Rzadko opisuję zapachy marki L’Artisan. W sumie sam nie wiem czemu. Wszystkie, z którymi dotąd miałem styczność, robiły na mnie co najmniej pozytywne wrażenie. Ale przyznam tu, że moja znajomość pachnącej oferty L’Artisana jest bardzo pobieżna i wybiórcza. Na bazie mych skromnych doświadczeń jedno mogę stwierdzić na pewno. Ich cechą wspólną jest rzadko spotykana uroda, harmonia i brak dysonansów, a także swoiste „bezpieczeństwo” i noszalność mimo często podejmowanych unikatowych tematów i używania rzadkich surowców. Zapachy, na temat których swoje wrażenia opiszę poniżej (w dwóch odcinkach), z powodzeniem mogą być noszone przez mężczyzn.
* * *
Coeur de Vetiver Sacre – czyli zielony wetiwer dla każdego
CdVS to kompozycja o zielono-wetiwerowym charakterze. Zapach startuje zielonymi cytrusami. Bergamotka i limonka wraz z pomarańczą orzeźwiają i przykuwają uwagę. Jest bardzo zachęcająco, choć niezbyt oryginalnie. W sercu dominuje delikatna nuta czarnej herbaty, zmiękczona przez zieloność fiołka. Tytułowy wetiwer pojawia się w tej kompozycji po dobrych kilku godzinach od aplikacji na skórze, jako zwieńczenie dzieła, jako tytułowe „serce” tej kompozycji . Jest on delikatny, bardzo zielony i praktycznie zupełnie pozbawiony lekko ziemistej korzenności, jaką znamy z wielu innych interpretacji tego składnika. Subtelna zielona wetiwerowa mgiełka snuje się za mną dość długo, zanim zapach całkiem wygaśnie. Ogólnie sliczne to pachnidło. Nie można odmówić mu uroku. No i wpisuje się w niedrażniącą, skrajnie poprawną stylistykę L’Artisana. Wielbiciele zadziornego, ostrego haitańskiego trawska będa rozczarowani. Zwolennicy zapachów niebanalnych, ale bezpiecznych – zachwyceni. Ja preferuję wetiwer bardziej ziemisty i ostry, ale doceniam urok i finezję, z jaką Karine Vinchon pomieszała składniki. Ogólne moje wrażenia dotyczące CdVS są pozytywne. Aż tyle i …..tylko tyle.
nuty głowy: bergamotka, pomarańcza, limonka, kardamon, czarna herbata, imbir, szafran, kolendra
nuty serca: różowy pieprz, daktyle, suszone morele, kadzidło, osmantus, róża, irys, fiołek, wetiwer, drzewo cedrowe, tonka, estragon
nuty bazy: wetiwer z Haiti, drzewo sandałowe, drzewo gwajakowe, nuty skórzane, czystek (labdanum), ketmia piżmowa (ambrette), wanilia, kastoreum, ambra, piżmo
twórca: Karine Vinchon-Spehn
rok wprowadzenia: 2010
* * *
Navegar – malowane pastelami pejzaże morskich podróży
Oczywiście czuć rączkę Olivii Giacobetti. Delikatne maźnięcia pędzlem zanurzonym w akwarelach o pastelowych kolorach. Żadnej ostrej kreski, żadnej „lewej” plamki. Barwy dobrane perfekcyjnie w służbie przekazu dzieła jako całości. Jej styl nie ma sobie równych, choć nie jest moim ulubionym. Jednak mieć własny styl to w każdej dziedzinie sztuki ogromne osiągnięcie. Olivia styl ma…
Mimo kilku z natury „ciężkich” składników (cedr, gwajak, kadzidło) kompozycja jest nad wyraz lekka, beztroska i urokliwa. Rozpoczyna się zielono i nieco pikantnie (jakby galbanum połączone z pieprzem). W sercu czuję wyraźną nutkę „morską”, która nieco kojarzy mi się z Turquoise Oliviera Durbano, gdyby go rozcieńczyć. Wodorostowa, lekko słona nutka przydaje zapachowi kolorytu morskiej bryzy. Wystarczy zamknąć oczy, by poczuć się jak na wietrznym brzegu bezludnej egzotycznej wyspy pośrodku ciepłego oceanu. Poczuć można nawet woń mokrych przybrzeżnych otoczaków, obmywanych słoną morską wodą. Im bliżej finiszu Navegara, tym lepiej wyczuwalny staje się anyżek. Skojarzenia z Kenzo Air są jak najbardziej na miejscu (obie kompozycje łączy znacznie więcej, niż tylko obecność anyżku). Cedrowy (w przewadze) finał wieńczy dzieło. Navegar jest zapachem lekkim, ulotnym i czarującym. Wspaniale sprawdzi się upalnym latem, przynosząc odrobinę chłodnego, wietrznego podmuchu, w którym poczujemy molekuły kilku kluczowych przypraw – pieprzu, imbiru, jałowca, anyżu. Perfumy te jakkolwiek śliczne, nie grzeszą mocą i trwałością, ale to już chyba znak firmowy Giacobetti. Nie zmienia to faktu, że ona wie, jak osiągnąć sugestywny olfaktoryczny efekt, o czym przekonała mnie już nie raz.
