Jean Paul Gaultier – „Le Male”

Mając 25 lata Francis rozpoczął staż w Beauté Prestige International, paryskim oddziale japońskiego koncernu Shiseido, który kupował licencję od znanych projektantów, tworząc sygnowane ich nazwiskiem perfumy. Był rok 1995. Spotkał po raz pierwszy panią dyrektor.
– Chłopcze, jesteś tu na praktyce?
– Tak.
– Widzisz my tu teraz pracujemy nad męskim zapachem Jean Paul Gaultier. To oczywiście nie dla ciebie, ale skoro już tu jesteś to możesz sobie popróbować. A jak coś ci wyjdzie, zgłoś się do mnie.
Dwa tygodnie później Francis po raz drugi zobaczył panią dyrektor.
– Dzień dobry. Miałem się do pani zgłosić.
– Tak? W jakiej sprawie? Nic nie pamiętam.
– Miałem skomponować formułę zapachu i pani pokazać.
– Ach tak. To pokaż chłopcze coś tam zmajstrował.*

Tak narodził się Le Male. Tak również narodził się jeden z najwybitniejszych perfumiarzy przełomu tysiącleci – Francis Kurkdjian. Kolejne pachnidła tego sympatycznego Ormianina z pochodzenia zdobywały szturmem rynek i serca (i nosy rzecz jasna) konsumentów na całym świecie. W wieku 30 lat otrzymał najbardziej prestiżową z nagród przyznawanych w tym fachu: laur Francisa Coty’ego – za całokształt kariery. Mężczyźni pokochali go za Le Male’a, kobiety za oceanem za Green Tea Elisabeth Arden, a na Starym Kontynencie za cudowne perfumy Narciso Rodriguez For Her (w wersji EDP wg mnie jedne z najbardziej zmysłowych i seksownych damskich pachnideł). W kontekście tak wstrząsającego debiutu, jakim był Le Male, inny twórca mógłby polec próbując nieudacznie dorównać pierwszemu dziełu. Jednak Francis wielokrotnie potem potwierdził ogromny talent, jakim został obdarzony. Ja po prostu uwielbiam tego faceta, sam chętnie określając go jako Edmonda Roudnitskę naszych czasów (tak samo trudne nazwisko 😉 Kurkdjian to absolutny geniusz – facet o niebywałych zdolnościach swobodnego łączenia zapachowych składników w synergiczne całości najwyższej urody i jakości.

Dziś Francis tworzy pod własną marką Maison FK. Gdy tak sobie pomyślę, że jeszcze nie poznałem jego sygnowanych dzieł, to przebiega mnie dosłownie dreszcz emocji….. Oprócz standardowej oferty, artysta para się haute parfumerie. Tworzy pachnidła na zamówienie. Wpada do klienta ze swą magiczną walizką mikstur i – po przeprowadzeniu wnikliwego wywiadu – dobiera kompozycję. Ceny takich cudów przyprawiają o zawrót głowy (sięgają 300 tys euro!!!), jednak czego się nie robi, by sam Mistrz zrobił nam pachnidło na naszą wyłączność?? Dostajemy 1 litr perfum oraz recepturę na własność. Tak. Za jakiś czas – kto wie. Dziś jeszcze nie 😉

Fenomen Le Male’a jest tajemnicą. Przecież to pachnidło o nad wyraz tradycyjnych składnikach! A jednak zupełnie inne niż wszystko. Z początku bardzo słodkie, z wyraźnie wysuwającym się na pierwszy duetem cynamonu i kwiatu pomarańczy, wspomaganym kminem, którego „cielesna” charakterystyka została tu wykorzystana niezwykle sprytnie dla podkreślenia zmysłowości Le Male’a, bez popadania w przesadną dosłowność, z jakiej słynny jest kmin, gdy się go nadużyje (lekko słona woń zbliżona do zapachu ludzkiego potu). Akord głębi zdominowany jest przez jakże niemęską z natury wanilię, która tu – w otoczeniu drewien i ambry, wzmocniona kumaryną tonkowca – nabiera męskiego odcienia. Zaraz – męskiego? A może to właśnie Le Male spowodował, że ta słodka zbitka stała się w ogólnym odbiorze męska? Bo przecież Le Male to jedna z najbardziej wpływowych kompozycji perfumeryjnych ostatnich lat. Bez wątpienia utorował on drogę wielu innym pachnidłom o niekoniecznie klasycznie męskim charakterze (np. pudrowy Dior Homme). Tak. Le Male jest z innej planety. A jednak brodaci (i nie tylko) ziemianie go uwielbiają 🙂

Zapach ma doskonałą projekcję, jest mocny, zdecydowany i bardzo trwały. Jego rozwój na skórze jest minimalny, nie zmienia zbytnio swego charakteru przez cały okres trwania. To prawdziwy facet – niezmienny, stały, będący trwałą opoką. Le Male otrzymuje u mnie wszędzie najwyższe noty, bo temu pachnidłu (i zaledwie kilku innym) to się po prostu należy. Także za ultraoryginalny i bardzo dosłowny, jakże fikuśny i uroczy „męski jak diabli” flakon. Rewelacja. Piszę to bez przesady. Całość jest genialna (i nieco „genitalna”) i już. Le Male to męskie pachnidło doskonałe.

