nadzieję, że także warto je przeczytać, bowiem to jedyna recenzja Guerlain Derby w polskiej pachnącej blogosferze.
nuty głowy: bylica, mięta, bergamotka, cytryna
nuty serca: jaśmin, gałka muszkatołowa, róża
nuty głębi: skóra, drewno sandałowe, paczula, mech dębu, wetiwer
nos: Jean-Paul Guerlain
rok: 1985
moja klasyfikacja: oldksulowy skórzany szypr, dla „zwolenników gatunku”, mężczyzn po 60-ce, chcących pachnieć staromodnie, elegancko i klasowo, ale raczej subtelnie; ma wszystkie cechy tzw. signature scent starszego, dystyngowanego pana,
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: 3
tak z całą pewnością warto było przeczytać i bez lizydupstwa(przepraszam za wyrażenie) nie był to stracony czas, dziwna ale za to całkiem ciekawa butla…
heh punkt dla Ciebie fqjciorze, że odważyłeś się podważyć zdanie Luca Turin’a uchodzącego za guru i żywe wcielenie dalajlamy (w niektórych sferach) 8)
i wygłosić własne zdanie w temacie i do tego skrajnie odmienne… 😉
wykazałeś tym samym dobitnie to co od dawna sam powtarzam, że odbiór perfum i zapachów jest czymś tak subiektywnym i osobistym, że nikt tak naprawdę nie ma prawa autorytatywnie i w sposób niepodważalny wyrażać opinii o danym zapachu…
jeśli chodzi o perfumy to autorytetów i wyroczni nie ma… bo co człowiek to gust a o tych się nie dyskutuje… 😉
dlatego do recenzji i punktacji przyznawanych w przeróżnych samozwańczych rankingach, przez różnych tuzów w tej materii podchodzę z dużą rezerwą…
każdy zapach trzeba IMO samodzielnie obwąchać i samemu wyrobić sobie o nim opinię… z opisu tego pana wynika że Derby to zapach w klimacie fumidusa, czy black turmalina, a tu okazuje się że to dość osobliwe pachnidło oparte o nuty skóry w nieco „creepee” klimacie 😉
a tak na marginesie skąd wyszarpałeś próbkę tego rzadkiego zapachu?
Zgadzam się z Tobą pirathcie, tym razem 😉 Wiedza i doświadczenie Turina są ogromne i nieporównywalne z moimi, ale niektóre jego opisy i porównania wzbudziły moje zdumienie. Oczywiście czytając go zdaję sobie sprawę, że jego opinie to tylko i wyłącznie jego opinie, i że nie narzuca mi on swojego punktu widzenia. Albo to czytam i mogę się zgodzić lub nie albo nie czytam – ale wówczas nie mam szansy skonfrontowac własnego zdania z jego zdaniem. Jednak gdyby na ten przykład Turin zalogował się na moim blogu i zaczął mnie w sposób uparty przekonywać, że nie mam racji oceniając Derby inaczej niż on – uznałbym to za przejaw jego arogancji, hermetyczności i zamknięcia na moje argumenty i osądy. Oględniej uznałbym, że facet ma owszem wiedzę, ale i rozbuchane ego, które nie pozwala mu przyjąć do wiadomości odmiennego zdania. To z kolei spowodowałoby, że zaliczyłbym go do typu ludzi, z których tolerowaniem mam spory kłopot. Takich, co wiedzą zawsze lepiej. Ale pracuję nad własną tolerancją 🙂
A skąd wyrwałem miniaturkę 7,5 ml? Od Pani Beatrice z pewnego serwisu aukcyjnego 🙂 Mam nadzieję, że również dzieki niej wyrwę wkrótce coś jeszcze bardziej niesamowitego 🙂 To będzie dopiero bomba!
Pozostało Panu opisać jeszcze Coriolan`a, który już również stał się dostępny w butiku, pod inną nazwą. Chyba najmniej klasyczny z wszystkich zapachów męskich Guerlain`a.
Bezwzględnie Corolian będzie na blogu. Kwestia czasu 🙂
Dziękuję. Jestem ciekaw Pana opinii, tego odważnego, niepokornego, ale szlachetnego i dumnego zapachu. Jest tak inny, jak Macassar Rochas.