nuty głowy: imbir, cytryna, czerwony pieprz, esencja rumowa
nuty serca: anyżek, kadzidło, czarny pieprz
nuty bazy: jałowiec, drzewo cedrowe, drzewo gwajakowe
twórca: Olivia Giacobetti
rok wprowadzenia: 1998
* * *
Al Oudh – czyli oud dla początkujących
Bertrand Duchaufour wziął się za oud. Składnik trudny w obróbce, łatwo wymykający się spod kontroli. Ale nie dla Bertranda. Ten oprawił oudową nutę na swój genialny sposób, tak że właściwie oudu niemalże nie czujemy, ale dzięki nazwie tych perfum domyślamy się, że tam jest. No prawie… Oud zapakowany w waniliowo-przyprawowo-piżmowy melanż jawi się bardzo dostojnie, bogato i nad wyraz przyjemnie dla nozdrzy. Co mnie uderzyło podczas testów to to, że ogólny „wydźwięk” Al Oudh skąd już znałem. Długo nie mogłem wpaść na to, jakie perfumy do złudzenia przypominają mi to dzieło Duchaufoura… W końcu olśnienie. Baume du Doge marki Eau d’Italie. Czyjego autorstwa, spytacie? Duchaufoura… Tak. Porównanie „ręka w rękę” pozwoliło mi upewnić się co do moich przypuszczeń. Jest jedna nuta, która odróżnia Al Oudh od Baume du Doge i jest to rzeczywiście oud. On tu jest – teraz jestem pewien. To jednak oud bardzo przystępnie podany (w końcu to L’Artisan!). Taki oudowiec dla początkujących. Coś mi się zdaję, że artysta dokonał swoistego autoplagiatu – w pewnym zakresie, rzecz jasna. Receptura Baume du Doge uzupełniona została agarowym olejkiem i nowy L’Artisan gotowy! To oczywiście moje przypuszczenia, które nie są zarzutem. Zawodowy perfumiarz ma w szufladzie często dziesiątki draftów kompozycji, zarysów, akordów, z których wiele jest wariacjami na podobny temat. Gdy nadchodzi stosowny czas (zamówienie), finalizuje wybrany pomysł.
No dobrze – ale jaki właściwie jest Al Oudh? Bardzo ciepły, przyprawowy, otulający i bardzo noszalny Jest gęsty, ale nie od oudowego dymu, tylko od przypraw, z których główną „robotę” wykonuje tu szafran i wanilia na spółkę z kumaryną tonkowca. Moc tej kompozycji oceniłbym jako średnią, podobną do mocy Navegara. Niestety trwałość nie zrobiła na mnie wrażenia. Zapach już po dwóch godzinach schował się w pobliże skóry i stał się nieomal niewyczuwalny. Baza zaś do złudzenia już przypomina mi Balsam Doży, tyle że jest słabsza…
nuty głowy: cynamon, kardamon, różowy pieprz, kminek
nuty serca: neroli, róża, szafran, kastoreum, skóra, cywet, mech dębowy
nuty bazy: oud (drzewo aloesowe, drzewo agarowe), drzewo sandałowe (sandałowiec), drzewo cedrowe, paczula, mirra, kadzidło (olibanum), wanilia, tonka
twórca: Bertrand Duchaufour
rok wprowadzenia: 2009
c.d.n.
Marcin,
Mam podwojny flakon 50 ml Coeur de Vetiver Sacre, z ktorych jeden (ten oryginalnie nie naruszony) chetnie sprzedam – wiem, ze wielu osobom sie podoba. Moze ktos bedzie chetny.
Andrzej (moj mail znasz:)
Testowalem Al Oudh i ten zapach ma oudh tylko w nazwie:( ładnie wybrzmiewa ciepłym kminem za to…pozdrawiam i dziękuję za dużą porcję przyjemnej lektury!
Pozdrawiam również!
Czy Coeur de Vetiver Sacre zostaje wycofany?
Na oficjalnej stronie marki nie figuruje już jakiś czas.Natomiast w Polsce jest już tylko
w Quality.
Mam nadzieje,że tak się nie stanie:/
Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Mam i uwielbiam. Zaskakujące, że nie wspomniałeś o zwierzęcych akordach ( które uwielbiam)- kastoreum.