Nuty głowy: mięta, lawenda, bergamotka

Nuty serca: cynamon, kmin, kwiat pomarańczy

Nuty głębi: wanilia, tonka, drewno sandałowe, drewno cedrowe, ambra

twórca: Francis Kurkdjian

rok wprowadzenia: 1995

moja klasyfikacja: męskie pachnidło absolutne, „Eau Sauvage lat 90-tych XX wieku”, zapach nieprawdopodobnie samczy, uniwersalny, ciepły, bardzo erotyczny i uwodzicielski, jedyny minus to jego gigantyczna popularność „owocująca” stosem śmierdzących imitacji…

ocena w skali 1-6: kompozycja: 6/ moc: 6/ trwałość: 6/ flakon: 6

*) źródło: blog.missala.pl

36 uwag do wpisu “Jean Paul Gaultier – „Le Male”

  1. LE MALE to faktycznie legenda. niegdyś mój ulubiony zapach, teraz nie mogę na niego patrzeć (tzn. wąchać) – czuję go dosłownie co 2 metry i na każdym panu stefanie spod osiedlowego sklepu… podróbkomania zniszczyła ten zapach

    ps. ciekawi mnie co autor tego bloga sądzi o Kenzo JUNGLE HOMME i Bvlgari POUR HOMME SOIR ?

  2. Ale noty Le Male dostał ! 😛
    Fakt faktem zapach jest wyjątkowy, rewolucyjny w tamtych czasach no i ponadczasowy. Wydaje mi się, że jego blask nigdy nie przygaśnie.

  3. Podobał mi się kiedyś, ale gdy zacząłem swoją przygodę z zapachami i poznałem wiele ciekawszych męskich pachnideł, La Male przestał mnie zupełnie interesować, na pewno też jego wszechobecność w postaci różnej maści podróbek się do tego przyczyniła.

    1. Tak – „podróbogenność” tego zapachu to coś, co go zabija. Wielka szkoda. Podobnie jak w przypadku Fahrenheita. Ale ja się tym nie przejmę i Le Male od czasu do czasu użyję 🙂

  4. widzę że oceny zebrał jak titanic camerona… nie uważasz drogi fqjciorze że skrzywdziłeś właśnie inne zapachy które są co najmniej równie dobre lecz mniej popularne?
    i ten odpustowo kiczowaty flakon dostał 6? flakon gucci PH, encr noir, diora homme i prady amber przewracają się właśnie na mojej półce ;(

    1. Tak – skrzywdziłem inne zapachy – a konkretnie Twoje ulubione zapachy. Nie dość, że mają one ładniejsze flakony, to jeszcze ładniej pachną. Zalewają więc Twoją półkę krokodylemi łzami, a ich łkanie nie daje Ci spać. Przepraszam ! 😉
      Spróbuj je jakoś udobruchać, powiedz im, jaki ten fqjcior jest straszny, jaki niesprawiedliy i zły. No i jak bardzo myli się w swych ocenach, bo przecież tylko Pirathowe oceny są (jedynie) słuszne… 😉

      1. nie dramatyzujesz z leksza?
        moje ulubione zapachy? ciężko polemizować z faktami że są po prostu dużo lepsze flakony na rynku…. ale ok to Twój blog i Twoje oceny więc niech i tak będzie 😉

  5. popieram piratah-a
    oczywiscie każdy będzie wysoko oceniał swój zapach oraz jego „wygląd zewnętrzny”
    ale żeby ten meski korpus az na najwyższą notę wycenić….o zgrozo;-)
    bede obiektywny Kouros mi się kompletnie nei podoba ale flakonik jest baaardzo interesujacy. Myślę, że kwestia-„cieszące oko” w tym przypadku jest mało obiektywna… pozdrawiam jednak fanów flakonów w „majtkowe” wzorki;-)

  6. obskoczyliście Panowie ten flakon i autora jak jakieś łobuziaki, zazdroszczące innemu dziecku lizaka, z racji iż Wam się nie podoba, ja zacznę go gloryfikować ;D
    tak dla przekory…
    i zeby nie było to już wcześniej mi się podobał.

    1. kwiatku 😉
      skoro już zacząłem od Titanica, to odpowiem najlepszym z niego cytatem:
      „nikt nie jest doskonały” 🙂

      1. o widze ze nei bez powodu pirath to pirath. morskie tudzież titanicowe opowiesci zna na pamieć:P wiec „majtkowy” aka marynarski styl równiez powinien mu się podbać;)

  7. Oj,… Le Male nie jest wcale taki doskonały. Przede wszystkim powstało tyle kopii tego zapachu, że ogarnia mnie osobiście obrzydzenie na myśl, że mógłbym go jeszcze kiedykolwiek używać, a po drugie – niestety jest mocno syntetyczny. Nie łudzę się, że większość pozycji perfumeryjnych to dziś czysta chemia (chyba że wyjmiemy z tego organiczne, małe, prawdziwie niszowe perfumerie ze Stanów oraz kilka Firm z Francji czy Włoch), ale są syntetyki lepszej i gorszej jakości – i zdecydowanie w Le Male mamy do czynienia z tymi drugimi. A może po prostu po latach – w imię oszczędności – przeprowadzono tak przez nas znienawidzoną reformulację – i teraz ten zapach nie ma już tej nowatorskiej jakości jak jeszcze kilkanaście lat temu.
    Gdzieś tutaj pośrodku tkwi prawda – i pewnie nikt do końca nie będzie wiedział co oni teraz robią z formułami perfum. Pewne jest to że Le Male to pozycja dla młodzieży – i w pewnym wieku mężczyzna nie sięgnie już zwyczajnie po coś takiego.
    Dla prawdziwych facetów polecam Giorgio Beverly Hills Giorgio For Men (1986), Givenchy Gentleman czy Lalique Encre Noir.
    I to dziś jest punkt wyjścia dla faceta z klasą.
    Tak mi się wydaje przynajmniej 🙂

    1. Czyli uważasz, że Le Male nie jest taki doskonały, ponieważ powstało wiele jego kopii?? Hmmm….Fakt, że jego „podróbkogenność” spowodowała spowszednienie tej charakterystycznej woni i niektórym mogła ona po prostu zbrzydnąć, ale wg mnie to jednak świetna kompozycja. Jedna z lepszych męskich woni dostępnych w tzw. mainstreamie.
      Co do chemii – no cóż, cała ta perfumeria to przecież chemia, bez względu na pochodzenie składników – naturalne czy syntetyczne. Nie zgadzam się z opinią, że Le Male to pozycja dla młodzieży. Przeciwnie – ja postrzegam go jako zapach dla dojrzałego mężczyzny. Nie zmienia to faktu że Gentleman czy Encre Noir to świetne męskie pachnidła. Możnaby zresztą mnożyć przykłady perfum dla „prawdziwego faceta”, jak to nazwałeś i cokolwiek to wg Ciebie znaczy: Fahrenheit, Eau Sauvage Extreme, Guerlain Vetiver, Guerlain Habit Rouge, Chanel Antaeus, Chanel Pouer Monsieur itd.

  8. Bije sie w klate po trochu, bo rzeczywiscie chyba zbyt pochopnie napisalem te slowa o LE MALE. To klasyka i tak naprawde odkrywa przed uzytkownikiem za kazdym nastepnym razem wciaz nowe obszary doznan olfaktorycznych. Piszac o mlodziezy mialem na mysli samego siebie gdy mialem 22-23 lata, dokazywalem gdzies nad morzem na urlopie – i wlasnie z tym kojarzy mi sie calkowicie ten zapach – z wolnoscia, mlodoscia, beztroska. Wiec moze to skojarzenie powoduje ze bardziej wiaze go z mlodymi ludzmi. A jesli chodzi o kopie – to na pewno zadna podroba nie jest w stanie zabic mistrzostwa samego pomyslu na LE MALE, to jest bezsporne:)
    Ostatnio po pewnej przerwie znow zaopatrzylem sie w buteleczke tego cuda ale niewielka 40 ml, celowo zeby miec te legende na wyciagniecie reki ale zeby tez nie zmeczyc sie 125-tka, ktora czasami bywala dla mnie za duza,.. po prostu,..

    Czuje ze jest to zapach ktory powinien stac na polce ze wzgledu na to ze jest on doskonale „noszalny” i przy bardzo umiejetnym dozowaniu jest w stanie wciaz zauroczyc i zaintrygowac.
    I jeszcze jedno zdanie na temat podrabiania: zadna kopia (a poznalem ich troche) nie zbliza sie do LE MALA do jego specyficznego zapachu, ktory nie jest tylko zbitka wymienianych skladnikow; jego czar tkwi gdzies znacznie glebiej i wciaz tam jest:)
    Na pewno warto do niego wracac – to jest jeden z dowodow na geniusz Francisa; wlasciwie postawil sobie pomnik za zycia tym zapachem

  9. pachnie nieziemsko i do tego ciężko go zmyć ze skóry, gdyby ktoś na niego kręcił nosem może spróbować Custo Barcelona Man (zielono srebrne opakowanie) tegoż samego nosa 😉

  10. JPG Le Male – dla mnie przewspaniały; w moim odczuciu absolutna czołówka zapachowa i jeden z moich kilku (absolutnych – a jakże 😉 faworytów – szczególnie na chłodniejsze dni

    1. Podzielam tę opinię. Oceniając ten zapach starajmy się uwolnić od skojarzeń z całą masą nieudolnych podróbek. Wówczas mamy szansę na olśnienie 🙂

  11. pozdrawiam wszystkich , czytajacych i piszacych i przede wszystkim autora bloga . opinie wyrazane na tym blogu naprawdee wiele mi pomogly , teraz krotko o Le Male mam test naskorny Le Male na nadgarstku , Gucci Pour Homme I na drugim I Gucci Pour Homme II na lokciu Le Male zabil je oba nie czuc ich wogole , Padly i nie daja rade chociaz solo to naprawde piekne zapachy , ale nie wytrzymaly konkurencji.Zapach owszem znany i mega pop , podrabiany ale zadna podroba nigdy tak nie pachniale i nie bedzie pachniec po kilku godzinach

    1. Dziękuję za pozdrowienia i także pozdrawiam! W pełni podzielam Twój zachwyt Le Male. Prawda, że to bardzo mocne pachnidło. No i ma do tego odpowiednią nazwę 🙂

  12. Ciekawe fqjciorze jak oceniasz go z perspektywy czasu? 🙂 Piszę to bez cienia złośliwości – mój stosunek do tego zapachu jest przecież dobrze znany 🙂

  13. Ciekaw jestem co myślisz o aktualnie sprzedawanej wersji Le Male. Zapach prawdopodobnie przeszedł reformułację, trwałość tragiczna i bardzo słaba projekcja. Smutna sprawa.

  14. Od jakiegoś czasu śledzę blogi fqjciora i piratha pod Waszym wpływem kupiłem np. Dior Homme Sport – dla mnie super zużyłem setkę na wiosnę czaję się na nową, Terre d Hermes – w użyciu na specjalne okazje, Aqua di Gio – świeżak na lato nie powalił mnie na kolana – do wykończenia w nowym sezonie. Kouros – po początkowym zachwycie, rozczarowanie jego czas chyba jednak minął. Teraz czekam na Le Male i ciekawe czy podzieli los Kourosa. Nawiasem mówiąc Kouros 6 za flakon.

  15. Już mam pierwsze wrażenie – niesamowity „słodziak” ,trwałość bardzo dobra, flakon może i jak niektórzy twierdzą trochę kiczowaty ale mi się podoba. I najważniejsze zapach podoba się płci przeciwnej w przeciwieństwie do innego giganta opisywanego często na forach Kourosa. I chyba o to chodzi a nie żeby dusić się we własnym sosie (Kourosie) w samotności.

    1. Le Male rzeczywiście jest lubiany przez panie. Myślę, że to zasługa m.in. nuty waniliowej. Kouros to inna bajka, zapach asertywny, dla indywidualistów nie bojących się samotności… 😉

  16. Mój najukochańszy zapach.
    Trwały (chyba taka skóra,większość sie na mnie trzyma rana do nocy), nieziemsko emanujący, sexi i mega wyrazisty. Bardzo charakterny. Idealny dla mnie w chłodne i gorące dni. W te gorące lubie chmurkę ciężkości nad sobą,może nawet przytłaczające. W te chłodniejsze mhmhyy otulające ciepłem wanili. Zapach nie dla każdego, nie każdy dla zapachu.

  17. Dużo o tym zapachu na różnych blogach w kontekście wszechobecnych podróbek. Powiem tyle – wali mnie Pan Kazio czy Józio spryskany bazarową czy marketową podróbą. Nie mam zamiaru z tego powodu rezygnować z Le Male. Oryginał zawsze się obroni. Flakon super i co też nie bez znaczenia świetnie leży w dłoni. Czaję się teraz na Ultra Le Male i chętnie bym o nim poczytał. Cholera, mam więcej perfum niż moja żona :)))

    1. Doskonale rozumiem Twój punkt widzenia. Ja także nie przejmuję się podróbkami, podobnie jak w przypadku Fahrenheita. A Le Male uważam za jeden z najlepszych męskich zapachów. Ultra próbowałem na razie tylko w perfumerii, ale to jednak inny zapach, bardziej wg dzisiejszych trendów – słodko-ulepkowo-owocowo. Niemniej na pewno warto protestować szerzej. A co do ilości perfum – moja żona także ma ich kilkakrotnie mniej niż ja….

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s